"Boże, proszę, ześlij mi męża lub przynajmniej córkę, którą będę mogła znieść".
Isabelle, samotnie wychowuje swoją nastoletnia córkę Amy, która należy do tych raczej spokojnych i trzymających się na uboczu dziewcząt. Brakuje jej pewności siebie, a dość oschły kontakt z Isabelle, nie ułatwia sprawy. Kiedy w szkole zatrudniony zostaje nowy nauczyciel, w Amy zaczyna się coś zmieniać. Pojawiają się komplementy, zostawanie po lekcjach w szkole i ukrywane przed innymi podwózki do domu. W końcu wybucha romans, a świat Isabelle chwieje się w posadach.
Strout to moja mistrzyni opisów i charakterystyki bohaterów. Mało kto, potrafi z wyczuciem, bez sugerowania stron, opowiedzieć tak złożoną historię. Jej osią nie jest oczywiście związek nastolatki z nauczycielem. Prawdziwa treść zawiera się w milczeniu i gestach pomiędzy matką a córką. Ich relacja pełna jest oczekiwań, niewypowiedzianej złości, kiedy jednak trafia się odpowiedni moment, nikt nie zaneguje faktu, że tak naprawdę łączy je miłość. Problem w tym, że nikt nie pokazał im, jak ją wyrażać.
Amy i Isabelle to literacki debiut Strout, ale gdybym o tym nie przeczytała, nigdy nie wpadłoby mi to do głowy. Od początku do końca widać tu jej talent do obserwacji, do relacjonowania zdarzeń. Jest to opowieść o miłości, samotności, o rodzących się oczekiwaniach, ale i małomiasteczkowej mentalności oraz ludziach, którzy swoją wartość mierzą opiniami innych.
Cudowna, wybitna i wyjątkowa. Ot, cała Elizabeth Strout.
Elizabeth Strout "Amy i Isabelle"
Ilość stron: 448
Wyd. Wielka Litera
Ocena: 5/6
Hmm romans nastolatki z nauczycielem i jeszcze do tego trudne relacje z matką - muszę przeczytać, gdyż zapowiada się ciekawie :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie coś dla mnie!:)
OdpowiedzUsuńJa również się skuszę.:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie :) Pozdrawiam wieczornie, znad filiżanki wieczornej kawki :)
OdpowiedzUsuń