Tym, którzy lubią szpiegowskie
klimaty, a tajni agenci nigdy się nie nudzą, polecam debiutancką powieść Mathew
Dunna Tropiciel szpiegów. Autor, mimo iż wykorzystuje w książce dobrze
znane już schematy, powinien zdobyć wasze uznanie swoim realizmem. Dunn przez
wiele lat pracował dla brytyjskich, tajnych służb wywiadowczych znanych jako
MI6 i po przejściu na emeryturę, postanowił w dość nietypowy sposób, podzielić
się tym doświadczeniem.
Wszelkie informacje przekazywane
są tutaj niejako pod przykrywką, ponieważ członkiem wspominanego MI6 jest też
Will Cochrane, główny bohater Tropiciela szpiegów. Will już od
pierwszych stron powieści przyciąga naszą uwagę. Jest szybki, bezwzględny,
słowem najlepszy w swoim fachu, a talent jaki posiada wzbudza zainteresowanie
amerykańskiego CIA. W ten oto sposób Will zostaje zwerbowany do walki z
niebezpiecznym islamskim terrorystą, który grozi zdetonowaniem potężnych
ładunków wybuchowych, umieszczonych w strategicznych miejscach USA i Europy.
Oczywiście w zaplanowanej intrydze
nie mogło zabraknąć pięknych kobiet, pościgów ani sporych pokładów adrenaliny.
Mimo to nie czuję się do końca zafascynowana tą historią. Nie jestem typową
fanką gatunku, bo chociaż metody pracy agentów i specyfika zlecanych im zadań
są tym razem bez zarzutu, to już opisy i posiadane przez nich zdolności za
bardzo ocierają się o fantastykę. Na szczęście Dunn nie zrobił z tego drugiego
Bonda, jednak w dalszym ciągu taki superman mnie nie przekonuje. Jedno jest
natomiast pewne – dzieje się i to dużo. Operacje o globalnym zasięgu nie
pozwalają na chwilę wytchnienia. Cały czas zmieniają się miejsca akcji,
zapadają dramatyczne decyzje, a świat musi ponosić tego konsekwencje.
Tropiciel szpiegów to
ciekawa mieszanka sensacji i thrillera, która mnie osobiście nie zdołała
przekonać, ale w natłoku absurdalnych historii, taki agent Jej Królewskiej Mości,
ma zdecydowanie dużo większą wartość.
Matthew Dunn „Tropiciel Szpiegów”
Ilość stron: 492
Wyd. Zysk i S-ka
Ocena: 3,5/6
Ocena: 3,5/6
Lubię thrillery, ale raczej bez takich podróbek Jamesa Bonda.
OdpowiedzUsuńwłaśnie do Bonda mu daleko, ale mimo wszystko spiski i agenci mnie nie przekonują.
UsuńKsiążka z kategorii, którą uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńO agentach lubię czytać, ale szkoda, że „Tropiciel Szpiegów” nie przypadł ci do gustu, w związku z czym nieco się obawiam, czy ze mną nie będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńTytuł mnie zaintrygował, ale chyba sobie daruję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie jestem wielbicielką takich opowieści więc raczej nie przeczytam. Szpiegowskie historie i agenci jako superbohaterowie bardziej przekonują mnie w kinie niż na kartach powieści.
OdpowiedzUsuńfilm na pewno byłby z tego dobry, ale powieść mnie nie zachwyciła.
UsuńChyba jednak ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTym razem chyba i ja spasuję. Chociaż wydaje mi się, że książka mogłaby być ciekawa, to Twoja ocena jest zastanawiająca i nie wiem czy warto.
OdpowiedzUsuńCzasem lubię sobie poczytać coś z sensacji, ale jednak mogłoby to być coś lepszego :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tej książki nie skończyłabym czytać, bo tak by mnie znudziła.
OdpowiedzUsuńpóki się nie sprawdzi niczego nie można być pewnym ;)
UsuńMyślę, że miałabym bardzo podobne odczucia czytając tą książkę ...:)
OdpowiedzUsuńprzeczytałem i co chwile odnosiłem wrażenie dejavu. miałem odczucie jakby kilka amerykańskich filmów streszczono w tej książce z dodaniem opisów typu leże w krzakach i obserwuje cel przez 20 minut. książka fajna ale nie najwyższyvh lotów.
OdpowiedzUsuń