Shirley Falls, niewielka, malownicza mieścina w Nowej Anglii. To tutaj mieszka Tyler Caskey, pastor samotnie wychowujący dwie córki. Tuż po śmieci żony, lokalna społeczność wspiera go i okazuje współczucie, wszystko jednak do czasu. Pytania i chęć wywołania sensacji odbiera w końcu mieszkańcom rozum, choć każdy bez wahania stwierdzi, że kieruje nim wyłącznie troska o dobro jego oraz dzieci...
Trwaj przy mnie to opowieść o stracie, o problemach, które pojawiają się w każdym związku, ale przede wszystkim o niszczycielskiej sile plotki. Strout, jak nikt inny dokumentuje drogę tego, jak z domysłu rodzi się podejrzenie, a ono z kolei zaczyna ciągnąć za sobą konkretne środki i zachowania.
Powieść
sama w sobie w żaden sposób nie porywa. Nie ma tu szaleńczego biegu
wydarzeń, ani właściwie żadnej wielkiej zagadki. Jest jedynie atmosfera manii i psychozy, w jaką po kolei wpadają mieszkańcy. Zadziwiającym jest, jak z
jednego, przypadkowo rzuconego zdania zbiegiem czasu rodzi się oskarżenie, a potem rzesza ludzi wierzy, że znalazła potwierdzające je dowody. Oj tak, zdecydowanie tu tkwi siła tej książki, w tym oraz w charakterystykach poszczególnych bohaterów.
Trwaj przy mnie to rzecz
o trudach samotnego ojcostwa i o plotkach, typowych dla miejsc, w których ludzie są nudzeni
monotonią życia i potrzebują jakiejś podniety. Czy przyjdzie opamiętanie, a jeśli tak, czy nie będzie na nie za późno?
Kolejny raz - ukłony pani Strout, choć tym razem bez towarzystwa wybuchających fajerwerków.
Elizabeth Strout "Trwaj przy mnie"
Ilość stron: 368
Wyd. Wielka Litera
Ocena: 4/6
Premiera: 19 września 2018
Premiera: 19 września 2018
Zapiszę sobie tytuł tej książki. Myślę, że warto ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńWiesz czuję się zaintrygowana. Lubię takie życiowe tematy i historie. Okładka też ładna. Jeśli będzie okazja na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńPS Masz niewielki błąd w tym fragmencie powinno być chyba dobro jego oraz dzieci a nie dobrego : choć każdy bez wahania stwierdzi, że kieruje nim wyłącznie troska o dobrego jego oraz dzieci...
Brzmi ciekawie, muszę sobie zapamiętać tytuł :)
OdpowiedzUsuńCoś mi recenzja trochę narzuciła myśl o "Czarownicach z Salem" - jak plotka potrafi zniszczyć...
OdpowiedzUsuń