W naturze wszystko jest ze sobą powiązane.
Grzybnia to fascynująca struktura. Silna, a jednocześnie delikatna. Grzyby rosną tam, gdzie inne organizmy nie są w stanie sobie poradzić, a mimo to łatwo można zaburzyć ich wewnętrzną harmonię.
Tak jak owocniki, tak samo ludzie są ze sobą połączeni niewidzialną plątaniną relacji, uczuć i powinności. Kostia, Zuzanna.... ich struktura rozpada się po nagłej śmierci Filipa. Nagle okazuje się, że są dla siebie obcy, skupiają się na osobistych sprawach, awansach, zapominającym o tym, co ich wcześniej łączyło. Rozdzielona grzybnia słabnie, szukając resztkami sił nowych obszarów i pomocników.
Aleksandra Zielińska stworzyła bardzo wyważoną, emocjonalną opowieść o przyjaźni. Zachwycającą w przekazie i w formie. Magicznej nuty dodaje ulica Astronautów oraz wróżka Kora, ale sporo niezwykłości tkwi też w opisach samej grzybni, jako struktury biologicznej. Rozdziały poprzedzają opisy jej właściwości, co pozwala lepiej zrozumieć czytelnikowi, jaka była intencja autorki.
Podobała mi się jej forma, a szczególnie piękny język Aleksandry Zielińskiej. To jak rysowała swoją opowieść, oszczędnie odkrywając kolejne karty.
Nauka życia po stracie. Odkrywanie co jest dla bohaterów rzeczywistym celem.
Fantastyczna. Pod każdym względem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz