W zatłoczonym barze dochodzi do śmiertelnego wypadku – od uderzenia kuflem w głowę ginie młody mężczyzna. Przesłuchiwany w roli świadka Per Karlsson twierdzi, że niczego nie widział. Pochłonięty lekturą Metamorfoz Owidiusza zarejestrował tylko strzępki rozmów i nie spostrzegł niczego podejrzanego. Przyciśnięty do muru okazuje się być jednak dużo lepszym obserwatorem niż by się to mogło wydawać, a z pozoru błaha szamotanina, staje się punktem wyjścia do dużo szerzej zakrojonego śledztwa.
Jeżeli mieliście już kiedyś styczność z twórczością Arne Dahl’a, to członkowie „Drużyny A” nie będą wam pewnie obcy. Jest to specjalna jednostka szwedzkiej policji powołana do walki z międzynarodowymi przestępstwami. Niestety na skutek błędnych decyzji utraciła ona dobrą reputację i została rozwiązana. Z tego też powodu aktualna sprawa staje się dla niej nie tylko okazją do znalezienia winnych, ale przede wszystkim odzyskania utraconego szacunku.
Zaczynając lekturę byłam pełna nadziei na naprawdę dobrą rozrywkę. Szkoda, że im dalej brnęłam w historię, tym bardziej mój zapał do niej stawał się mniejszy. Atak w pubie, morderstwo w więzieniu, mafijne porachunki, pedofile... Autor wykorzystał tu tak wiele wątków, że można od nich dostać zawrotów głowy. Zabrakło mi w tym wszystkim konkretnego zamysłu. Skupienia się na jednym tropie, a nie rozbijania akcji na pomniejsze sytuacje, które mieszając się ze sobą rozpraszały moją uwagę.
Prócz tego powieści brakowało społecznego wymiaru historii. Fabule dużo bliżej do sensacji rodem z amerykańskiego filmu, niż klasycznego skandynawskiego kryminału w którym to ludzie i emocje są najważniejsze. Nie gustuję w akcjach typu „zabili go i uciekł”. Wręcz przeciwnie. Wolę kiedy prowadzone śledztwo staje się tłem do snucia opowieści o tym jak żyją bohaterowie i co ich wewnętrznie trapi.
Książka Arne Dahl’a nafaszerowana jest spiskami. Wybuchające bomby, akty cyberprzemocy. Nie jest to moja bajka, nie mniej wielbicielom sensacji serdecznie ją polecam. Autor sprawnie przelał na papier co siedziało w jego w głowie, a sama intryga chociaż nieszczególnie oryginalna, to satysfakcjonuje wartką akcją i solidnym zarysowaniem. Na szczyt góry moich oczekiwań nie spełniło, jednak w przyszłości pewnie dam autorowi jeszcze jedną szansę.
Arne Dahl „Na szczyt góry”
Ilość stron: 374
Wyd. Muza
Ocena: 3/6
Sensacyjne książki lubię, więc myślę, że mimo twoich negatywnych odczuć, ja jednak znajdę w tej powieści coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńHmm... Książka ma trochę minusów, więc póki co wstrzymam się z jej czytaniem. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za sensacyjnymi watkami, wiec raczej nie siegne po te ksiazke. Tym bardziej, ze Twoja recenzja rowniez mnie do niej nie zachecila.
OdpowiedzUsuńMimo niezbyt dobrej twojej opinii w wolnym czasie chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńAleż mnie wystraszyłaś tą Drużyną A! Pierwsze moje skojarzenie to bohaterowie amerykańskiego serialu sprzed chyba 30 lat, głównie potężny Murzyn ze złotym łańcuchem na szyi:)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie - to chyba trochę nie moja bajka - spiski, cyberprzemoc, więc raczej sobie odpuszczę:)
Pozdrawiam serdecznie!
Też ostatnio czytałam powieść - taki przesyt wszystkiego, co powoduje, że książka jest kompletnie nierealna...
OdpowiedzUsuńNie będę szukała kolejnej. ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeraz przymierzam się do przeczytania "I nie było już nikogo" Christie, słyszałam, że jest podobno równie dobra jak "Morderstwo..." :)
OdpowiedzUsuń"Na szczyt góry" to zupełnie nie moja tematyka, będę omijać tę książkę :)
Jakoś ta książka mnie nie przekonuje... :/ Raczej nie przeczytam...
OdpowiedzUsuńA mnie śmiertelnie nuży ten pisarz. Miałam kilka podejść, ale... w końcu machnęłam ręką. Szkoda czasu, żeby tak się męczyć.
OdpowiedzUsuńPóki co mówię nie- nawet, gdybym chciałam, mam jeszcze zaległości do nadrobienia. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Brzmi bardzo ciekawie. Myślę, że się skuszę.
OdpowiedzUsuńMasz rację, przesadna ilość wątków szkodzi ksiązce, bo czytelnik się gubi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol
Niska ocena i to, że ta książka nie należy do "mojej bajki" sprawiła, że nie mam najmniejszej ochoty jej przeczytać i będę zmuszona sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Minusy, które poddałaś jakoś mnie powstrzymują przed jje zakupem i przeczytaniem. Wydaje mi się, że moja decyzja jest słuszna.
OdpowiedzUsuńJa wolę jednak te bardziej klasyczne skandynawskie kryminały, klimatyczne, że się tak wyrażę :) W tym przypadku okazuje się, że więcej tu sensacji niż kryminału, akty cyberprzemocy, brr...to nie brzmi za dobrze, więc lekturę na dzień dzisiejszy sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńNie, raczej nie dla mnie i ta niska ocena...hmm nie, definitywne nie!
OdpowiedzUsuńOcena słaba więc raczej nie przeczytam jak się natknę. Zapraszam na mojego bloga i było by mi miło gdybyś dodała się do obserwatorów.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Gdybym miał szansę, pewnie i tak bym przeczytał z samej ciekawości. Aczkolwiek, raz że szansy raczej nie będę miał, a dwa, że istnieją priorytety, wolę na początek czytać powieści sprawdzonych autorów, dopiero później takie jak te :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że książka będzie ciut lepsza... póki co nie palę się do niej ;)
OdpowiedzUsuńJako fanka wszelakich thrillerów i kryminałów stwierdzam, że treść zapowiadała się bardzo ciekawie, szkoda więc, że książka nie zdała egzaminu na piątkę z plusem.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną recenzję i była podobna, więc na razie sobie odpuszczę bo jednak wolę czytać książki z tego gatunku, które całkowicie mnie pochłoną, zaciekawią i przyprawią wręcz o dreszczyk emocji :D Na razie sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńHmm... Mój początkowy zapał do niej minął i z mniejszym entuzjazmem do niej podchodzę...
OdpowiedzUsuńHmmm... teraz to już sama nie wiem, a zapowiadało się tak dobrze. No nic, chwilowo się wstrzymam ;)
OdpowiedzUsuńmoja uwagę od razu przykuła okładka i mimo niezbyt wysokiej oceny wydaje mi się, że książka mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ją i także się lekko rozczarowałam. Nawet na tyle, że na razie nie mam ochoty dawać autorowi kolejnej szansy.
OdpowiedzUsuńDawno już nie miałam okazji czytać tego typu książek, nie licząc właśnie pana Cussler'a. Także z przyjemnością zacznę szukać tek książki :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
To chyba nie dla mnie. Wolę oglądać sensacje na ekranie niż czytać.
OdpowiedzUsuńOkładka mi się podoba, ale po recenzji, myślę, że raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń