Kiedy pierwszy raz usłyszałam o motywie przewodnim tej książki, z miejsca nasunęły mi się skojarzenia z serialem Lost. Tam wciskano guzik by uniknąć końca świata, tu pisze się dwie strony tekstu by uniknąć nieszczęśliwych wypadków. Obie wersje mają mnóstwo znaków zapytania i równie zaskakujące zakończenie.
Gdyby Kool Autobee wiedział, jaki będzie finał remontu kuchni, nigdy by się go nie podjął. Ten przewrotny wybraniec losu, na nocnej szafce znalazł kartkę na której widniało tylko jedno zdanie: „musisz napisać dwie strony tekstu”. Początkowo polecenie to nie zrobiło na nim większego wrażenia. Ot, jakaś zbłąkana wiadomość, która przypadkiem trafiła w jego ręce. Jednak gdy skojarzył ilościowe braki tekstu z liczbą katastrof na świecie, nie miał wątpliwości, że to jego sprawka. A wszystko to z powodu niepozornej rurki pod zlewem, której trzeba było nigdy nie ruszać.
Historia, tak jak jej krótki opis, jest szalona i pozytywnie zakręcona. Przyznam, że z początku podeszłam do niej z wielką rezerwą – bez konkretnych oczekiwań i wyobrażeń. Tym czasem otrzymałam brawurową opowieść, która z wielkim dystansem przedstawia coś więcej niż tylko motyw tekstu i związane z nim następstwa.
Znajdziemy w niej odniesienia do wielu gatunków literackich. Odkryjemy siłę słowa pisanego oraz jego wielki wpływ na ludzki umysł. Przekonamy się, jak głęboko można wejść w tworzoną historię i przy okazji poznamy następstwa takiej sytuacji. A cały ten miszmasz, autor zmieścił na stu pięćdziesięciu stronach tekstu.
Uwielbiam nietuzinkowe pomysły i niezależnie od ich realizacji, ta książka już na starcie miała mu mnie ogromny plus za koncepcję. Mimo to Defekt pamięci nie potrzebuje żadnych forów, bo świetnie broni się własnymi rękami. Dlatego jeżeli lubicie książki o pisaniu, którym nie brakuje świeżości, to serdecznie ją polecam.
Krzysztof Bielecki „Defekt pamięci”
Ilość stron: 154
Warszawa 2012
Ocena: 4,5/6
Książka już za mną widzę, że mamy podobne wrażenia.
OdpowiedzUsuńDużo osób chwali tę książkę. Zdaje się, że coś jest na rzeczy i trza kupić.
OdpowiedzUsuńJa również mam wielką ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci jej :D
Dwie strony tekstu i rura pod zlewem? Ale że co? ;) Książka wydaje się fantastyczna, lubię takie pokręcone rzeczy. Ciekawe, czy jest równie zakręcona jak "Rock'n'roll, bejbi" Rogoży ;) Na pewno jednak będzie mądrzejsza.
OdpowiedzUsuńChyba mnie przekonałaś ;)
Rock'n'roll'a mam w domu. wkupiłam w ciemno, ale już widzę, że mi się spodoba. a Defekt na prawdę wart jest poznania.
UsuńKsiążka mimo tego że wydaje się być nieprzewidywalna to jakoś mnie nie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńTaaaaak, książka rewelacyjna. Z pewnością będę do niej wracać :D
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie, chętnie przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńmmm ta rurka to już w ogóle szczyt ;) chętnie zapoznałabym się z ksiażką ;d
OdpowiedzUsuńu mnie nius, zapraszam ;)
[pamietnik-czytania]
Poluję na nią od jakiegoś czasu. Na pewno sięgnę.
OdpowiedzUsuńOd czasu gdy przeczytałam opis "Defektu pamięci" czekam kiedy zdarzy się okazja by zapoznać się z książką.
OdpowiedzUsuń"Defekt..." jest tak dziwną i nieprzewidywalną książką, że od razu przypadł mi do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się baaaardzo interesująca, strasznie chciałabym przeczytać :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJeszcze zobaczę. Chętnie bym przeczytała, ale mam mało czasu.
OdpowiedzUsuń