Zniknięcie to powieść, która ciekawiła mnie po przeczytaniu krótkiego opisu na tylnej okładce. Tylko czy jest on aby na pewno adekwatny do tego, co znajdujemy w książce?
Greta wraz z Alexem i Smillą ruszają
na wycieczkę po jeziorze Mara. Dopływając do wyspy na ląd schodzą tylko Alex i
córka, Gerta zostaje na łódce, zasypia. Gdy wraca jej świadomość, zdaje sobie
sprawę, że coś jest nie tak. Jej towarzysze zniknęli, a podjęte próby
poszukiwania nie przynoszoną efektu - bliscy rozpłynęli się w powietrzu. W tym
też momencie w głowie kobiety zaczyna toczyć się walka - wracają wspomnienia z
jej trudnego dzieciństwa, a ona sama nie wie, co jest prawdą, a co
przywidzeniem.
Stworzona przez Caroline Eriksson fabuła zdaje się być
ciekawa, ale niestety pozory bardzo mylą. Dobry pomysł zrealizowano topornie.
Narratorką jest głównie Greta, a czytelnik poniekąd siedzi jej w głowie - obserwujemy
jej oczami wszystkie wydarzenia, co po pewnym czasie staje się męczące – mętlik
jaki tam panuje, co rusz przywołuje skojarzenia z chorobą psychiczną. Dialogów
jest mało i spowolniona przez to akcja sprawia, że zachowania bohaterki
zaczynają nas irytować. Pojawia się pytanie dlaczego tak kombinuje i czemu to
ma służyć. Dopiero pod koniec historia wspina się na wyższy poziom i
zakończenie ostatecznie ratuje opowieść.
Żałuję, że autorka bez polotu
podeszła do tematu, potencjał był wielki, a wyszła przeciętna książka, którą wiele
osób porzucić w połowie. Średniak dla upartych.
Caroline Eriksson
"Zniknięcie"
Ilość stron: 258
Wyd. Marginesy
Ocena: 3/6
Szkoda, jednak też liczyłam na lepsze wykonanie po tak obiecującym opisie :)
OdpowiedzUsuńO tak, historia ma naprawdę duży potencjał! Po pierwszych zdaniach Twojej recenzji miałam ochotę ją przeczytać, ale skoro piszesz, że jest zepsuta przez autorkę, to nie będę traciła czasu :)
OdpowiedzUsuńMarta
Z powyższej recenzji wnioskuję, że lektura tej książki nie należy do łatwych rzeczy, lecz jest w niej pewien pierwiastek, który niezwykle mnie nurtuje i nie pozwala o tej książce zapomnieć.
OdpowiedzUsuńCo tam za pyszności masz?
Chyba mamy podobne odczucia, co do tej książki :) Ale czytało się w sumie przyjemnie.
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
Ja tez uważam, że koniec ratuje całość, ale i tak ta książka mnie trochę rozczarowała.
OdpowiedzUsuń