Dla osoby nieobytej z fantastyką, połączenie rzeczywistości z magicznymi krainami, to strzał w dziesiątkę. Mamy oparcie w świecie realnym, więc pewne rzeczy jest nam łatwiej oswoić i zrozumieć, a mimo to możliwości twórcy stają się nieograniczone - tym tropem idzie Siri Pettersen, sprawiając, że Zgnilizna jest jeszcze lepsza niż Dziecko Odyna.
154 dni temu Hirka przekroczyła Krucze pierścienie i trafiła do współczesnej Europy. W świecie zupełnie dla niej obcym, musi nie tylko znaleźć schronienie i nauczyć się języka, ale na domiar złego uleczyć Kuro, który coraz trudniej oddycha. Zakapturzona postać atakuje ją w zaułku, a niewolnicy krwi usiłują zabić. To wszystko to jednak nic, bo najgorsze dopiero się zbliża...
Siri Pettersen łamie schematy i dosłownie przesuwa ramy gatunku. Zgnilizna łączy w sobie wszystko, co najlepsze - nordyckie wierzenia, solidnie skrojonych bohaterów, a dzięki oparciu o nowe możliwości, również osiągnięcia nauki i co jest dość zaskakujące w tej dziedzinie - realizm. W fabule pojawia się kraina Ym, jest lęk przed śmiercią i pragnienie zemsty...
Przebojowa seria, której finałowa część właśnie wkroczyła na półki. Ciekawe czy Pettersen zdoła wspiąć się na kolejne wyżyny?
Siri Pettersen "Zgnilizna"
Ilość stron: 528
Wyd. Rebis
Faktycznie Zgnilizna okazała się nawet lepsza niż Dziecko Odyna, a moim odczuciu - chyba najlepsza z całej serii. Wczoraj skończyłam Evnę :)
OdpowiedzUsuńTa okładka jest taka niepokojąca. Kusi mnie jednak do sięgnięcia po lekturę :)
OdpowiedzUsuńMam w planach, świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńCudna, polecam.
OdpowiedzUsuńHistoria Hirki ma szerokie grono zwolenników i podejrzewam, że nie bez przyczyny. Przenikanie się dwóch płaszczyzn świata przedstawionego, przenikniętego mroźnym oddechem nordyckiej mitologii wraz z atrakcyjnością konstrukcji bohaterów, sprawia, że coraz silniejsza jest we mnie ciekawość twórczości Siri Pettersen :)
OdpowiedzUsuń