Uczniowie Cobaina to raczej dzieci Johnna Lenona, bo główny bohater właśnie nim się fascynuje i na niego stylizuje. To opowieść o dojrzewaniu rocznika 1986 w Czechach, a właściwie Czechosłowacji. Garażowe bandy, przygody z alkoholem, pierwsze miłości i porażki. Książka pełna nostalgii za tym co było, ale i idealizująca rzeczy złe.
Miroslav Pech celnie trafia w bolączki młodzieży i ich skłonność do autodestrukcji. Właśnie w tym, dopatruję się tytułowego nawiązania do wokalisty Nirvany. W narkotycznych poszukiwaniach. W poczuciu samotności, które bohaterowie usiłują zagłuszyć głośnym graniem i szumem, który wokół siebie robią.
W życiu wszystko jest pogmatwane, a zarazem bardzo proste. Pasja, obowiązki, miłość, eksperymenty. Czy Uczniowie Cobaina w końcu się ustatkowali? Dla kogo hulaszcze życie okazało się być jednokierunkową drogą?
Refleksyjna opowieść o pokoleniu schyłku komunizmu. O wolności i marzeniach, które mimo upływu czasu się nie zmieniają, a których wizja była jedynie marą.
W życiu wszystko jest pogmatwane, a zarazem bardzo proste. Pasja, obowiązki, miłość, eksperymenty. Czy Uczniowie Cobaina w końcu się ustatkowali? Dla kogo hulaszcze życie okazało się być jednokierunkową drogą?
Refleksyjna opowieść o pokoleniu schyłku komunizmu. O wolności i marzeniach, które mimo upływu czasu się nie zmieniają, a których wizja była jedynie marą.
Ilość stron: 198
Wyd. Stara Szkoła
Ocena: 4/6
Gdzie są refleksje, jestem i ja. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńTakie książki zawsze sąmile widziane :)
UsuńJestem już późniejszym pokoleniem, które zupełnie nie rozumie "dzieci schyłku komunizmu".
OdpowiedzUsuń