"Człowiek przestaje być ofiarą, kiedy zaczyna myśleć jak zabójca".
Theo Cray zostaje zatrzymany przez policję, ponieważ jest jednym z podejrzanych w sprawie śmierci Juniper, swojej byłej studentki. Na szczęście szybko wychodzi na jaw, że winnym brutalnej napaści jest niedźwiedź grizzly, wałęsający się po okolicy. Jako, że doktor sam zajmuje się biologią, postanawia pomóc policji wytropić zabójcę, jednak im więcej danych udaje się zebrać, tym więcej wątpliwości rośnie w Theo. Posługując się wiedzą z antropologii, botaniki, statystyki i algorytmów komputerowych, lokalizuje kolejne ciała, aż w końcu sam rusza na polowanie.
Naturalista był dla mnie białą kartą. Nie czytałam opisu, opinii w sieci, nawet okładka niewiele sobą zdradzała. Przez pierwsze rozdziały przeszłam jak burza. Liczba ofiar, specyfika obrażeń w końcu sam charakter zabójcy, skutecznie potęgowały emocje. Do tego wszystkiego jeszcze Andrew Mayne dorzuca dziesiątki ciekawostek medyczno-przyrodniczych, co w efekcie daje podstawy do naprawdę świetnej książki kryminalnej. No właśnie, tylko, że to wyłącznie podstawy, bo reszta "budowli" mocno się chwieje.
I najgorsze jest w tym, że właściwie nie wiem dlaczego, historia mi zgrzyta. Może to zbyt duża łatwość w dochodzeniu do celu. Theo ani razu nie chybił, niby po omacku, ale trafiał we właściwe miejsca, do właściwych ludzi. Przywoził policji kolejne ciała, a oni za każdym razem puszczali go wolno...
Naturalista jest po prostu ok. Ani zły, ani wybitny, jednak o takich książkach szybko się zapomina.
Andrew Mayne "Naturalista"
Ilość stron: 480
Wyd. W.A.B.
Ocena: 3/6
Dostałam tę książkę w prezencie od wydawcy, więc również wkrótce będę ją czytać. 😊
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy po nią sięgnę, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJeśli szybko się zapomina, to chyba nie mam na niego miejsca w swoim grafiku. :)
OdpowiedzUsuń