Krwawe Igrzyska to już trzeci tom o przygodach Hrabiego Saint-Germain. Tym razem autorka przenosi nas do starożytnego Rzymu za czasów panowania cesarza Nerona. Pierwszy wiek naszej ery, to wiek spisków politycznych, gladiatorów, walki na cyrkowych arenach i szerzącego się niewolnictwa. W tym brutalnym świecie Hrabia, noszący teraz imię Rakoczego Sanct’ Germain Franciskus, ponownie musi walczyć o przetrwanie i dzielnie stawić czoła przeciwnikom.
Krwawe Igrzyska są najbardziej osadzoną w historii częścią cyklu o Hrabim Rakoczym. Wydarzenia w nich przedstawione skupiają się przede wszystkim wokół politycznych intryg i zbrodni kolejnych senatorów. Jesteśmy, co prawda kilkukrotnie uczestnikami krwawej rozrywki Rzymian: wyścigów rydwanów, walki gladiatorów i cesarskich niewolników z dzikimi zwierzętami, ale to tylko ułamek tej, co by nie było, dość obszernej historii.
Tak jak w Hotelu Transylvania oraz Pałacu również i tutaj Hrabia zakochuje się w kobiecie, której los nie szczędzi cierpienia. Acja Oliwia Klemens, bo tak nazywa się jego wybranka, od lat jest maltretowana i zastraszana przez swojego męża Justusa. Zagraża on nie tylko niej, ale przede wszystkim całej jej rodzinie. Nie mając sił by dłużej trwać w tym koszmarze, ani tym bardziej odwagi by w końcu się od niego uwolnić, prosi o pomoc Rakoczego.
Klimat starożytnego Rzymu uchwycony został w wyjątkowy sposób, ale chcąc być szczerą muszę powiedzieć, że tylko on tutaj zachwyca. Schemat wydarzeń jest identyczny jak w poprzednich częściach. Hrabia przybywa do nowego miasta, buduje/urządza okazałą posiadłość, z racji swego pochodzenia i bogactwa zwraca uwagę wysoko postawionych osób, nawiązuje z nimi kontakty, lecz z czasem zaczynają mu one zagrażać. Przy okazji poznaje piękną niewiastę, której grozi niebezpieczeństwo, więc pędzi jej na ratunek. Samo zachowanie Hrabiego też praktycznie niczym się nie różni. Nadal jest szarmancki, wytworny, nosi się wyłącznie na czarno, a patrząc na niego przez pryzmat poczynań Rzymian jest również wyjątkowo miłosierny, pomocy i życzliwy. I, tutaj ponownie nasuwa się moje pytanie: Gdzie tu, do jasnej ciasnej, jest ten wampir? Gdzie nieprzewidywalność i krwawy instynkt?
Powieść czyta się szybko i przyjemnie, ale wciąż do horroru jej bardzo daleko. A nawet jeszcze dalej niż w przypadku poprzednich części. Miłośnicy starożytnych klimatów z miłosnym wątkiem w tle będą zachwyceni. Wszyscy inni obawiam się, że już niekoniecznie. Hotel Transylvania wykazywał spory potencjał, niestety im dalej w historię (a w zasadzie bliżej, bo wraz z kolejnymi częściami poznajemy coraz wcześniejsze życie Rakoczego) tym jest bardziej wtórnie i przewidywalnie. Zmienia się sceneria i poboczni bohaterowie, lecz historia i Hrabia wciąż jest ten sam.
Nie ukrywam, że wiązałam z serią spore nadzieje. Mówiło się, że Chelsea Quinn Yarbro to godna następczyni Anne Rice. Pierwotnie również tak sądziłam, jednak z upływem stron i tomów powoli zmieniłam zdanie. W przypadku Kronik Wampirów w trakcie czytania mamy uczucie jakbyśmy przez dziurkę od klucza podglądali coś zakazanego i śmiertelnie niebezpiecznego. U Chelsea Q. Yarbro mam wrażenie patrzenia przez okno na nowego, trochę tajemniczego sąsiada, goniącego w dziwnych ciuchach po podwórku. Początkowo jedno i drugie wydaje się być ciekawe oraz intrygujące, ale z biegiem czasu sąsiad nam powszednieje, a jego niecodzienny ubiór nie robi już takiego wrażenia. Natomiast niebezpieczna gra, oscylująca na granicy przyzwoitości napędza naszą ciekawość cały czas tak samo. Szkoda, że u Hrabiego właśnie tego zabrało. Nie mówię, że powinien on od razu rzucać się z kłami na każda napotkaną osobę, ale jakaś wewnętrzna walka i trochę dzikiego instynktu by mu nie zaszkodziły. Przecież nawet Edward Cullen bał się, że szybciej zje Belle niż z nią pogada...
Chelsea Quinn Yarbro „Krwawe Igrzyska”
Ilość stron: 544
Wyd. Rebis
Poznań 2010
Ocena: 2/6
Dobrze wiedzieć, które pozycje omijać z daleka:). Dzięki za recenzję. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńNa pewno nie
OdpowiedzUsuńJeszcze nie tak dawno zastanawiałam się czy nie sięgnąć po tę pozycje. Teraz wiem, że sobie odpuszczę ;) Dzięki :)
OdpowiedzUsuńJa też jak narazie nie zaprzątam sobie głowy tą pozycją ;D
OdpowiedzUsuńWidzę, że odebrałaś tą pozycję w sposób podobny do mojego ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, jakoś mnie nie ciągnie ;< Igrzyska kojarzą mi się z historią, której nie lubię i o.
OdpowiedzUsuńu mnie nn :)
[ pamietnik-czytania.blog.onet.pl ]
już wcześniej słyszałam, że to kiepska książka. Trzymam się od niej z daleka!
OdpowiedzUsuńPo ksiązkę nie sięgnę na pewno !!!
OdpowiedzUsuń"wrażenie patrzenia przez okno na nowego, trochę tajemniczego sąsiada, goniącego w dziwnych ciuchach po podwórku" - ale się ubawiłam :D. Ach, ci sąsiedzi... Po książkę nie sięgnę ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Słyszała o tej książce, jednak nikt nie wypowiadał się na jej temat. Nie przeczytam jej, nie tyle z powodu Twojej słabej oceny, ale raczej dlatego, iż nie lubię tych wszystkich mitoligii, itp.. :)
OdpowiedzUsuńWcześniej chciałam zabrać się za tę serię, ale wówczas na pewno przeczytałabym wszystkie części. Jednak skoro piszesz, że każdy tom posiada ten sam schemat, to nie widzę w tym sensu. W chwili obecnej mam mieszane uczucia co do tych książek. Jeśli nie będę miała czego czytać, może wtedy się za nie zabiorę.
OdpowiedzUsuńto ja może sięgnę po Hotel Transylvania?
OdpowiedzUsuńot tak z ciekawości :)
>> Luna: no co, zirytowałam się ;)
OdpowiedzUsuń>> Kinga: Transylvania jest najlepsza. pokazuje zupełnie inne spojrzenie na już dość oklepany temat. Pałac jest taki pół na pół. Ma nudny początek, ale dobrą resztę. Igrzyska są zdecydowanie najsłabsze. nudne, wtórne i monotonne.