O Murakamim zdążyłam się już wiele naczytać. Większości znanych mi blogowiczów opisywała przynajmniej jedną jego książkę. Do mnie literatura japońska nigdy nie przemawiała, ale skuszona pochlebnymi opiniami postanowiłam zaryzykować i dać jej kolejną szansę.
Wybór padł na zbiór opowiadań Murakamiego. Wystarczające by poznać styl autora, a jednocześnie na tyle niewielkie by niezależnie od upodobań doczytać je do końca. Książka objętościowo jest skromna. Posiada zaledwie 180 stron, które zdążyłam pochłonąć w trakcie dwugodzinnej przerwy między zajęciami.
Wszystkie boże dzieci tańczą składa się z sześciu opowiadań o dość intrygujących tytułach:
UFO ląduje w Kushiro – Komure opuszcza żona. Domagając się od niego rozwodu po raz pierwszy ma okazję powiedzieć mu co naprawdę o nim myśli. Wszystko to staje się dla mężczyzny bodźcem do podjęcia wewnętrznej refleksji nad sobą, swoim życiem i monotonią, która je zdominowała.
Krajobraz z żelazkiem – opowiadanie, które najbardziej przypadło mi do gustu. Porusza historię pana Mitake. Człowieka uwielbiające palić ogniska nad morzem. Stworzył on niemalże rytuał zbierania drewna, układania go i odpowiedniego rozpalania. Ogień staje się tu analogią życia, przemijania i dokonywania wyborów .
Wszystkie boże dzieci tańczą – porusza temat relacji matka – syn. Yoshiyi wychowanemu bez ojca od samego początku wpajano, że jest synem boga. Z biegiem czasu wyobrażenie to upada, a on sam stara się zrozumieć kim jest tak naprawdę.
Tajlandia – Satsuki jest znaną i cenioną lekarką. Postanawia wyjechać na urlop do Tajlandii by tam w spokoju na nowo nabrać sił. Nieoczekiwane podróż staje się dla niej okazją do podjęcia refleksji nad własną przeszłością i próbą pogodzenia się z nią.
Pan Żaba ratuje Tokio – zdecydowanie najdziwniejsze opowiadanie w całym zbiorze. Oscylujące na granicy surrealizmu i sennej mary. Katagiri zostaje wybrany przez Pana Żabę do pomocy w ocaleniu miasta przed trzęsieniem ziemi. Musi udać się z nim w wnętrza globu by tam stawić czoła niebezpiecznej Dżdżownicy.
Ciastka z miodem – opowiada o wzajemnej relacji między trójką przyjaciół. Jumpej, Kan i Sayoko poznali się na studiach i od tamtej pory byli praktycznie nierozłączni. Niestety rodząca się miłość zaczęła zakłócać tę harmonię. Historia porusza temat dążenia do celu, realizacji swoich marzeń oraz rezygnacji z nich.
Wspólnym elementem wszystkich opowiadań jest motyw trzęsienia ziemi w Kobe. To ono niejako staje się dla bohaterów zapalnikiem do podjęcia refleksji nad własnym życiem. Życiem, które jak się okazuje było do tej pory pełne samotności, strachu i niepewności. Historie opowiadają głównie o relacjach międzyludzkich, poczuciu sensu życiu i szukaniu własnej drogi. Wszystkie są w pewien sposób niedokończona co pozwala czytelnikowi na osobiste dopowiedzenie co było dalej.
Opowiadania napisane są oszczędnym, ale głębokim językiem. Czyta się je przyjemnie jednak nie mogę powiedzieć, by zrobiły one na mnie piorunujące wrażenie. Z pewnością czas im poświęcony nie był stracony, ale w moim odczuciu czegoś tu jeszcze brakowało. Mimo to, jak na początek i moją dotychczasową awersje do Azji to wrażenia i tak niezłe.
Haruki Murakami „Wszystkie boże dzieci tańczą”
Ilość stron: 182
Wyd. Muza
Warszawa 2006
Ocena: 4/6
Przynajmniej się nie zraziłaś ;D
OdpowiedzUsuń>> biedronka: wbrew początkowym obawą nie było tak źle. może to dlatego, że jak na japońskie realia to nie było tu zbyt wiele orientu.
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią to zrobię, tylko jak ?;)
OdpowiedzUsuńja za opowiadaniami nie przepadam ...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś...
OdpowiedzUsuńJak na razie przetrzymuję książce koleżance o życiu w japonii i się nie palę do przeczytania jej.
Na pewno przeczytam, podobnie jak inne książki Murakamiego:). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa za opowiadaniami nie przepadam. Nie mniej jednak Wiśniewski mnie do nich przekonał w swoim wydaniu, mam nadzieję, że z Murakamim pójdzie mi tez dobrze ;)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś przeczytać jakieś dzieło tego Autora, bo wszędzie go chwalą. Wątpię, czy będzie to ta książka, bo opowiadań zbytnio nie lubię. Zobaczę ;)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś wspominałam, że muszę się na "Murakami'ego zabrać" ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńchyba się skuszę w końcu na jakąś książkę tego autora
OdpowiedzUsuń>> mnie też on skusił tylko dlatego, że każdy o nim pisał. chciałam w końcu sprawdzić o co tyle hałasu.
OdpowiedzUsuńTo ja jestem w mniejszości. Nie czytałam jeszcze nic Murakamiego choć na półce już stoi 1Q84 x 2
OdpowiedzUsuń182 strony o bożych dzieciach, które tańczą mogłabym przełknąć, zwłaszcza, że nie mam co nosić w torebce, na półce same opasłe tomiska :)
Wiele słyszałam o dziełach Murakamiego, ale nie byłam pewna, czy uda mi się je przeczytać. Myślę, że rozpoczęcie przygody z Azją właśnie od jakiegoś zbioru opowiadań jest dobrym pomysłem. Sama przed sięgnięciem po powieści Murakamiego zabiorę się za książkę "Wszystkie boże dzieci tańczą". Mam nadzieję, że zachęci mnie ona do dalszego odkrywania tajników Azji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też planuję zacząć przygodę z Murakamim. Wypożyczyłam "Kafkę nad morzem", zobaczę jak będzie;)))
OdpowiedzUsuńJa również planuję sięgnąć po Murakamiego. tak jak napisałaś - wszędzie te jego książki, a mi powoli zaczyna robić się wstyd, że żadnej nie przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńHaruki Murakami to jak na razie znany autor. Będąc wczoraj w księarni widziałam jego książki, jednak nie sięgnęłam po niego, lecz po dwie inne (następny stosik :P). I muszę powiedzieć, że chyba nie powrócę tam, aby ją kupić. Nie żeby recenzja nie była zbyt przekonująca, bo tak nie jest, ale dlatego, iż... sama nie wiem... nie przypadło mi to do gustu.
OdpowiedzUsuń