Druga część przebojowego cyklu Katarzyny Bondy o Hubercie Meyerze, profilerze pracującym dla policji.
Trzon historii dotyczy morderstwa Johanna Schmidta, człowieka z
wybieloną teraźniejszością, za to o śmierdzącej przeszłości.
Przypadkiem w dochodzenie zaangażowany zostaje Mayer, który cudem unika śmierci w wypadku samochodowym. Tak oto życie prywatne znowu
zazębia mu się z toczoną sprawą, a krajobraz Górnego Śląska i tajniki pracy profilera, odsłaniają przed nami nowe tajemnice.
Jestem dokładnie po środku, literackich dokonań Bondy i mogę powiedzieć, że zauważam tendencję zwyżkową, dotyczącą nie tylko objętości, ale przede wszystkim przyjemności wynikającej z treści. Zagadka jest lepiej skonstruowana, autorka ogranicza szaloną ilość pomysłów, tylko, że koniec końców nadal brakuje mi tego czegoś. Grono odbiorców zachwyca się jej książkami, a ja dalej nie rozumiem dlaczego...
Brawa za postać Szerszenia (nareszcie przełamany stereotyp policjanta), za Katowice i wątek podwójnego morderstwa. Powieść jest dobra, dopracowana. Do zachwytu jednak nadal daleko.
Katarzyna Bonda "Tylko martwi nie kłamią"
Ilość stron: 608
Wyd. Muza
Ocena: 4/6
Przeczytałam ostatnio "Sprawę Niny Frank" i jak porównuje z późniejszymi powieściami Bondy to widzę, że pisze ona coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńz całej serii najbardziej podobała mi się Florystka, choć i tak spodziewałam się po Bondzie czegoś więcej.
UsuńMi się Bonda podoba w każdej formie. Szkoda, że nowa książka dopiero za rok.
OdpowiedzUsuńNajnowsza część tetralogii o Załuskiej ma premierę w tym roku :)
UsuńJa znam tylko "Pochłaniacza" i mogę Ci napisać, czym się zachwycam :) Przede wszystkim dokładnością, każdy szczegół, każdy detal jest dopracowany niemal do perfekcji. Podziwiam autorkę za świat, jaki potrafi wykreować, za głęboki portret psychologiczny i mnóstwo wątków głównych i pobocznych. Może się okazać, że w ogóle się nie zachwycisz tak jak reszta czytelników :)
OdpowiedzUsuńmi ta mnogość wątków pobocznych znowu przeszkadza. gdyby jeszcze wnosiły one coś do sprawy, ale lwia ich część zaczyna się kończy bez wyjaśnienia.
UsuńOd dawna mam ochotę na jakąś książkę Bondy. Naczytałem się tylu pozytywnych opinii na temat jej prozy, że aż żal nie sprawdzić, co w niej takiego wyjątkowego :) Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się w końcu zapoznać z twórczością tej autorki. Coś mi się wydaje, że Pochłaniacz będzie idealny na rozpoczęcie przygody z książkami Katarzyny Bondy. Już się nie mogę doczekać :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie spotkałam się z piórem autorki.. I jakoś mnie nie ciągnie do zmiany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
pochwały wobec Bondy na żywo wypadają słabo, za to każde słowa zachwytu wobec Małeckiego są szczerą prawdą. pod koniec tygodnia pojawi się bardzo entuzjastyczna recenzja Dygotu :)
UsuńJa jestem bezgranicznie zakochana w przygodach Saszy Załuskiej "Pochłaniacza" i "Okularnika". Boję się sięgnąć po wcześniejsze książki Bondy, bo obawiam się, że mając porównanie z najnowszymi dziełami, mogę poczuć się zawiedziona
OdpowiedzUsuńPochłaniacz opiera się na tych samych metodach prowadzenia akcji. Sasza, jak i Hubert, wbrew pozorom w żadnej z książek nie grają pierwszych skrzypiec.
UsuńCzytałam tylko "Pochłaniacza", który bardzo mi się podobał. Nie wiem jak będzie z cyklem o Hubercie Meyerze, ale pierwszy tom mam, więc niedługo się dowiem jak smakuje :-)
OdpowiedzUsuńTeż nie rozumiesz fenomenu Bondy? U mnie to samo. Próbuję zmęczyć "Pochłaniacza", ale utknęłam w 1/3 i nie mogę przebrnąć dalej...
OdpowiedzUsuńza dużo dzieje się w okół głównego wątku i napięcie bezustannie przygasa.
UsuńDobrze, że autorka z każdą kolejną książką się rozwija. Mam ochotę poznać jej prozę - dotychczas nie miałam okazji :)
OdpowiedzUsuńlubię Bondę, szczególnie serie o panu Meyerze :)
OdpowiedzUsuń