Nasz mały PRL
to książka dwójki dziennikarzy, która podjęła się misji dość osobliwej, żeby
nie powiedzieć szalonej. Witek i Iza postanowili cofnąć się do czasów, kiedy
papier toaletowy był szczytem luksusu, a pomarańcze oglądało się tylko na
święta. Co jest takiego wyjątkowego w PRL-u i jak zamierzają to zrobić -
zapytacie? Otóż wynajmują mieszkanie w bloku z wielkiej płyty, meblują je
przedmiotami pamiętającymi gen. Jaruzelskiego po czym zakręcają sobie wodę.
Brzmi zaskakująco? Dalej jest jeszcze lepiej, zatem wsiadamy do Fiata 126p przenosimy
się do roku 1981...
Jest piękny słoneczny
dzień. Ulicą, w samym centrum Warszawy, kroczy kobieta z trwałą na głowie, tuż
za nią biegnie mężczyzna w niemodnej koszuli non-iron. To nasi bohaterowie.
Żywi, a jakby wyjęci ze starej Przyjaciółki.
W kapitalistycznej rzeczywistości wykreowali swój własny świat. Utkany ze
wspomnień i dziecięcych marzeń, przez które chcą przyjrzeć się współczesnej
Polsce i sprawdzić, czy faktycznie żyje się tutaj lepiej.
Sama mgliście pamiętam
ostatnie lata komuny. Kojarzę smak gumy Donald i oranżady w proszku,
jednak kolejki, braki zaopatrzeniowe czy ówczesna proza życia, bardziej są dla
mnie opowieścią przy rodzinnym stole niż świadomym doświadczeniem. Z tego też
powodu książka Izy i Witolda była mi szczególnie bliska. Jest śmieszna, czasem
nostalgiczna, a przede wszystkim bardzo błyskotliwa. W formie eksperymentu
uwydatnia plusy i minusy dawnych czasów, pokazując zarazem, że obecnie też nie
wszystko jest piękne i cudowne.
Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem
to podręczny wehikuł czasu. Bez prowizorki i zbędnego lukru ukazuje, jak to
kiedyś było i co z nas wyrosło. Absolutnie polecam.
Izabela Meyza, Witold Szabłowski „Nasz mały PRL.
Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem”
Ilość stron: 320
Wyd. Znak
Ocena: 5,5/6
Guma Donald i oranżada w proszku były boskie. Chociaż na PRL jako taki jako rocznik '85 się nie łapię, to mam jakiś sentyment do tego okresu naszej historii.
OdpowiedzUsuńja jestem '87 wiec wiem jeszcze mniej, ale za to znam wiele przedmiotów z tego okresu, no i wychowałam się na Teleranku i Misiu Uszatku :)
Usuńod kiedy po raz pierwszy usłyszałam o tej książce wiem że muszę ją zdobyć xD na razie brakuje mi środków, ale w przyszłości z pewnością po nią sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńWidziałam tę parę w telewizji. Opowiadali o swoim eksperymencie, pomyślałam wtedy, że to szalenie ciekawe doświadczenie. Nie wiedziałam tylko, że napisali książkę, na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej książki, gdyż z reguły preferuje czasy bardziej współczesne, ale może w tym przypadku zrobię wyjątek, bo tematyka tej książki wzbudziła moje głębsze zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu widziałam autorów tej książki w programie śniadaniowym, gdzie pokazywali urywki ich zmagań. Od razu zapałałam chęcią do sięgnięcia po "Nasz mały PRL", ponieważ podziwiam, że zdecydowali się na takie zadanie, które uważam, że wcale nie jest takie łatwe, jakby mogło się wydawać.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia o latach PRL-u, gdyż urodziłam się pod koniec lat 80-tych. Chętnie poczytam z czym zmagała się moja mama ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym wsiąść do tego wehikułu czasu i odbyć tę sentymentalną podróż w niełatwe czasy PRL-u, ale zaznaczam, tylko na chwilkę :)
OdpowiedzUsuńPamiętam gumy Donald, oranżadę w plastikowych woreczkach, watę cukrową...eh wspomnienia mnie naszły ;)
Może być ciekawie :) rozglądnę się za nią :)
OdpowiedzUsuńLubię wszelakie książki, który fabuła toczy się w czasach PRL-u w Polsce, a tak szalony i oryginalny pomysł po prostu nie mógł się nie udać. Jestem za :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńCzeka u mnie na półce i cieszę się że została pozytywnie przez ciebie przyjęta.
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie! Jak tylko znajdę trochę czasu to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że widziałam telewizyjną relację ze zmagań PRL- owskich tych dziennikarzy. Chętnie przeczytam również książkę :)
OdpowiedzUsuńBłyskotliwy i bardzo oryginalny pomysł:) podejrzewam, że dzięki niemu sama fabuła książki nabiera jeszcze większego realizmu.
OdpowiedzUsuńCzasami takie eksperymenty są ciekawe, jak np. książka o mężczyźnie, który postanowił trzymać się wszystkich zasad w Biblii w Nowym Jorku.
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę w Dzień Dobry TVN i przyznam, że zaciekawił mnie pomysł na nią, więc jak ją dorwę to z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się naprawdę niezwykła, a eksperyment autorów co najmniej ciekawy ;) Nie wyobrażam sobie (szczególnie przy moim stylu życia), by na pół roku odciąć się od rzeczywistości i przenieść się w czasie do zupełnie innego świata ;)
OdpowiedzUsuńA ja wręcz, przeciwnie, chętnie bym w takim eksperymencie uczestniczył :D Odpocząć od telefonów komórkowych, internetu, milionów kanałów w telewizji i tej całej gonitwy za uciekającym czasem...przez krótki okres czasu, czemu by nie, byłoby to oczyszczające doświadczenie :-)
OdpowiedzUsuńTo jest dopiero poświęcenie dla literatury! ;-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Nasz mały PRL" i muszę przyznać, że bardzo mi się podobała. Napisana ciekawie i z humorem, pomaga przywołać wspomnienia z czasów młodości, porusza ciekawe, często kontrowersyjne tematy. Podobał mi się brak chronologii, książka podzielona jest tematycznie.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam Cię do wzięcia udziału w moim kryminalnym konkursie : http://miqaisonfire.wordpress.com/2012/10/24/262-kryminalny-konkurs-z-wydawnictem-proszynski-i-s-ka/
Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń