Przypomnij sobie - Elina Hirvonen

16:30

Przypomnij sobie - Elina Hirvonen

Powszechnie mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają. W tym przypadku to jednak podobieństwo sprawiło, że Anna i Ian tak dobrze się rozumieją. Ich dzieciństwo od samego początku owiane było aurą zagrożenia. Ona bała się o swojego brata, on żył w niepewności tego co zrobi jego ojciec. 

Zamiast beztroskiej zabawy to awantury i odgłos wymierzanych ciosów wypełniały im rutynę kolejnych dni. Teraz, kiedy stali się już dorośli i w końcu niezależni, ciężar minionych lat coraz silniej zaczyna o sobie przypominać. Uciekają przed tęsknotą za najbliższymi, przed swoją tożsamością, ale mimo to proza życia i tak ich dogania.

Elina Hirvonen przywraca wiarę, że Finlandia to nie tylko kraj znakomitych kryminałów, ale też wybitnej powieści obyczajowej. Przypomnij sobie chwyta za serce i sprawia, że toniemy w morzu osobistych wspomnień. Ta nieco ascetyczna historia, oszczędnym w słowa stylem prezentuje nam sprawy niewygodne dla świata. Opisuje rozpad rodziny z powodów powszechnie uważanych za wstydliwe. Pierwszym jest powrót ojca obciążonego ciężarem traumatycznych przeżyć z wojennego frontu. Drugim dziecko z zaburzeniami zachowania, na życiu którego cieniem położył się oddział szpitala psychiatrycznego.

Przypomnij sobie to bardzo dojrzały debiut literacki, który na niespełna stu dziewięćdziesięciu stronach sprezentuje nam cały wachlarz emocji. Lekturę rozpoczynałam w sposób zupełnie nie zobowiązujący. Miała ona być chwilą wytchnienia po tygodniu pracy, a stała się trudną przeprawą do świata ludzkich dramatów. Polubiłam panią Hirvonen i mam nadzieję, że kolejna jej książka doczeka się przekładu na język polski.

 
Elina Hirvonen „Przypomnij sobie”
Ilość stron: 184
Wyd. W.A.B.
Ocena: 5/6
Na szczyt góry - Arne Dahl

13:47

Na szczyt góry - Arne Dahl

W zatłoczonym barze dochodzi do śmiertelnego wypadku – od uderzenia kuflem w głowę ginie młody mężczyzna. Przesłuchiwany w roli świadka Per Karlsson twierdzi, że niczego nie widział. Pochłonięty lekturą Metamorfoz Owidiusza zarejestrował tylko strzępki rozmów i nie spostrzegł niczego podejrzanego. Przyciśnięty do muru okazuje się być jednak dużo lepszym obserwatorem niż by się to mogło wydawać, a z pozoru błaha szamotanina, staje się punktem wyjścia do dużo szerzej zakrojonego śledztwa. 

Jeżeli mieliście już kiedyś styczność z twórczością Arne Dahl’a, to członkowie „Drużyny A” nie będą wam pewnie obcy. Jest to specjalna jednostka szwedzkiej policji powołana do walki z międzynarodowymi przestępstwami. Niestety na skutek błędnych decyzji utraciła ona dobrą reputację i została rozwiązana. Z tego też powodu aktualna sprawa staje się dla niej nie tylko okazją do znalezienia winnych, ale przede wszystkim odzyskania utraconego szacunku.

Zaczynając lekturę byłam pełna nadziei na naprawdę dobrą rozrywkę. Szkoda, że im dalej brnęłam w historię, tym bardziej mój zapał do niej stawał się mniejszy. Atak w pubie, morderstwo w więzieniu, mafijne porachunki, pedofile... Autor wykorzystał tu tak wiele wątków, że można od nich dostać zawrotów głowy. Zabrakło mi w tym wszystkim konkretnego zamysłu. Skupienia się na jednym tropie, a nie rozbijania akcji na pomniejsze sytuacje, które mieszając się ze sobą rozpraszały moją uwagę. 

Prócz tego powieści brakowało społecznego wymiaru historii. Fabule dużo bliżej do sensacji rodem z amerykańskiego filmu, niż klasycznego skandynawskiego kryminału w którym to ludzie i emocje są najważniejsze. Nie gustuję w akcjach typu „zabili go i uciekł”. Wręcz przeciwnie. Wolę kiedy prowadzone śledztwo staje się tłem do snucia opowieści o tym jak żyją bohaterowie i co ich wewnętrznie trapi.

Książka Arne Dahl’a nafaszerowana jest spiskami. Wybuchające bomby, akty cyberprzemocy. Nie jest to moja bajka, nie mniej wielbicielom sensacji serdecznie ją polecam. Autor sprawnie przelał na papier co siedziało w jego w głowie, a sama intryga chociaż nieszczególnie oryginalna, to satysfakcjonuje wartką akcją i solidnym zarysowaniem. Na szczyt góry moich oczekiwań nie spełniło, jednak w przyszłości pewnie dam autorowi jeszcze jedną szansę.


Arne Dahl „Na szczyt góry”
Ilość stron: 374
Wyd. Muza
Ocena: 3/6
Losowanie

16:31

Losowanie

Na wstępie bardzo dziękuję wszystkim za udział w zabawie. Po książkę zgłosiło się aż 41 chętnych, ale niestety 7 osobom nie mogłam uznać odpowiedzi - pomyliliście ekranizację Ketchum'owej Dziewczyny z sąsiedztwa z komedią z 2004 roku.



Poprawne rozwiązane zagadki jest następujące:

1. rok jej produkcji - 2007
2. reżysera - Gregory Wilson
3. nazwiska trzech aktorów odgrywających główne role - Auffarth, Manche, Baker
4. oraz tytuł innej powieści Ketchum'a, która doczekała się filmowej adaptacji - np. Offspring, Red, The Lost, The Woman.

A książka wędruje do...




Zwyciężczynię proszę o wysłanie swojego adresu na: varia-blog@gg.pl
Gratuluję!

Ty - Zoran Drvenkar

16:16

Ty - Zoran Drvenkar

Co łączy ze sobą pięć szesnastolatek, dilera narkotyków i bezwzględnego mordercę?
Jaki jest TWÓJ własny udział w tej historii?


Ty to druga powieść Zorana Drvenkar’a, która swym stylem oraz sposobem narracji w niczym nie ustępuje doskonałej poprzedniczce, jaką było Sorry.

Akcja rozpoczyna się dość niewinnie. Mamy kilometrowy korek na autostradzie i uwięzionych w nim, znudzonych pasażerów. Niestety senną atmosferę postanawia przerwać  pewien „podróżnik” – mężczyzna, który z nieznanych przyczyn pozbawi życia kilkanaście osób. Jego działania przeplatają się z poczynaniami grupy przyjaciółek. Capa, Rute, Nessi, Taja oraz Papla to młode, nierozważne i ciągle pakujące się w tarapaty dziewczyny. Kiedy jedna z nich w tragicznych okolicznościach traci ojca, a inna znajduje w jego domu wielki skład narkotyków, wszystkie dochodzą do wniosku, że warto by je spieniężyć. Nie przypuszczają jednak, że zostaną skazane w ten sposób na niełaskę impulsywnego przestępcy.

Książkę Drvenkar’a można śmiało nazwać dziwną, a nawet lekko obłąkaną. I mimo, że konstrukcją nie różni się ona zbyt wiele od Sorry, to nadal zostaję przy stwierdzeniu, że jest to coś zupełnie nowego i oryginalnego. Zoran wypracował sobie charakterystyczny styl pisania, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. Mam świadomość, że nie każdemu może przypaść on do gustu, ale wśród miłośników mocnych wrażeń powinien się sprawdzić.

Dzięki dynamicznym zwrotom akcji, opisana historia niesamowicie wciąga, tworząc przy tym pozytywny zamęt w naszych głowach. Jest nieprzewidywalna, a przede wszystkim wielowymiarowa. Każdy rozdział to obraz sytuacji widziany oczami innego bohatera, a ostatecznie też i naszymi, ponieważ autor bardzo umiejętnie wplótł czytelnika w wir prezentowanych wydarzeń. Co rusz bezpośrednio się do nas zwraca, czyniąc z nas nie tyle obserwatorów co sprawców popełnianych zbrodni.

Wśród setek przeczytanych książek, Ty uplasowało się u mnie na bardzo wysokiej pozycji i nie sądzę by szybko pojawił się ktoś, kto da radę ją zdetronizować.

Polecam nie tylko fanom gatunku.
 
Zoran Drvenkar „Ty”
Ilość stron: 576
Wyd. Telbit
Ocena: 6/6
Wiadomość z nieba - Brooke i Keith Desserich

12:18

Wiadomość z nieba - Brooke i Keith Desserich


„Rak lub każda inna śmiertelna choroba z bohaterów czyni męczenników i pustoszy dusze tych, którzy przetrwali”.*


Choroba człowieka to dramat dla każdego z jego bliskich. Z kolei poważny problem ze zdrowiem dziecka, to nie tylko osobista tragedia rodziców, ale przede wszystkim ogromne dla nich wyzwanie.

Wiadomość z nieba to zapis kilku miesięcy walki o życie Eleny Desserich, pogodnej dziewczynki, która wciągu kilku tygodni została pozbawiona tego co najważniejsze – poczucia bezpieczeństwa. Tę wstrząsającą historię opisali jej rodzice. Najpierw na swoim blogu, a potem zaskoczeni ilością płynących do nich słów otuchy, również w formie książkowej. Na trzystu stronach zawarli wspólne chwile radości, momenty klęsk i ogromne pokłady nadziei. 

Częściowy paraliż, utrata głosu oraz osłabiony wzrok, to tylko niektóre z następstw glejaka pnia mózgu, choroby która zaatakowała ich ukochane dziecko. Poddawana intensywnemu leczeniu Elena słabnie w oczach, ale mimo to się nie poddaje. Paradoksalnie to właśnie ona robi więcej dla swej rodziny, niż jej rodzice są w stanie zrobić dla niej. Zbliża ich do siebie, uczy zaufania. Teraz kluczowe stają się zwyczajne czynności, a najważniejsza jest szkoła – namiastka rutyny i porządku dnia sprzed choroby.

Determinacja oraz niezłomna siła walki tej małej dziewczynki zadziwią każdego czytelnika. Elena udowadnia, że wszystko jest „bardziej kwestią woli niż siły fizycznej”, a ona sama mimo młodego wieku rozumie i przewiduje o wiele więcej niż ktokolwiek mógłby sądzić. Dlatego też powstały wiadomości z nieba – krótkie liściki stworzone i pochowane w zakamarkach domu przez drobną Elenę. Był to jej sposób na przekazanie swej miłości, dodanie rodzicom otuchy, a niestety ostatecznie i pożegnanie się z nimi. 

Ta powieść nie da wam żadnych odpowiedzi. Nie ułatwi zmagania się z chorobą ani nawet nie sprawi, że będzie ono łatwiejsze. Pokaże jednak, że mimo bólu można to wszystko przetrwać, a czas w końcu pozwoli stanąć na nogi.


Brooke i Keith Desserich „Wiadomość z nieba”
Ilość stron: 322
Wyd. Papierowy Księżyc
Ocena: 5/6
*str. 231
Copyright © Varia czyta , Blogger