11:35
Dziewczyna w czerwonej pelerynie - Sarah Blakley – Cartwright
Osobiście jestem przeciwna sztucznemu tworzeniu powieści, to znaczy przenoszeniu kinowych hitów z dużego ekranu na papier. Z tego też powodu zanim napisałam tę recenzję zapoznałam się z DVD Dziewczyna w czerwonej pelerynie i... mile się zaskoczyłam. Książka jest bowiem interpretacją historii filmowej, a nie jej wierną kopią, co zdarza się niezwykle rzadko.
Historię Czerwonego Kapturka zna chyba każdy, kto choć raz spotkał się baśniami braci Grimm. Dziewczynka idzie w odwiedziny do babci, po drodze spotyka złego wilka i koniec końców pada osławione: „a dlaczego masz takie wielkie zęby?”. Powieść, którą dziś opisuję to współczesna wariacja na temat tego motywu i trzeba dodać – wariacja, która dla dzieci się już nie nadaje.
Daggorhorn to maleńka wioska u podnóża lasu, której mieszkańcy drżą co miesiąc w obawie przed Wilkiem. Składają mu ofiary ze zwierząt i modlą się by starczyły one do stłumienia jego gniewu. Przez pokolenia zabieg ten okazywał się skuteczny, ale teraz nastał czas w którym Wilk zapragnął czegoś więcej. Chce Valerie, pięknej dziewczyny, zakochanej szaleńczo w miejscowym drwalu. Bestia jednak nie odpuszcza, a śmierć Lucie, siostry Valerie, to dopiero początek walki o jej względy.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po spotkaniu z książka, jest jej piękne wydanie. Tłoczona okładka, ornamenty i zdobnicze strony poszczególnych rozdziałów, oczarowują czytelnika od pierwszego wejrzenia. Drugi plus tej historii to jej sprawne uzupełnianie się z filmową adaptacją.
Powieść zagłębia się w osobowości bohaterów, uwypukla ich lęki i otaczającą zewsząd paranoję. Akcentuje przy tym też inne cechy, które giną na kinowym ekranie. Wszystko to sprawia, że przedstawiony świat staje się bardziej rzeczywisty, a bogate i sugestywne opisy dodają mu baśniowej magii.
To właśnie dzięki książce Sary Blakley – Cartwright mieszkańcy wioski ożywają i stają się nam znacznie bliżsi. Nie są już pustymi marionetkami jak na filmowym ekranie, dlatego w tym przypadku istnienie jednego i drugiego uważam za w pełni uzasadnione.
Historię Czerwonego Kapturka zna chyba każdy, kto choć raz spotkał się baśniami braci Grimm. Dziewczynka idzie w odwiedziny do babci, po drodze spotyka złego wilka i koniec końców pada osławione: „a dlaczego masz takie wielkie zęby?”. Powieść, którą dziś opisuję to współczesna wariacja na temat tego motywu i trzeba dodać – wariacja, która dla dzieci się już nie nadaje.
Daggorhorn to maleńka wioska u podnóża lasu, której mieszkańcy drżą co miesiąc w obawie przed Wilkiem. Składają mu ofiary ze zwierząt i modlą się by starczyły one do stłumienia jego gniewu. Przez pokolenia zabieg ten okazywał się skuteczny, ale teraz nastał czas w którym Wilk zapragnął czegoś więcej. Chce Valerie, pięknej dziewczyny, zakochanej szaleńczo w miejscowym drwalu. Bestia jednak nie odpuszcza, a śmierć Lucie, siostry Valerie, to dopiero początek walki o jej względy.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po spotkaniu z książka, jest jej piękne wydanie. Tłoczona okładka, ornamenty i zdobnicze strony poszczególnych rozdziałów, oczarowują czytelnika od pierwszego wejrzenia. Drugi plus tej historii to jej sprawne uzupełnianie się z filmową adaptacją.
Powieść zagłębia się w osobowości bohaterów, uwypukla ich lęki i otaczającą zewsząd paranoję. Akcentuje przy tym też inne cechy, które giną na kinowym ekranie. Wszystko to sprawia, że przedstawiony świat staje się bardziej rzeczywisty, a bogate i sugestywne opisy dodają mu baśniowej magii.
To właśnie dzięki książce Sary Blakley – Cartwright mieszkańcy wioski ożywają i stają się nam znacznie bliżsi. Nie są już pustymi marionetkami jak na filmowym ekranie, dlatego w tym przypadku istnienie jednego i drugiego uważam za w pełni uzasadnione.
Sarah Blakley – Cartwright „Dziewczyna w czerwonej pelerynie”
Ilość stron: 358
Wyd. Galeria Książki
Ocena: 4/6