Uwielbiam podróże i uwielbiam ludzi z pasją, którzy dla swoich marzeń, gotowi są postawić cały świat na głowie. Taką osobą jest właśnie Maciek Roszkowski, chłopak, który od ośmiu lat wędruje po Azji.
Pisane słońcem to wyprawa do ludzi i ich domów, a nie zapis podróży do jakich nawykliśmy. Jest to dziennik stanów świadomości i tego, co na bieżąco dzieje się w głowie autora. Myślę, że stwierdzenie, że jest to najbardziej poetycka wyprawa o jakiej czytałam, nie będzie wcale użyte nad wyrost. Język, jakim Roszkowski się posługuje oraz idące za nim w parze zdjęcia, to bez wątpienia największy atut książki - żadną tajemnicą nie jest, że Azję darzę zdystansowanym zainteresowaniem, ale w taki sposób i takim językiem, mogłabym o niej czytać godzinami.
Pustynia, las tropikalny, tętniący życiem bazar oraz wiejskie wesele. Brzmi obłędnie, lecz Wschód mimo wszystko pełen jest zagrożeń. Pasożyty, bakterie, gorączka krwotoczna… żadne z nich Maćka nie oszczędziło, ale choć stanął on u progu śmierci, miłość do tych rejonów jednak zwyciężyła.
Pisane słońcem to feeria barw i ludzkich twarzy. Podane w pigułce bogactwo kulturowe Azji, pełne zdań, które trzeba podkreślić i koniecznie zapamiętać.
"Podróżując, żyje się tyle razy, ilu ludzi się spotyka, ile historii się słyszy, ile kultur się poznaje".
"Gdy nie ma nic, istnieje wszystko. Pełnia pustki".
"Wolność rośnie proporcjonalnie do ilości przebytych kilometrów (...) Przekraczanie granic to uczenie się nowych odpowiedzi. To poszerzanie granic własnego umysłu".
Maciek Roszkowski "Pisane słońcem"
Ilość stron: 192
Wyd. Axis Mundi
Ocena: 5/6