21:03
Niepokój przychodzi o zmierzchu - Marieke Lucas Rijneveld
"Chciałabym kiedyś wrócić do siebie".
Schowana za czerwoną kurtką, odgrodzona nią niczym zbroją od otaczającego ją świata. Po śmierci Matthiesa codzienność jej w domu nigdy nie będzie taka sama. Wszechobecne milczenie, skupienie na pracy oraz słowa, które z ust ojca i matki nigdy już nie wybrzmią.
Niepokój przychodzi o zmierzchu to obraz samotności wśród tłumu, a w tym przypadku we własnej rodzinie. To również dowód na to, jak szybko ludzie znikają, gdy pojawia się problem. Tuż po tragedii, drzwi ich domu się nie zamykały, niestety gdy przeminęła ciekawość, a każdy wystarczająco napatrzył się na pustkę, "pocieszyciele" odeszli by zająć się swoimi rzeczami.
Powieść Rijneveld to lawina emocji. Z taką samą siłą wzbudza w czytelniku współczucie, co i odrazę. Z jednej strony chciałoby się pomóc, z drugiej nie jest się w stanie obserwować co dzieje się u bohaterów zarówno w domu, jak i w oborze. Przemoc, nadużycia, niewiedza i niezrozumienie. Ten świat to bieda emocjonalna oraz pustka przykryta obłudną zasłoną pobożności. Nienawidzę takiego świata i przez co, trudno jest mi jednoznacznie ocenić tę książkę. Niby jest genialna, ale jednocześnie do szpiku odpychająca.
Oto świat fałszu, brutalności, fanatyzmu i zaniedbania młodego człowieka. Specyficzna rzecz dla określonego rodzaju czytelnika.
Ilość stron: 320
Wyd. Literackie
Ocena: 4/6