08:27
Targi Książki Kraków 2016
Dwudzieste, jubileuszowe Targi Książki za nami. Niestety, jak na okrągłą liczbę by wypadło, mam wrażenie, że na hali nic szczególnego z tego tytułu się nie odbywało. Zauważyłam możliwość przybicia okolicznościowej pieczęci, jednak cała "inność" wydarzenia mam wrażenie, że na tym się kończyła (jeśli się mylę proszę mnie poprawić). Nie jest to żaden zarzut wobec organizatorów, ale gdzieś tam w głębi liczyłam na coś zaskakującego.
Na plus na pewno w tej edycji wypada ilość gości oraz ich znakomitość, z tym, że pomysł połączenia największych wystawców w jednym kącie sali, był wyjątkowo mało trafiony. Ścisk jaki powstawał między Literackim, National Geographic czy Muzą, uniemożliwiał momentami przejście tamtą stroną.
Sami autorzy i wystawcy, jak zwykle na plus. Mega wytrwała Marta Kisiel, która jeszcze długo po upływie czasu na stoisku nadal podpisywała książki, Michael Katz Krefeld, lgnący do tłumów i chętnie poświęcający czas czytelnikom. Tomasz Piątek, Jakub Małecki i Grażyna Plebanek zaskoczeni rocznikami książek, które do nich przyniosłam.
Największym, jednak zaskoczeniem był dla mnie Conrad Festival, w ramach którego po Targach udałam się na spotkanie z Eleanor Catton. Sama autorka to niesamowicie otwarta i sympatyczna osoba, ale ilość pisarzy, którzy byli obecni na jej wieczorze to totalny kosmos. Można było podejść i bez kolejek już porozmawiać z Olgą Tokarczuk, Magdą Stachulą, Michaelem Cunninghamem, Michaelem Katzem Krefeldem, Markiem Bieńczykiem i wieloma innymi osobami.
Klasycznie obładowana i zmęczona przed północą wróciłam do domu, szykując się od razu na kolejną edycję :)
P.S. Tegoroczne stoisko Wielkiej Litery powinno dostać jakąś nagrodę. Człowiek nie mógł oderwać od nich wzroku - brawo dla Wystawcy!