Zaledwie sto lat temu, Polska wieś wyglądała zupełnie inaczej. Joanna Kuciel-Frydryszak snuje jej obraz na podstawie odnalezionych ksiąg i opowieści. Obraz bardzo ponury i szokujący.
"Wiejska dziewczyna musi być przede wszystkim robotna, by okazać się przydatną. Inaczej stanie się zbędna i tak też się będzie czuła. Gdy tylko zaczyna chodzić, uczy się swojej roli harowaczki".
"Na wsi w Polsce w 1931 roku mieszka 73 procent społeczeństwa[28], z czego 51 procent to chłopi posiadający ziemię, a 5 procent to rolni robotnicy. Ich sytuacja jest najtrudniejsza. W 1934 roku, gdy robotnik w mieście zarabia głodową pensję – 24 złote tygodniowo, wyrobnik folwarczny dostaje 6 złotych (plus tak zwaną ordynarię), a chłop ze swoich plonów niecałe 10 złotych".
"Kiedy dziecko idzie do szkoły, rodzina traci pracownika w gospodarstwie. Nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić".
"Dla chłopów buty to symbol godności. Ale dla wielu naszych bohaterek to jeszcze inna sprawa. Dla nich buty oznaczają wolność".
"Dorosłość dziewczyny wiejskiej zaczyna się wraz z jej szesnastym rokiem życia. To wiek, kiedy uznaje się ją za dojrzałą do małżeństwa. Wkrótce zacznie rodzić dzieci i tak już będzie przez następne dwadzieścia lat. Doskonale wie, czego może się spodziewać w dalszym życiu: trudu i zmagania, a często głodu i samotności".
"Rzeczywiście, śmierć dzieci zdarza się niemal w każdej rodzinie i tak często, że trzeba sobie powiedzieć po prostu: Bóg dał i Bóg wziął".
"Co piąte dziecko w Polsce nie dożywa roku. Popyt na trumienki wzrasta. Niejedni rodzice, u których co rok to prorok – bardziej rozpaczają nad utratą zdechłej krowy bądź co bądź żywicielki niż nad śmiercią dziecka".
"Ślubowana czy nieślubowana, uległość kobiety powinna być jak jej drugie imię. Życie wiejskiej kobiety naznaczone jest fatalizmem. Bardzo wcześnie dowiaduje się ona, że nie jest panią swego losu, że nie powinna za wiele oczekiwać, ponieważ została powołana na ten świat do ciężkich obowiązków, czego rzeczywiście doświadcza już jako dziecko, a małżeństwo przysparza jej kolejnych".
"Im bardziej gosposia wiejska cierpi z powodu zmęczenia, przemocy, samotności, nieleczonych chorób, tym bardziej szuka ulgi w religii i tym mniej się buntuje. Formatowanie katolickie programuje ją na cierpliwą, wytrwałą i ufającą, że jej ból i wysiłek zostaną nagrodzone w życiu wiecznym. Od kobiety wiejskiej wymaga się, aby była męczennicą".
"Bicie to wewnętrzna sprawa rodziny, przemoc w wiejskich domach może trwać latami, jest bardzo dobrze oswojona, prawie każdy w dzieciństwie jej doznał i większość ma poczucie, że jest czymś koniecznym jako środek wychowawczy albo co najmniej normalnym, a skoro władza z rąk ojca przechodzi w ręce męża, metody pozostają te same".
"Gdyby kobiety z miasta przyszły na wieś i chciały wniknąć w nasze życie, to powiedziałyby, że kobiety wsiowe są cichymi bohaterkami – stwierdza Anna Potoczna-Sietesz w Kobiecie Wiejskiej w 1939 roku".
Na szczęście Chłopki to nie tylko bieda i katorżnicza praca, to też hardość i odwaga. Wyjazdy na saksy, potem do Ameryki, Kanady czy Brazylii. To wiejskie dziewczyny zaczęły przeobrażać Polskę, walczyć o lepszy byt oraz prawno głosu. Chłopki to droga do wolności i równości.
Książka zaskakująca, dająca dużo do myślenia, a przede wszystkim odzierająca dawne czasy z sielankowości.
Joanna Kuciel-Frydryszak "Chłopki. Opowieść o naszych babkach"
Ilość stron: 496
Wyd. Marginesy
Ocena: 5/6