Umbrella jest korporacją, która
pod przykrywką firmy farmaceutycznej, prowadzi badania nad tajną bronią
biologiczną. Koncern na zasadzie prób i błędów testuje wpływ mutacji na żywy
organizm oraz procesy w nim zachodzące. Wszystko przebiega zgodnie z planem do
momentu, kiedy obiekt ich doświadczeń ucieka, zostawiając po sobie zgliszcza
laboratorium. Tak rozpoczyna się seria filmów o Alice, kobiecie, która odważyła
się przeciwstawić Umbrelli, a za
wyrządzone krzywdy chce odpłacić im pięknym za nadobne.
Początek Retrybucji jest
nawiązaniem do poprzedniej części, pod koniec której nasza bohaterka cudem
uchodzi z życiem, po ataku na zajęty przez nią lotniskowiec. W między czasie
ziemia nadal opanowywana jest przez wirus T, a ludzie w coraz większej liczbie
zamieniają się w żarłoczne zombie. Mimo szalejącej apokalipsy, Szefowie
Umbrelii nie zaprzestają swoich działań, chcąc w ten sposób wyeliminować
największego wroga, czyli Alice.
Filmy z serii Resident
Evil trzymały do tej pory zadowalający poziom, ale niestety Retrybucja dość mocno od nich odstaje. Po
entuzjastycznym początku oraz ciekawie zapowiadającej się akcji, dochodzimy do
momentu, w którym nagle stwierdzamy: ale to już było. I słusznie, gdyż
scenariusz przebiega bardzo podobnie, jak w poprzednich częściach. Różni się
zaledwie tym, że Alice znajduje innych towarzyszy broni oraz przechodzi przez
wirtualnie światy, gdzie spotyka zdwojoną ilość potworów, z którymi już kiedyś
miała okazję walczyć.
Jak to bywa w kinie grozy, mamy
tutaj masę efektów specjalnych, które momentami cieszą oko, jednak powtarzające
się schematy psują nieco ich spektakularność. Nie mniej, akcja toczy się
sprawnie, a sama Alice ponownie nie poddaje się bez walki.
Trudno powiedzieć czy produkcja
przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom serii. Zagorzali fani pewnie będą
zachwyceni, jednak Ci którzy mieli nadzieje na coś nowego, poczują się
zawiedzeni.
Resident Evil: Retrybucja
to rozrywka w czystej postaci. Jest w nim prędkość, wymyślne stwory i mnóstwo
scen walki. Dla jednych będzie to aż tyle, dla innych tylko tyle, ale czy motyw
wirusa T udźwignie kolejną, zaplanowaną już część. Zaczynam w to wątpić.
Resident Evil: Retriybucja
Reż. Paul
W.S. Anderson
Czas trwania: 1 godz. 35 min.
Rok produkcji: 2012
Ocena: 3,5/6
Ani trochę nie ciągnie mnie do tego filmu, sama nie wiem czemu, no ale cóż...
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś 3 pierwsze części. Od długiego czasu mam już w planach czwartą i tą.
OdpowiedzUsuńJa oceniłabym tę część wyżej właśnie z tych względów, które wymieniłaś - wartość rozrywkowa. Bawiłam się świetnie podczas seansu - rewelacyjne walki, piękna Mila i fajny pomysł z tymi miastami. Co prawda w porównaniu z poprzednimi częściami może i wychodzi blado, może i czai się "ale to już było", niemniej bawi. Nie ma co się doszukiwać głębi w takiej bajeczce ;) Kolejna część... cóż, nie podchodząc do sprawy ambitnie, podejrzewam, że obejrzę i mi się spodoba. Jakoś zauważyłam, że podczas seansów "Resident evil" mózg swój wyłączam ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam 2 pierwsze części, ale jednak nie poczułam jakiegoś zachwytu. Niby interesująca produkcja, lecz czegoś mi zabrakło, albo może wręcz przeciwnie, zbyt dużo było efektów specjalnych za którymi nie przepadam..
OdpowiedzUsuńOglądałam wcześniejsze części Resident Evil i świetnie się na nich bawiłam, chociaż Bogiem a prawda nie jest to wielkie dzieło, jednak z sympatii do Alice, obejrzę też i Retrybucję :-)
OdpowiedzUsuńTen film jest tak słaby, że ostatkiem sił broniłem się przed jego wyłączeniem po kilkunastu minutach. Fabuła to wydmuszka, którą dałoby się zawrzeć w kilkuminutowej etiudzie. Lepiej już zagrać w grę, nawet jedną z nowszych z serii.
OdpowiedzUsuńOglądałam wszystkie części Resident Evil i tej też nie przegapię, bardzo polubiłam główną bohaterkę i w głównej mierze to ona przyciąga mnie przed ekran :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem dziwna :-) Uwielbiam taką tematykę, a nigdy nie oglądałam żadnego filmu z tej serii. Z pewnością kiedyś spojrzę, ale czy dotrwam do Retrybucji tego nie wiem.
OdpowiedzUsuńPoczątki przygód Alice, nawet były ciekawe i rozrywkowe. Każdy następny film zaniżał poziom. Ostatniej części nie obejrzałem nawet do końca. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń