Bób, soczewica, rzodkiew – to
znamy. Nasturcja, oberżyna, fenkuł – nazwy dziwne, ale gdzieś słyszane.
Gwiazdnica, endywia, salsefia – yyyy… czyżby jakieś zwierzątka?
Teresa Lewkowicz-Mosiej podjęła
się zadania ambitnego i godnego według mnie każdej pochwały. Stara się przybliżyć
rzeczy, które jadły nasze babki, prababki. Proste w przygotowaniu, a pożywne
dania z warzyw, które w oparciu o tę pozycję zrobimy w dosłownie
kilkanaście minut.
Zapomniane warzywa nie są jednak książką kucharską, a starannie dopracowanym
kompendium wiedzy, dla osób ceniących sobie zdrowy tryb życia. Jeżeli chcecie
założyć własną uprawę albo zwyczajnie, interesujecie się botaniką, ten tytuł powinien spełnić
wasze oczekiwania. Wszystkie wymienione tu roślin zostały dokładnie scharakteryzowane
i bez trudu dostosujecie glebę oraz nawadniane pod ich wymagania.
Sama jednak nie przepadam za grzebaniem
w ziemi. Grządki, rabatki to kompletnie nie moja bajka, za to uwielbiam wgryzać
się w warzywa. Od tygodni chodzi za mną jarmuż, którego nigdzie dostać nie
mogę... moje kolacje bazują na fasoli i
różnego rodzaju liściach. Czym zatem książka, tak bardzo mnie ujęła?
Przepisami. Zupy, sałatki, surówki, zapiekanki. Minimum pracy, maksimum smaku –
w taki układ to ja zawsze wchodzę :) Szkoda, że w stosunku do
całości stanowią one może ¼ treści, ale dodając do oceny walory wizualno - estetyczne,
książka wypada całkiem dobrze.
To prawda, że Zapomniane warzywa najbardziej przydatne będą w
gospodarstwach agroturystycznych niż kuchni, ale w formie ciekawostki, warto rzucić
na nie okiem.
Teresa Lewkowicz-Mosiej
„Zapomniane warzywa”
Ilość stron: 360
Wyd. Zysk i S-ka
Ocena: 4/6
Jakie nietypowe nazwy warzyw. O większości nigdy nie słyszałam. Zresztą ja także nie przepadam za grzebaniem w ziemi, więc nie mam zbytniej wiedzy na temat wszelakich botanicznych roślin.
OdpowiedzUsuńTeż powiedziałabym, że gwiazdnica to jakieś zwierzę :D
OdpowiedzUsuńMoja rodzina jest bardzo uprawowo-ogrodnicza, ale ja tej pasji jednak nie odziedziczyłam ;) Też nie lubię ziemi, choć jej wytwory jak najbardziej. A takie pozycje nawet lubię...
OdpowiedzUsuńczyli spokojnie możemy podać sobie ręce :))
Usuńmam ją przy łóżku i tak przeglądam i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona... skarbnica wiedzy
OdpowiedzUsuńTylko pytanie: skąd wziąć te wszystkie dziwne warzywa? Ale książka interesująca;) I te przepisy...
OdpowiedzUsuńprzypuszczam, że właśnie w tym tkwi tajemnica tak dokładnego opisu uprawy - kupujesz nasiona w sieci i hodujesz je we własnym ogrodzie :)
UsuńFajnie ,że piszesz krótki treściwe recenzje bez żadnego rozpisywania się angelikarecenzjeksiazek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo książka idealna właśnie dla kogoś, kto lubi grzebać w ziemi, czy interesuje się zdrowym jedzeniem; niestety nie jest dla mnie :) Choć fajnie byłoby poznać jeszcze ciekawsze nazwy warzyw :)
OdpowiedzUsuńa ja warzywa uwielbiam i mogłabym je jeść na każde danie. mięso lubię, ale do szczęścia nie jest mi ono niezbędne.
UsuńAle piękna, smaczna okładka ;).
OdpowiedzUsuńWarzywa to samo zdrowie! :)
OdpowiedzUsuńO, coś co mógłbym kupić mamie na urodziny!
OdpowiedzUsuńpolecam. książka została pięknie wydana!
Usuńej, ciekawe :D
OdpowiedzUsuńEndywię i fenkuł znam, ale gwiazdnica? cóż to :D warzywa dobra rzecz, zdrowe są !
OdpowiedzUsuńOooo, rzeczywiście nazwy tych warzyw są raczej egzotyczne... ale z chęcią bym je poznała, wszakże jestem warzywkofilem, haha :D
OdpowiedzUsuńegzotyczne, a wszystko tak naprawdę swojskie. warto wracać co zapomnianych warzyw.
UsuńPrzepisy to coś, co pewnie też najbardziej zainteresowałoby mnie w tej książce. Tym bardziej, że ostatnio zaczęłam zdrowo się odżywiać, także każde danie zawierające w sobie warzywa byłoby warte uwagi ;)
OdpowiedzUsuńwarzywne rzeczy najczęściej są bardzo szybkie do zrobienia. gotujemy albo dusimy, przyprawiamy i gotowe :)
UsuńW takich książkach lubię przede wszystkim ilustracje - o ile są, to zwykle ładnie naświetlone, o soczystych smakach. Mniam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam