Spotkanie
z Natalią Bieniek to dla mnie prawdziwa bomba emocjonalna. Przygotowana na
lekką historię o marzeniach, nie spodziewałam się tak dobrej i dogłębnie
przemyślanej prozy. Co tu dużo mówić, na dzień dzisiejszy to największe i
zarazem najmilsze zaskoczenie bieżącego roku.
Książka
przedstawia losy dwóch sióstr: Anki i Ewy, które są wobec siebie niczym ogień i
woda. Jedna robi oszałamiającą karierę w banku, druga żyje na kredyt, ucząc w
pobliskiej szkole. Kobiety nigdy nie były sobie bliskie, ale teraz nawet
rozmowa telefoniczna zaczyna być dla nich wyzwaniem. W trakcie jednego
z ich nielicznych spotkań, Ewa wygrania Ance, co myśli o jej sposobie
prowadzenia rodziny. Że praktykuje intelektualny chów, powielając wszystkie popełnione przez ich matkę pomyłki. I pewnie byłoby to ostatnie ich
widzenie, gdyby wspomniana matka, nie zginęła nagle w niewyjaśnionych
okolicznościach.
Uśpione marzenia poruszają
kwestię emocjonalnego zaniedbywania dzieci. Maluchów, które choć żyją w bogatych
rodzinach, mają najlepsze szkoły i opiekunki, to brakuje im czasu na własne
dzieciństwo. Są trenowane w zdobywaniu wiedzy, a to na czym zależy im
najbardziej to odrobina zainteresowania ze strony rodziców. Tak żyły Ewa
z Anką, taką samą rzeczywistość mają również ich dzieci.
W książce ważą
się losy całej rodziny. Zapadają marnie przemyślane decyzje, wybuchają kłótnie.
Ewa stara się to jakoś załagodzić, ale czy można w kilka dni odbudować relacje,
które niszczały przez całe lata?
Piękna opowieść
o kobietach, o ich marzeniach oraz o próbach łączenia sprzecznych ze sobą ról.
Jeżeli trafi Wam się okazja na jej poznanie, nie zaprzepaście jej. Mądra i
wbrew pozorom bardzo ciepła historia.
Natalia A.
Bieniek „Uśpione marzenia”
Ilość stron: 320
Wyd. Replika
Ocena: 5/6
Ojej, liczyłam na lekką lekturę, a widzę, że jest to dość wymagająca i obciążająca emocjonalnie lektura! Chętnie przeczytam ;).
OdpowiedzUsuńwymagająca nie, bo czyta się ją naprawdę dobrze, ale z pewnością jest bardziej ambitna i zawiera większą ilość treści niż typowe czytadło.
UsuńPo takiej opinii ciężko będzie się oprzeć, jak tylko trafi mi się książka w dobrej cenie, to ją przygarnę :) Lubię takie obyczajówki.
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy to cieszę się, że nie jest to zwykłe czytadło za jaką ją miałam. Myślę, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńnie słyszałam, ale brzmi super, kiedy ja to wszystko przeczytam :D świetny kubek z kotem simonem :D gdzie można taki dostać? zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://greczynkaaczyta.blogspot.com/
kubek z Simonem kupiłam na niemieckim Amazonie.
UsuńMuszę przyznać, że bardzo, bardzo mnie zainteresowałaś książką tej nieznanej mi dotąd polskiej autorki :) Poszukam, poszukam :)
OdpowiedzUsuń"Bomba emocjonalna", lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej lubię też zdjęcia i całą nastrojową otoczkę do czytania na Twoich zdjęciach :)
miło mi to czytać. otoczka i literacka atmosfera jest nie mniej ważna niż same książki :)
UsuńBardzo interesująca recenzja.. aż chce się przeczytać tę książkę. Do tego śliczne i apetyczne zdjęcie z przepięknym kubkiem! :)
OdpowiedzUsuńDobrze czasem przeczytać właśnie taką książkę. Ładna recenzja i piękne zdjęcie, zachęcasz;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej, ale strasznie mnie nią zainteresowałaś. Choć ostatnio mam zamiar nieco odciąć się od czytadeł i obyczajówek, to dla tej zrobiłabym wyjątek :D
OdpowiedzUsuńmi ostatnio książki ogólnie słabo idą, ale to coroczna norma. w okolicach stycznia zawsze dopada mnie spadek formy i biorę się za serialowe zaległości.
UsuńZachęciłaś mnie, ostatnio czytam dość sporo książek tego typu ;)
OdpowiedzUsuńKolejna pozycja obok której nie mogę przejść obojętnie.
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająco zaprezentowałaś książkę. Chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, zainteresowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńPS. Super kubeczek masz ;)
do kota Simona mam ogromną słabość i sporą kolekcję pierdółek z jego udziałem ;)
UsuńDość ciekawa zawartość. Będę miała ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńKusząca recenzja :) Czekam na włąśnie na swój egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńżyczę aby szybko przyszedł!
UsuńMam książkę i czeka ona na swoją kolej na półce.
OdpowiedzUsuńRobisz piękne zdjęcia! :)
Może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Łapię się ostatnio na tym, że odwiedzam Twojego bloga głównie po to, żeby obejrzeć zdjęcia, które dodajesz i prezentowane na nich smakołyki oraz gorące napoje ;) I tym razem się nie zawiodłam :D
OdpowiedzUsuńciesze się, że moje zdjęcia są dla kogoś zachętą, żeby wchodzić na tę stronę :)
Usuńwięcej fotek znajdziesz na instagramie: http://instagram.com/varia_czyta/
oraz FB: https://www.facebook.com/Varia.czyta
Zdobyłaś nowego obserwatora :)
UsuńNa początek (nie mogę się powstrzymać) - świetny kształt kubka! ;) Książka już niestety zupełnie nie w moim stylu...
OdpowiedzUsuńTen kubek mnie rozwalił!!! Książka jakoś mnie nie nęci.
OdpowiedzUsuńReplika wydaje coraz lepsze książki, jedynie te ich okładki są naprawdę mylące. Pasują do romansów, tymczasem większość nowych powieści Repliki wcale nimi nie są! Myślę o tej, którą dzisiaj zrecenzowałaś, o "Historii kotem się toczy", R. Górskiej, "Jesteś tylko mój", J. Sykat, czy "Złocistej dolnie" I.Walczak. Dlatego niektórych trudno przekonać do sięgnięcia po nie, jak czytam też w powyższych komentarzach. Pozdrawiam, Aga K.
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do okładek, chociaż ta akurat strasznie mi się podoba! A czytał ktoś może "Kawalerowie Angeliny. Opowieść z włoskiej kuchni"? Zachęcają mnie te włoskie przepisy no i ogólnie włoskie klimaty, ale boję się że będzie za bardzo "romansowe"...
UsuńPrzyznam, że opis książki nie bardzo zachęcał mnie od zaznajomienia się z jej treścią. Będę o niej pamiętać :)
OdpowiedzUsuńUmiesz przekonać niezdecydowanych :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w fotce na początku postu ;) co do książki, przekonały mnie już Twoje słowa o bombie emocji, czy coś w ten deseń ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie książki, dlatego z chęcią przeczytam tę powieść. Chyba mam czas na nostalgiczne obyczajówki :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie historie i takie książki. Z chęcią przeczytam, bo wydaje się być zdecydowanie warta tego! piękne zdjęcie na początku!
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze że jakoś mnie do książki nie ciągnie - może kiedyś.
OdpowiedzUsuńKsiążka już od jakiegoś czasu jest na mojej liście - na pewno przeczytam szczególnie po takiej porywającej recenzji :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cię do mojego wyzwania autorskiego
http://babskieczytadla.blogspot.com/p/autorskie-wyzywanie-europa-da-sie-lubic.html
Zamierzam troszkę je zmienić, żeby było łatwiejsze i ciekawsze. Jutro pojawi się notka o tym na blogu :)
Wiesz co, te Twoje recenzje to dowód na to, że nie o ilość idzie, a o jakość. Jakoś tak potrafisz przekonać człowieka to niemal każdej książki. I tutaj jest pies pogrzebany. Bo kiedy to wszystko czytać? :) Skoro wspominasz, że to największe pozytywne zaskoczenie jak dotąd, to Ci wierzę. Widzę, że generalnie nie przedstawiasz tutaj byle czego. Najzabawniejsze jest to, jak pozory mogą mylić.Po spojrzeniu na okładkę w księgarni pewnie na książkę nie zwróciłabym uwagi.
OdpowiedzUsuńNie czytam właściwie książek polskich autorów, ale kurcze.. nie wiem jak to zrobiłaś, ale mam ochotę rzucić wszystko.. pobiec do księgarni i zatopić się z książką w fotelu!
OdpowiedzUsuńBrawo! :D