Czytając Strych Tesli nie
będziecie się nudzić. Jednak ostrzegam – spać i pracować też będzie wam trudno
:)
Nick wraz z rodziną przeprowadza
się do Colorado Springs po ogromnym pożarze, który strawił ich poprzedni dom.
Próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości, chłopak urządza garażową
wyprzedaż rupieci znalezionych na strychu. Zardzewiały toster, radio, stare
baterie. Szereg niepotrzebnych nikomu przedmiotów, zaczyna wzbudzać
nieoczekiwane zainteresowanie wśród tłumnie przybywających sąsiadów.
Szybko wychodzi na jaw, że każde
urządzenie nie jest do końca tym, czym być się wydaje. Aparat uwiecznia sceny z
przyszłości, ogniwo ożywia umarłych, magnetofon zaś nagrywa… myśli. Kto
umieścił te dziwne przedmioty w nowym domu Nicka, i jakie jest ich prawdziwe zadanie?
Strych Tesli przeczytałam
w ciągu dwóch dni i ubolewam nad faktem, że książka nie została jeszcze
oficjalnie wydana, ponieważ z chęcią przeczytałabym kontynuację. Duet
Shusterman – Elfman bardzo sprawnie poradził sobie z tematem. Ich historia obfituje
w różnego rodzaju niesamowitości, a jednocześnie nie przytłacza czytelnika
natłokiem postaci, zdarzeń oraz tysiącem wykorzystanych pomysłów. Najważniejszy
jest jednak bohater – Nick, który nie jest nastoletnim geniuszem. Ba, daleko mu
nawet do przeciętnej ciamajdy, co w historiach tego typu jest naprawdę
unikatem.
Brawa dla powieści za poczucie
humoru, akcję i oryginalność. Dawno żadna "przygodówka" tak mi się
nie spodobała.
Neal Shusterman, Eric Elfman "Strych
Tesli. Stowarzyszenie Accelerati"
Ilość stron: 230
Wyd. Egmont
Ocena: 5,5/6
Premiera: 16 października 2013r.