Mówi się, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Wierzymy w jego oddanie, mamy za wiernego towarzysza i walecznego obrońcę. Książka Isabel George, to historia opowiadająca o pięciu zwierzakach, które swoją postawą i zachowaniem udowodniły, że w tym starym powiedzeniu kryje się bardzo wiele prawdy.
Przedstawione tu czworonogi, dzięki swojej pracy ocaliły steki ludzi na całym świecie. Gander uratował siedem osób łapiąc spadający granat. Bonnie pomagała rozminować obszar Bośni. Judy broniła jeńców w Indonezyjskich obozach. Cezar sprawdzał z żołnierzami niebezpieczne tereny Wietnamu, a Rat był niepowtarzalnym kompanem każdego patrolu. I chociaż nie wszystkie historie mają szczęśliwe zakończenie, to z każdej z nich bije nadzieja i ogromna wdzięczność dla podopiecznych ze strony ich opiekunów.
W książce zaskakuje jednak nie tylko psia odwaga. To na ile żołnierze byli w stanie poświęcić się dla swoich niezwykłych przyjaciół jest równie godne uznania. Oddawanie im porcji żywności, szmuglowanie w transporcie, a nawet bezpośrednie stawanie w obronie, to tylko niektóre przykłady ich postaw. I nie chodzi tu wyłącznie o właścicieli danych psów, ale o całe oddziały wojska. Zwierzak były dla nich nie tylko „wyposażeniem” danej misji, lecz także towarzyszem zabaw, powiernikiem i co najważniejsze namiastką domowego ciepła. Na obcym terenie, gdzie z każdej strony może czaić się wróg, psy i ludzie nauczyli się żyć jak równy z równym i bezgranicznie sobie ufać.
Pies, który uratował mi życie to zderzenie dwóch światów. Z jednej strony świata zwierząt, które mimo pełnienia ważnej roli w wojennej taktyce, nadal były zwykłymi, beztroskimi czworonogami lubiącymi się bawić. A z drugiej świata ludzi, a właściwie młodych chłopców, których wojna wyrwała z matczynych objęć i wysłała do dalekiego, wrogiego kraju.
Odwaga i poświęcenie zwierząt na wojnie, znalazło w ludzkich oczach uznanie dzięki czemu powstał Medal Dickina. Odznaczenie dla psów, które wykazały się niezwykłym męstwem na polach bitew. Niestety, nagrodzono nim zaledwie dwudziestu sześciu czworonogów, a bohaterów, którzy na nie zasłużyli jest znacznie więcej. Żołnierze jednak nie zapominają. Sami dbają aby pamięć o ich wiernych pomocnikach nigdy nie zaginęła. Dlatego powstają książki takie jak ta - małe formatem, ale wielkie przesłaniem, świadectwa psiego poświęcenia.
Isabel George „Pies, który uratował mi życie”
Ilość stron: 240
Wyd. Hachette
Warszawa 2010
Ocena: 4/6
Na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńKocham psy, więc z pewnością przeczytam:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńJestem na to za wrażliwa
OdpowiedzUsuńTo nie do końca moja bajka. Myślę, że książka bardziej przypadłaby do gustu mojej babci -miłośniczce psów (czytania o nich także).Może więc „Pies, który uratował mi życie” byłby dobrym prezentem :)
OdpowiedzUsuń>> Bellatriks: myślę, że babcia książką się nie zawiedzie :):)
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Kobra źle bym przeszła przez tę lekturę
OdpowiedzUsuńmnie książki o psach-bohaterach nie przekonują
OdpowiedzUsuńale może kiedyś...
lubię takie książki ;))
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńKocham psy, sama mam dwa i nie pozwoliłabym, aby stało się im coś złego, więc książka przypadłaby mi do gustu, chociaż jestem także wrażliwa, więc... Postaram się trzymać swoje uczucia na wodzy :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie książki, więc z pewnością przeczytam!
OdpowiedzUsuńKocham psy, ale moje serce jest jeszcze pęknięte po śmierci mojego ;( Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńCzytam opis i wiem że przeczytam książkę...
OdpowiedzUsuńNie specjalnie przypadła mi do gustu ta tematyka. Ale jeśli będzie mi się kiedyś nudzić i na nią trafię to czemu nie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam psy. Sama w domu mam trójkę. Jednak co dziwne, nie przepadam za taką tematyką. Sama nie wiem czemu;)
OdpowiedzUsuńKocham psy i z tego powodu nie lubię o nich książek. Chyba dlatego, że przeważnie cierpiały....
OdpowiedzUsuń