Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Editio. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Editio. Pokaż wszystkie posty
Zombie fest - Dariusz Dusza

07:00

Zombie fest - Dariusz Dusza


Lato 1986 roku. Do Trupieszowa zjeżdża się młodzież z całego kraju, ponieważ właśnie tu, ma się odbyć jeden z największych festiwali muzycznych. Powstają pola namiotowe, młodzi bawią się i piją. Wśród nich jest też Janek wraz ze swoją kapelą, zaproszoną do występu na scenie. Niestety prócz wielbicieli dobrej zabawy wśród publiczności pojawią się oni. Stwory w częściowym stanie rozkładu, niby nieobecni, jakby otumanieni, ale gotowi by każdej chwili rzucić się do ataku.

Zombie fest to przede wszystkim obraz festiwalowego życia, a dopiero potem opowieść w której pojawiają się zombi. Na plus wypada paradokumentalny charakter książki oraz oryginale podejście do tematu - czasy PRLu, prowizorki i buntu. A i najważniejsze - czuć, że tę historię napisał muzyk!

Zdarzenia dziwne, przerażające, nienormalne. Z zombie nie poradziła sobie ani milicja, ani tym bardziej ZOMO, zdziesiątkowane na Trupieszowskim rynku. Stwory nie grzeszą bystrością, nie są też szczególnie szybkie, za to ich przewaga drzemie w liczebności, stąd kolejne ofiary namnażają się w błyskawicznym tempie. Najwyższe władze w partii myślą, jak temu zaradzić, tylko czy na ratunek nie jest już za późno?

Powieść Dariusza Duszy śmiało można nazwać festiwalową przygodówką z zombiakami w tle. Od połowy muzyka zostaje przykryta ucieczką głównych bohaterów, ale nutka czarnego humoru pozostaje.

Oko puszczone do czytelnika i dobra zabawa. Polecam.

Dariusz Dusza "Zombie fest"
Ilość stron: 224
Wyd. EditioBlack
Ocena: 4/6
Dziewczyna z Krakowa - Alex Rosenberg

08:59

Dziewczyna z Krakowa - Alex Rosenberg

Od lat jestem zafascynowana powieściami Paulliny Simons, która ma niesamowity talent do opisywania ludzi przez pryzmat zmieniającego się świata oraz wojny. Chętnie sięgam też po inne historie tego typu - na naszym polu polecam wam Ignacego Karpowicza i Jakuba Małeckiego!

Nieco inaczej wygląda sprawa z Dziewczyną z Krakowa. Trzon powieści właściwie się zgadza. Rita, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej staje się studentką prawa na Krakowskim Uniwersytecie. Tam też poznaje swego przyszłego męża, z którym wyjeżdża na wschód. Niestety małżeńskie życie nie wygląda tak, jakby tego oczekiwała. Wdając się w romans, sprawia, że na świecie pojawia się dziecko, a Rita poznaje tajemnicę zdolną odmienić losy całego świata.

Fakt, iż autor jest filozofem niesamowicie odbija piętno na jego książce. Właściwie połowa objętości, to rozmyślania o nurtach i polityce, z których laik rozumie niewiele. Przebywanie z historią zwyczajnie męczy i z utęsknieniem wypatruje się fragmentów o samych bohaterach, a nie o ich poglądach. Pewnie ludzie bardziej obeznani z tematem, byliby pod wrażeniem obserwacji poczynionych przez Rosenberga, ale nie ja. Mi od studenckich czasów brakuje sympatii dla filozofii... 

I tak wyglądały moje notatki do mniej więcej setnej strony. Kiedy wojna rozpędza się na dobre, Rosenberg rezygnuje jednak z nacisku kładzionego na teorie i daje się porwać biegowi wydarzeń. Dla mnie jest to obrót korzystny - w końcu jego książka zaczyna wciągać! I choć generalnie nie jest to dokładnie, to czego tego oczekiwałam, to finalnie jestem zadowolona. Pierwsza część niemiłosiernie nudzi, ale od momentu, jak Rita zmienia nazwisko, najgorsze za nami.

Alex Rosenberg stworzył zadowalającą opowieść o uporze oraz walce z wrogiem, ukrytym pod najróżniejszymi postaciami. Dziewczyny z Krakowa idealnie odpowiada na medialną wojnę toczącą się obecnie. Kto kogo wydawał, kto ukrywał, jaki był w tym cel... Dobry sposób na poznanie tła i okoliczności tamtych wydarzeń. Polecam.


Alex Rosenberg "Dziewczyna z Krakowa"
Ilość stron: 440
Wyd. Editio
Ocena: 4/6
To jest napad! - Marek Wałkuski

08:23

To jest napad! - Marek Wałkuski


Gdyby ktoś mnie zapytał, jaki kraj kojarzy mi się z napadami na bank, bez wahania odpowiedziałabym, że Ameryka. Nie wiem czy to przez bajki, Lucky Lucka czy filmy o kowbojach, ale facet w kominiarce i worek z łupem, nieodzownie łączy się w mojej głowie ze Stanami.

Jak się okazuje, historia napadów oraz dzieje nierozgarniętych rabusiów, jeśli tylko są umiejętnie opowiedziane, potrafią fascynować, rozbawić, a jednocześnie nauczyć nas, że nim się na coś zdecydujesz, lepiej dobrze to zaplanuj ;)

W Ameryce napady na bank mają charakter masowy. W kraju, gdzie dostęp do broni jest otwarty, rabunek staje się najprostszym sposobem zyskania pieniędzy. Sprawę ułatwia też fakt, że kasjerzy mają odgórny przykaz spełniania żądań takiego delikwenta, aby nie doszło do rozlewu krwi. To jest napad! to jednak coś więcej niż opowieści o rabusiach. To równocześnie historia dolara, bankowości i rozwoju samej Ameryki. Opowieść o największych przestępcach - Bonnie i Clyde, Jessie James, John Dillinger. To też świetnie opisana anatomia napadów i krótki poradnik, jak tego nie robić :)

W roku 2016 w Ameryce dokonano 4251 napadów na bank, z czego większość zakończyła się przy okienku kasowym. Średnia wysokość łupu to 7 tysięcy dolarów, a kara jaką można za to otrzymać to nawet trzydzieści dwa lata odsiadki. Czy warto dla takich pieniędzy ryzykować połowę życia?

Michał Nogaś o książce napisał, że to "udany portret kraju, który nie przestaje zadziwiać, zachwycać  i denerwować". Cóż, Stany rządzą się swoimi prawami i wydaje mi się, że żyje tam największy odsetek marzycieli... a to, że wśród nich są też idioci, to już inna sprawa ;)

Zaskakująco lekka i rozrywkowa lektura!

Marek Wałkuski "To jest napad!"
Ilośćstron: 338
Wyd. Editio
Ocena: 4,5/6
Copyright © Varia czyta , Blogger