Coś na ząb: Lukrowane Pierniki

10:55

Coś na ząb: Lukrowane Pierniki

Zamieszczając wczoraj na Facebooku, zdjęcie świeżo wykonanych pierników, największym zainteresowaniem cieszyła się metoda ich dekoracji :) Niestety, nawet z najlepszym pędzlem niewiele zrobimy, jeśli nie będziemy mieli ciastek, dlatego dziś przepis i pieczenie, a dopiero potem lukrowanie ;) 


Składniki:
  • 300g mąki pszennej
  • 100g mąki żytniej
  • 100g cukru pudru
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżka kakao
  • 1 łyżka przyprawy do piernika – odradzam kupno gotowej, ich skład jest tragiczny, sam cukier i cynamon, a w jednej znalazłam nawet mąkę pszenną (?!) – wymieszajcie po prostu cynamon, kardamon, gałkę muszkatołową i odrobinę pieprzu ze sobą, będzie o niebo lepsze.
  • 3 średnie jajka
  • 100g roztopionego i przestudzonego masła
  • 100g płynnego miodu

Wrzucamy wszystkie składniki do miski i za pomocą miksera łączymy w kleista masę. Następnie wykładamy na wysypaną mąką stolnicę i wyrabiamy ciasto, aż będzie zdatne do wałkowania. Przed wycinaniem upewnijcie się, że ciasto nie jest za grube - pierniki w czasie pieczenia mocno wyrastają, najlepsze są takie 3-4mm.

Blachę z ciastkami wstawiamy na 8-10 minut do pieca nagrzanego do 180’, a po ostudzeniu dekorujemy wedle uznania – niekoniecznie za pomocą pędzla do eyelinera ;)

Przepis na lukier:
  • łyżeczka mleka
  • łyżeczka soku z cytryny
  • 2 łyżki cukru pudru i duże zawzięcie do ucierania ok. 10-15 minut


Pierniki są od razu zdatne do spożycia, nie wymagają dodatkowego mięknięcia. Smacznego!
Niechciani - Yrsa Sigurðardóttir

09:19

Niechciani - Yrsa Sigurðardóttir

Miałam się rozwodzić o tym, jaka to Islandia jest dzika i niedostępna. Że większość zamieszkujących ją osób, jest ze sobą spokrewniona, ale po co, skoro sens całego tekstu można zawrzeć w jednym tylko zdaniu: Yrsa to jedna z najlepszych współczesnych pisarek. Kropka.

No dobra, jedno zdanie to byłoby stanowczo za mało, zwłaszcza, że Niechciani są literaturą, która zasługuje na dobrą reklamę. Uważajcie więc – ilość zachwytów nie zostanie w żaden sposób ograniczona.

Ódinn, zastępując swą niedawno zamarłą koleżankę z pracy, otrzymuje zadanie, aby zbadać sposób funkcjonowania jednego z ośrodków dla trudnej młodzieży. Placówkę zamknięto blisko czterdzieści lat temu, ale zagadkowy zgon dwójki jego wychowanków, budzi wątpliwości do dnia dzisiejszego.

Widmo tamtej śmierci miesza się z dramatem, który niedawno spotkał również jego. Była żona zginęła w nieszczęśliwym wypadku, a córka, którą widział zaledwie kilka razy w życiu, zamieszkała z nim pod jednym dachem. Nie wiadomo więc czy to na skutek nagromadzonego stresu, czy może przez historie, które panoszą się w jego głowie, Ódinn zaczyna widzieć i słyszeć coś czego nie ma…

Niechciani to mistrzowskie połączeniem grozy z obyczajem. Hałasy, gęsta atmosfera. Od tej książki ciarki wędrowały mi po plecach! Znakomita proza i pretendent do miana thrillera roku. Yrsa Sigurðardóttir kolejny raz udowodniła, że nie ma sobie równych. Brawo!


Yrsa Sigurðardóttir „Niechciani”
Ilość stron: 336
Wyd. Muza
Ocena: 5,5/6
Stos mikołajkowy

14:42

Stos mikołajkowy

Jak tam Wasze Mikołajki? Słodkie, literackie? Pochwalcie się prezentami :)
Gra planszowa: Potwory w Tokio

11:54

Gra planszowa: Potwory w Tokio


Jak się nie mylę, w Tokio do tej pory grasowała Godzilla i jej przeciwnik Kiryu. Od jakiegoś czasu, to jednak my możemy decydować, przez kogo to miasto zostanie zniszczone, a nieocenioną pomoc w zakresie oferuje planszówka, okrzyknięta Najlepszą Grą 2014 roku.

Potwory w Tokio to rozgrywka zaklęta w kartach, których wykonanie powinno zadowolić nawet wymagającego estetę. Szczególnie przypadło mi do gustu wykorzystanie zielonych kamieni, jako wskaźników mocy oraz motywy umieszczone na ścianach kości do gry. Potwory też są niczego sobie, choć każdy wygląda jak z innej parafii.

Co się tyczy rozgrywki, to muszę ostrzec, że w duecie nie ma z Potworów większej zabawy. Niby walczymy, zdobywamy doświadczenie, leczymy odniesione rany, ale wszystko jest zbyt przewidywalne. Frajda zaczyna się przy czterech osobach  w górę i wtedy też zasady ulegają małej modyfikacji. Samych reguł gry opisywać nie będę – znajdziecie je w linku poniżej - dodam tylko, że łatwo jest je przyswoić i bawić się mogą zarówno mali, jak i duzi.

Osobiście fenomenu „najlepszej gry” mijającego roku nie widzę. Wolę gdy rozgrywka wymaga taktyki i wykorzystania umysłu, a tu pojedynki są w głównej mierze losowe. Myślę jednak, że gra sprawdzi się na spotkaniach towarzyskich, w przypadku których jej niewielkie gabaryty wypadają na plus.

Instrukcja   I   Mumia: wyścig w bandażach   I   Cappuccino

Potwory w Tokio
Ilość graczy: 2-6
Wiek: > 8lat
W drodze do domu - Levi Henriksen

09:18

W drodze do domu - Levi Henriksen

Nie ma to jak świąteczny zbiór opowiadań, rozpoczynający się zdaniem: „to był gówniany rok”. Tak, Skandynawom szczerości odmówić nie można, ale do mnie silniej przemawia właśnie taki ton, niż słodycz płynąca z amerykańskich seriali.

Levi Henriksen W drodze do domu zabiera nas do Kongsvinger, miasta w południowej Norwegii, gdzie właśnie w okresie świątecznym, poznajemy spore grono jego mieszkańców. Ujęło mnie, że są to najzwyklejsi ludzie na świecie, ale ich życiu daleko do przewidywalności. Mamy tu skoczka z poważnie uszkodzoną twarzą, sprzedawczynię choinek, bezdomnego, który rusza w ostatnią podróż do domu. Kobiety, rozwodników, nawet żołnierza.

W drodze… to historie, w których rodzi się jedność, ale rzadko kiedy towarzyszą temu uśmiechy. W większości są to opowiadania, jakie cenię sobie najbardziej – z przewrotnym zakończeniem, zmieniającym cały sposób patrzenia na bohatera.

Lubię Kevina i lukier kapiący z ekranu, jednak w takie święta zwyczajnie nie wierzę. Moje są nerwowe, bo gdy wszyscy są w domu, nie ma opcji by było spokojnie. Zabiegane, bo zawsze na ostatnią chwilę trzeba jeszcze coś dorobić. Wierzę w święta, które są ważne, które są okazją do rodzinnego spotkania, ale które nie są idealne. I tu Leviemu bije oklaski za prawdę oraz piękno, jakie skrył w swoich historiach.

Jak napisał na kartonie jeden z bohaterów: „życie ma swoje humory” – Bożonarodzeniowy czas również. 

Levi Henriksen „W drodze do domu”
Ilość stron: 672
Wyd. Zysk i S-ka
Ocena: 5/6
Copyright © Varia czyta , Blogger