Takie książki lubię najbardziej. Życiowe i bijące prawdą po oczach. Sylwię Chutnik poznałam dzięki felietonom w Pani i z miejsca polubiłam jej nieokiełznany styl. Autorka ma w zwyczaju opisywanie rzeczy prozaicznych, takiej naszej klasycznej codzienności, ale czyni to w sposób, który sprawia, że „klapki spadają z oczu”.
Dzidzia to odważna opowieść o kalekiej dziewczynce, która dotknięta upośledzeniem umysłowym żyje w pełni zależna od matki. Kobieta we dnie i w nocy czuwa nad tym „kadłubem”, traktując swój los jako karę za grzechy przodków. Przeklina dzień w którym to wszystko się zaczęło, ale gdzieś tam w głębi, czuje się jednak odpowiedzialna za swoje dziecko. Życzliwi sąsiedzi szczodrze obdarzają ją słowami krytyki, a ksiądz z ambony dopatruje się w jej córce świętości „znoszącej złote jajka”.
Jak łatwo można zauważyć, nie jest to pokrzepiająca serca proza o heroizmie matki i jej rodziny. Próżno doszukiwać się w niej szacunku, czy nawet zrozumienia dla losu niepełnosprawnego dziecka. Dzidzia jest symbolem kulawego państwa i społeczeństwa zżeranego przez znieczulicę. W przerysowany sposób obnaża prawdę o ludziach i ich współczuciu wobec bliźniego, w którym to właśnie ona, kaleka, ma najcelniejsze myśli i spostrzeżenia.
Nie jest to sympatyczna opowieść, lecz dzięki trudowi w nią włożonemu, czujemy, że jeszcze więcej z niej wynosimy. Jestem świadoma, że zaraz posypią się opinie „to nie dla mnie”. Sama w trakcie lektury kilka razy zastanawiałam się o co tu właściwe chodzi. Nie twierdzę abym była w stanie zrozumieć wszystkie aluzje pisarki, ale jestem pod coraz większym wrażeniem jej pomysłów i warsztatu.
Niezwykła historia o banalności naszego życia. Polecam.
Sylwia Chutnik „Dzidzia”
Ilość stron: 176
Wyd. Świat Książki
Ocena: 5/6
Zdecydowanie nie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńFelietony w "Pani" bardzo mi się podobały. Słyszałam oczywiście o "Dzidzi", ale jakoś nie ciągnie mnie do niej.
OdpowiedzUsuńPoprostu nie dla mnie - mam za słabą psyche
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce, nawet widziałam zapowiedź chyba w Teleekspresie - póki co jednak nie mam czasu na tę książkę.
OdpowiedzUsuńczytałam Poczwarkę, nie wiem czy można to porównać, ale też czytając ją trochę 'przestawiłam' swoje myślenie o kłopotach, i nieważnych sprawach, które traktuję często zbyt serio.
OdpowiedzUsuńJednak myślę, że Dzidzia byłaby dla mnie jednak zbyt 'dobijająca', tak ja napisała retro77 - mam zbyt cienką psychikę
pozdrawiam ;)
http://prywatna-poczytajka.blogspot.com/
Sama okładka raczej do mnie nie przemawia, ale za to twoja recenzja już tak i chętnie dam tej książce szanse poznania, jak tylko ją gdzieś napotkam.
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zawsze bardzo interesująca:))
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie odmówię przeczytania jeśli nadarzy się okazja. Chociaż zupełnie nie znam stylu autorki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa, chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńO matko, straszna musi być ta książka! Nie wiem, czy dałabym radę ją przeczytać:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Za ciężki klimat jak dla mnie... Niestety. :(
OdpowiedzUsuńO-ja-cię! Ale mi narobiłaś ochoty na tę książkę. Wprawdzie tematyka rzeczywiście wydaje się ciężka, jak to wspomniały dziewczyny w komentarzach wyżej, ale jakże interesująca! Wpisuję na listę książek do przeczytania...
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, ale ostatnio mam ich przesyt. Dodam ją na listę ale zostawię sobie na inny czas. Ostatnio mam dość smutku i przytłaczających historii. Zaczyna to na mnie negatywnie oddziałowywać.
OdpowiedzUsuńJa bym się chętnie zapoznała, mimo tego, że w trakcie czytania lektury może być ciężko ;)
OdpowiedzUsuńFelietony tej pani też czytałam, ale co do książki, nie jestem pewna czy sięgnę.
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że podczas czytania bardzo by mi się podniosło ciśnienie. Ale myślę, że i tak warto.
OdpowiedzUsuńksiążka nie jest aż tak drastyczna na jaką wygląda, ale w ciekawy sposób wytyka nam nasze narodowe ułomności.
OdpowiedzUsuń