W przypadku Anny
Ficner-Ogonowskiej śmiało można powiedzieć, że pisarka szturmem wdarła się na
listy bestsellerów i ani myśli z nich uciekać. Jej pierwszą powieść Alibi na
szczęście mąż potajemnie wysłał do wydawnictwa i tak oto niespodziewanie,
wszystko się zaczęło.
Pani Ogonowska pisze o sprawach
zwyczajnych, ale wymagających taktu i często pomijanych z uwagi na niezręczność
jaką wywołują. Hanka, bohaterka Kroku do szczęścia, uczy się na nowo
kochać po stracie swojego partnera. Do niedawna trzymała się jeszcze z boku,
bardziej przyglądając się życiu niż w nim uczestnicząc, jednak nagłe pojawienie
się Mikołaja wymusiło na niej zmianę tej postawy. Na jego widok w Hani znowu obudziły
się zapominanie uczucia, a zarazem też ogromne wyrzuty sumienia, że zaczyna
stawać się kimś innym i zapomina.
Krok do szczęścia to
książka, która pod pozorami lekkiej historii o miłości, pokazuje długi i żmudny
proces ponownego stawania na nogi po utracie kogoś bliskiego. Faktem jest, że
trochę to ubarwiono i niestety przesadzono ze słodkością uczuć, co miejscami
strasznie mnie denerwowało, jednak w ogólnym rozrachunku powieść jest nawet godna
uwagi. Mamy tu klasyczną zabawę w kotka i myszkę – on by chciał, ale ona się
boi, potem ją dopada ochota, lecz on nie odbiera telefonu... Na szczęście
między tym wszystkim przewija się wątek Dominiki, która dobrze wie, że
prawdziwa przyjaźń wymaga czasami bolesnej szczerości.
Ogólnie niby takie nic. Niby to
już było, lecz setki sprzedanych egzemplarzy o czymś przecież świadczą. Polecam
dla relaksu i oderwania się od rzeczywistości.
Anna Ficner-Ogonowska „Krok do
szczęścia”
Ilość stron: 416
Wyd. Znak
Ocena: -4/6
Zazdroszczę Ci, że książkę masz za sobą. Mam ochotę na te dwa tomy. ;) Szkoda tylko, że jednak nie oczarowała Cię tak bardzo.
OdpowiedzUsuńostatnio jestem dość wybredna jeśli chodzi o literaturę kobiecą.
UsuńMam obie książki Ficner-Ogonowskiej, ale żadnej jeszcze nie czytałam. Czekam na wenę:)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńno włąśnie - niby to już gdzieś było. ja na razie uciekam od powtarzalności "babskich czytadeł", ale gdy znów będę powracać, to może zajrzę.
OdpowiedzUsuńciężko jest znaleźć nietypowe babskie czytadło. wiele sobie obiecuje po nowej Grocholi, ale zobaczymy jak to wyjdzie.
UsuńTa okładka jest cudowna, więc ja mimo wszystko chociażby tylko dla niej mam zamiar przeczytać :D
OdpowiedzUsuńNa mojej półce czeka "Alibi na szczęście", ale na razie jeszcze pewnie trochę poczeka na to, aż sięgnę po nią. Jak tylko ją przeczytam, zacznę rozglądać się za "Krokiem do szczęścia". :)
OdpowiedzUsuńja niestety Alibi nie czytałam, ale nawet bez tego można się połapać w wydarzeniach.
UsuńKsiążka nie do końca wpisuje się w moje gusta czytelnicze, co nie zmienia jednak faktu, że tematyka jest mi znana i - nie ukrywam - w tym momencie przeze mnie przerabiana, zatem zapewne dogadałabym się z Hanią :)
OdpowiedzUsuńOkładka książki piękna, kojarzy mi się z jesiennymi wieczorami.
Ponadto, naszła mnie refleksja, że pani Anna ma fajnego męża - nic, tylko pozazdrościć faceta. Jedni w tajemnicy zdradzają, a inni otwierają drogę do sławy :)
Mam w planach książki tej autorki, bo chociaż pojawiły się tak nagle to zbierają bardzo pozytywne recenzje. Coś w nich musi być :)
OdpowiedzUsuńTakie niby nic czasami dobrze się czyta, ja tam chętnie zatopiłabym się teraz w takiej niekoniecznie lekkiej historii miłości.
OdpowiedzUsuńLubię czasami poczytać takie książki, chętnie się za nią rozglądnę.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i dla mnie w niej nie ma minusów.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu taka książka to prawdziwe błogosławieństwo, tak więc jeśli tylko gdzieś się na nią natknę to z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńTak tak, dla relaksu na pewno sięgnę po tę pozycję - uwielbiam chłodne popołudnia, podczas których mogę spędzić czas nad przyjemną książką i herbatą (tutaj idealnie pasuje wizja na okładce) :)
OdpowiedzUsuńokładka jest bajeczna :))
UsuńNominowałam Cię do zabawy, mam nadzieję, że to nie problem i weźmiesz w tym udział :)http://recenzje-paulamore.blogspot.com/2012/11/liebster-bl.html
OdpowiedzUsuń