101 Reykjavik to opowieść o pijawce/pasożycie/darmozjadzie. Hlynur ma trzydzieści trzy lata, rozwiedzionych rodziców i matkę, która go utrzymuje. Dni przesypia, noce spędza w barach, nawet dziewczyny nie potrafi sobie znaleźć. Jego świat kręci się wyłącznie wokół seksu. Facet nie ma planu, nie ma celu, nie ma marzeń.
Wydawało mi się, że książka o nim nie ma też sensu. Że to dziwny zbitek scen raz z domu raz z knajpy, który z niewiadomych przyczyn został ekranizowany i jakimś cudem dostał nagrodę. Cóż mogę powiedzieć - niestety miałam rację. To znaczy można się w niej dopatrzyć zalet (obrazu rodziny, która staje przed obliczem reorganizacji, odkrycia przez jednego z jej członków nowej orientacji seksualnej) tylko, że są one skrzętnie ukryte pod natłokiem nieistotnych informacji.
Helgason zrobił na mnie ogromne wrażenie, podczas krakowskiego spotkania, ale jego książka to rozczarowujący bełkot onanisty.
Hallgrímur Helgason "101 Reykjavik"
Ilość stron: 336
Wyd. Świat Literacki
Ocena:2,5/6
Będę omijać tę książkę szerokim łukiem. Kojarzę film, ale też nie wiem czy go obejrzę.
OdpowiedzUsuńfilmu nawet nie szukałam, na chwilę obecną sama historia mnie nie przekonuje.
UsuńRzeczywiście autor ma coś w sobie, w wywiadach potrafi być bardzo sugestywny.
OdpowiedzUsuńciekawa osobowość, ale pisarz słaby (póki co, bo mam jeszcze jego Kobietę).
Usuń