Dziwna. To słowo chyba najlepiej
opisuje Ochronkę Anioła Stróża. Osobliwa, zagmatwana i przy okazji
totalnie nie w moim guście.
Ceniony pisarz Piotr Magnus, w
burzy oklasków kończy swoją karierę zawodową. Na koncie ma kilka poczytnych
opowieści i liczne biografie, nie przypuszcza jednak, że największe wyzwanie
dopiero go czeka. W recepcji hotelu informują go o sporej awarii w wynajętym
przez niego pokoju. Wraz z przeprowadzką i gorącymi przeprosinami, na jego ręce
złożona zostaje jeszcze interesująca propozycja. Właściciel budynku, niejaki
LMG, chce aby Mangus podjął się napisania jego osobistej biografii. Przyjęcie
tego zlecenia oznacza dla Pawła wędrówkę do świata pełnego zagadek i
niespodzianek, gdzie nigdy ściśle chronione nazwisko sponsora, to najmniej
dziwna z okoliczności.
Na pierwszy rzut oka wszystko
wyglądało cudownie. Okładka, krakowski Kazimierz i tajemnica ukryta w fabule.
Niestety, choćbym nie wiem jak się starała, historia zawiązywała się mgliście i
strasznie topornie. Mamy tu akcję mieszczącą się w hotelu, zapiski jego
właściciela, odnośniki do wcześniejszych powieści Magnusa, a na dokładkę jakieś
urojenia obu bohaterów. Strasznie tego dużo. O wiele, wiele za dużo. I
dziwacznie, nawet jak na mnie.
Brawa dla Jaszczuka za klimat i
krakowskie tło historii. Wobec reszty oklasków nie będzie.
Paweł Jaszczuk „Ochronka Anioła
Stróża”
Ilość stron: 272
Wyd. Oficynka
Ocena: 3/6
Jakoś od początku nie byłam przekonana do tej książki na tyle by po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar przeczytać tę książkę, ale coś mnie tchnęło i w ostateczności z niej zrezygnowałam. Teraz po twojej recenzji widzę, że moja intuicja mnie nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńz tego co widziałam książka zbiera raczej pozytywne opinie, ale ja nie tego się po niej spodziewałam. nie zagrało mi. totalnie.
UsuńRozbudziłaś moją babską ciekawość
OdpowiedzUsuńSłyszałam, nawet pomyślałam, że może być ciekawa, ale widzę, że lepiej nie marnować czasu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńteż tak sądziłam, nawet specjalnie pisałam po nią do wydawnictwa, ale mimo szczerych chęci nie jestem zachwycona.
UsuńSzkoda że ta książka do lepszych nie należy, bo opis z okładki skutecznie mnie zachęcił. Teraz "Ochronce..." podziękuje :)
OdpowiedzUsuńJak to mówią: nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Wielu autorów ma problem z selekcjonowaniem swoich pomysłów i w ich książkach za dużo się dzieje.
OdpowiedzUsuńmyślę, że dotyczy to nie tylko autorów książek, ale i recenzji. jak człowiek chce za dużo do nich wcisnąć, efekty zawsze są opłakane. trzeba krótko, rzeczowo i na temat.
UsuńAmen :)
UsuńObecnie czytam tę książke i w pełni podzielam twoje zdanie, recenzja nie bedzie na plusie. :/
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem, że nie zaryzykuje kupna i przeczytania tej książki
OdpowiedzUsuń