Terroryści,
żeby dowieść swojej siły zdolni są do wszystkiego. Mordują ludzi, potęgują
chaos. Najgroźniejszy ich rodzaj to bez wątpienia samobójcy – wojownicy, którzy
nie powstrzymają się przed niczym, aby siać grozę i zniszczenie.
Daria
Vermiglio piękna, elegancko ubrana kobieta, leci właśnie do Nowego Jorku, w
celu sporządzenia serii wywiadów do młodzieżowego magazynu Klic. To
wszystko, to jednak tylko przykrywka. Rzekoma dziennikarka, zakażona została
zmodyfikowanym wirusem ospy i ma go przekazać, jak największej liczbie osób. W
ciągu szesnastu dni świat zostanie wystawiony na ogromną próbę. Co zrobią
władze Ameryki i jak powolne umieranie zniesie sama wysłanniczka?
Książka
spędziła trochę czasu na mojej półce, ponieważ nie byłam przekonana do jej
tematu ani sensacyjnej otoczki. Cały ten terroryzm oraz porywanie samolotów
zdrowo mi się przejadły, stąd wątpliwości czy wymiana porwania na wirus
cokolwiek w tej kwestii zmieni.
Stephen
Miller zabrał się za temat bardzo popularny, i chociaż nie mogę powiedzieć, by
jego historia mnie w jakiś sposób nudziła, to nie doszukałam się w niej również
niczego nowego. Jest akcja, dobrze skrojona bohaterka, ale żeby zjeść na tym
paznokcie… nie w ten
sposób i nie w takim stylu.
Książka
ciekawa, ale za mało w niej "czynnika ludzkiego". Jest doktor z ciężko chorą żoną,
wspominana wcześniej Daria oraz kilka mniej znaczących postaci, mimo to prócz
dylematów wysłanniczki nie znalazłam w niej żadnej refleksji.
Fikcyjna,
acz naszpikowana realizmem historia zagłady. Dobrze się czyta, sęk jednak w tym, że całość nie do
końca w moim guście.
Stephen
Miller „Wysłanniczka”
Ilość
stron: 448
Wyd.
Muza
Ocena:
4/6
Książka już za mną i całkiem pozytywnie wspominam, chociaż zbyt wielkiego szału nie było.
OdpowiedzUsuńSama okładka jest beznadziejna i odstraszająca.
OdpowiedzUsuńFabuła też jakoś mnie nie zainteresowała.
oprawa jest kwestią gustu, ale skoro książka już do mnie trafiła, uznałam że zobaczę ile jest warta.
UsuńI u mnie pewnie książka postałaby na półce. Jestem w stanie przeczytać tego typu historię, choć to nie moje klimaty, ale filmów o podobnej tematyce nie lubię.
OdpowiedzUsuńCo wejdę na Twój blog, to przypominam sobie, że muszę wypożyczyć z biblioteki "Uczciwą oszustkę". Jak już jestem w bibliotece, zapominam:)
OdpowiedzUsuńTak się składa, że ja "Uczciwą oszustkę" mam na zbyciu... ;)
UsuńOszustka jest całkiem niezła, więc trzymam kciuki by wypożyczenie w końcu się udało.
UsuńOd razu kojarzy mi się z Mission Impossible :) Zapowiedź brzmiała ciekawie, ale po Twojej opinii wiem, że to lektura nieobowiązkowa.
OdpowiedzUsuńMam takie same odczucia...
OdpowiedzUsuńNo jakoś opis do mnie nie przemawia. I widzę, ze wykonanie tez średnie ;)
OdpowiedzUsuńMam jakieś książkowe zboczenie i o zagładach zawsze chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńapokalipsy też lubię, jednak nie w sensacyjnym wykonaniu.
UsuńNie miałam z takimi książkami do czynienia, więc mimo, że nic nowego w niej nie ma - przeczytam ją. Może ja się doszukam jakiś głębszych wątków psychologicznych, filozoficznych. :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do tej książki nie ciągnie, choć słyszę o niej nie pierwszy raz. Myślę, że tematyka powieści jest "nie moja" i czuję, że nie przypadłaby mi do gustu, tym bardziej, że mówisz, że nie jest jakimś arcydziełem:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jakoś nie w moim guście niestety.
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty na tę książkę z tego samego powodu, który wymieniłaś - nie jestem przekonana do fabuły i ogólnie do sensacji. Pozostawię więc tę powieść innym, a sama poszukam ciekawszych (przynajmniej dla mnie) lektur;)
OdpowiedzUsuńMam na półce, więc się na nią skuszę prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńczekam więc na Twoje wrażenia. ogólnie w sieci ludzie ją chwalą.
UsuńMoja szwagierka bardzo chce kupić. Mnie nie przekonuje ta pozycja :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, podobnie jak początkowo Ciebie, ta książka do mnie nie przemawia. Ale może kiedyś przy jakiejś okazji....
OdpowiedzUsuńMam na tę książkę ochotę, będę się za nią rozglądała.
OdpowiedzUsuńA mnie się ta książka bardzo podobała i do mnie trafiła, może dlatego, że była w moim guście... :)
OdpowiedzUsuńz tego co widziałam, historia raczej się podoba. ze mnie tylko wyszła taka zrzęda ;)
UsuńZagłada, wirusy, zamachy... to zdecydowanie nie moja tematyka, zarówno jeśli chodzi o książki, jak i film. Za to Twój tekst - dobrze napisany :)
OdpowiedzUsuńMało "czynnika ludzkiego"? A ja myślę właśnie ,że sporo - tego niewypowiedzianego :) W sensie - autor pisał dość surowo, ale z tego wyłoniła się niejednoznaczna osobowość, z dylematami, która w pewien sposób została oszukana. Książka podobała mi się bardzo. I, ach, lubię sensację, więc to też mi zapewne pomogło. Rozumiem jednak, że ten gatunek, fabuła mogą nie przypasować wszystkim, a bioterroryzm ogólnie jest tematem dość specyficznym. Kto nie przepada za takimi historiami, za teoriami spiskowymi, politycznymi przepychankami to nie będzie zadowolony, więc wiadomo - wszystko jest kwestią gustu :)
OdpowiedzUsuńPrzestraszyłam się, gdy na początku wzrok sprawił mi psikusa i pokazał Stephenie Meyer. Nie, że mam coś do autorki - język ma całkiem sprawny, jak to po studiach filologicznych.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że książka ta może być całkiem przyjemną lekturą na wieczory. Nie za bardzo wymagającą, ale przy okazji nie będzie nudzić ;)
Pozdrawiam
Meyer nie jest aż taka zła. Intruza wspominam bardzo pozytywnie :)
UsuńA mój egzemplarz czeka już na półce. Przyznam, że jestem ciekawa, czy moja opinia pokryje się z Twoją:)
OdpowiedzUsuńNie mam teraz ochoty na taką książkę
OdpowiedzUsuń