To już kolejny raz, kiedy dałam
się skusić okładce. Wiedziona przeczuciem, że książka ze smokiem w tytule nie
może być kiepska, usiadłam, zaczytałam się i przepadłam w równoległych światach
i w pięknym Poznaniu.
Powieść przybliża nam historię
szesnastoletniego Sebastiana, który przyjeżdża do Poznania na pogrzeb, swojego
od dawna niewidzianego dziadka. Nie wiadomo kiedy, chłopiec zostaje wplątany w
tajemniczą intrygę związaną ze Smoczym Portalem. W książce Jodełki napotkamy
dwa współistniejące ze sobą światy –
jeden zwykły, ten, w którym wszystko płynie w dobrze znany nam sposób oraz
drugi równoległy, w którym niesamowite rzeźby z poznańskich kamienic, ożywają
chroniąc tajemnic, które mogą wpłynąć na rzeczywistość.
Sebastian jest wybrańcem, ale na
jego drodze stanie wiele przeciwności, które utrudnią mu wykonanie powierzonego
zadania. Czy spotkana przez niego dziewczyna o imieniu Luna, będzie jego
sprzymierzeńcem? Jakie tajemnice kryje Smoczy Portal i dlaczego to właśnie
Sebastian, powinien zostać jego strażnikiem?
Możliwe, że powieść Jodełki nie
będzie miała aż takiej siły, oddziaływania, jak np. Harry Potter J.K. Rowling, ale uważam, że autorka spisała się naprawdę dobrze, biorąc się za jej opracowywanie. Czytając o
ożywających Gryfach i Sokole, człowiek zaczyna się zastanawiać czy takie rzeźby
istnieją naprawdę (Poznaniacy, jak to jest?). Dodajmy do tego żwawą akcję, raz
za czas przerywaną wstawkami z tajnych akt z początku XX wieku oraz otwarte,
pozostawiające niedosyt zakończenie, a otrzymamy główne cechy Ars Dragoni.
Wyprawę do magicznego Poznania
uważam za udaną, chociaż wiadomo, że drobne niedociągnięcia zawsze się znajdą.
Nie narzekam jednak, tylko z zaostrzonym apetytem czekam na więcej, bo takie
przygody, jak Sebastiana, to rzecz rzadko spotykana w naszej literaturze.
p.s. osobno na uwagę zasługują „ryciny”
zawarte na końcu książki, fajny zabieg i ciekawy dodatek:
Joanna Jodełka „Ars Dragonia”
Ilość stron: 288
Wyd. Egmont
Ocena: 4/6
Właśnie okładka bardzo przyciąga i dużo pozytywnych komentarzy na jej temat. Ale nadal nie mam ochoty po nią sięgać, sama nie wiem dlaczego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs: pasion-libros.blogspot.com
jeszcze przyjdzie taki dzień, gdy popędzisz po nią do biblioteki ;)
UsuńŚrednio podchodzę do książek, których akcja się dzieje w naszym kraju... nie wiem czemu, jakieś takie urazy chyba.
OdpowiedzUsuńO Poznaniu? Wow! Sięgnę koniecznie!
OdpowiedzUsuńLubię historie o tajemnicach, więc na pewno przeczytam i tę :)
OdpowiedzUsuńpolecam. historia w zasadzie dla dzieci i młodzieży, ale po dwudziestce też można się z nią fajnie bawić.
Usuńfajnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńChciałabym, chciała... przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie to nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńOprawa graficzna tej książki intryguje mnie o wiele bardziej niż jej treść.
OdpowiedzUsuńto był najważniejszy czynnik, który skłonił mnie do spotkania z Jodełką.
UsuńLubię takie dodatki do książek, sama powieść nawet jest intrygująca, też lubię smoki, ale nie wiem czy się na nią skuszę ;)
OdpowiedzUsuńO proszę, czytałam już sporo recenzji tej książki, ale jakoś żadna mnie do niej w stu procentach nie przekonała. A Ty mnie mocno zaciekawiłaś... :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi z tego powodu miło.
UsuńMimo minusów bardzo chętnie bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńDo mnie tez ta okladka przemawia.
OdpowiedzUsuńAle mnie zaciekawiłaś tą pozycja ;)
OdpowiedzUsuńNie czuję się zainteresowany, choć okładka faktycznie piękna.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, ale byłam raczej rozczarowana. Strasznie chaotyczna ta historia, każda z rzeźb to jakby osobny gatunek i troszeczkę brakowała mi jakieś klasyfikacji (co można zobaczyć u J.K.R). A rzeźby na kamienicach to nie tylko w Poznaniu, ale i mniejszych miejscowościach ;)
OdpowiedzUsuńSebastian jako bohater irytował mnie skrajnie. A do tego zakończenie tego tomu? Wszystko wróciło do punktu startu czy może Sebastian będzie musiał zmierzyć się z tym bałaganem, do którego tak czynnie choć nieświadomie się przyczyniał?
Jeden tom z tej serii dla mnie wystarczy.
dla mnie książka ma ogromny plus za umiejscowienie akcji w Polsce, a nie pisanie o jakimś Johnie z Ameryki. nie twierdzę, że wyszło to idealnie, ale potencjał jest ogromny.
UsuńWiem komu mogę polecić, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńno to mnie zaintrygowałaś! kocham smoki i coraz bardziej polska literaturę z wątkami fantasy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam urokliwy Poznań przede wszystkim za sprawą książek pani Musierowicz, więc i ten tytuł chciałabym bardzooo poznać:)
OdpowiedzUsuńw Musierowicz zaczytywałam się w podstawówce, brałam nawet udział w konkursie poświęconym Jeżycjadzie, miło było po latach znowu czytać o Poznaniu :)
UsuńSama jeszcze nie wiem czy ją przeczytam, bo część rzeczy mnie odstrasza a druga część zachęca.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś jedną z książek tej autorki, notabene bardzo interesującą, ale raczej nie mam ochoty na ten tytuł, pewnie dlatego że niewiele mam wspólnego z szesnastoletnim chłopakiem :-)
OdpowiedzUsuńO gryfach też bym sobie poczytała. ;) A i ryciny zachęcają. Z jednej strony cieszą mnie powieści umieszczone w Polsce, z drugiej - podchodzę do nich z ogromną nieufnością i podejrzliwością. ;)
OdpowiedzUsuńwydaje mi się rodzimi pisarze u większości czytelników wzbudzają nieufność ;) moim zdaniem jednak nie słusznie, bo ludzie w Polsce też potrafią pisać.
UsuńKurcze, niby fajnie brzmi ale boję się że usilnie porównywałabym to do innych książek, które przeczytałam, np. Harry'ego Pottera - noż Luna jako bohaterka? Szaleństwo umysłu :)
OdpowiedzUsuńPrzyjaciółka czytała ostatnio tę książkę, dosyć jej się podobała. Nie wiem czy sięgnę po tę książkę, ale Poznań jest niewątpliwie fajnym miastem :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi niesamowitego smaku na tą książkę. Zapowiada się naprawdę ciekawie:)
OdpowiedzUsuńzachęcam więc do bliższego spotkania.
UsuńTe okładki :) Już też nie raz się na nie nabrałam.
OdpowiedzUsuńMoże i książka by mi się spodobała ze względu na Poznań, ale jeszcze chwilę poczekam :)
Pozdrawiam
A mnie jakoś nie specjalnie ciągnie do tej książki.
OdpowiedzUsuń