Koniec XIX wieku. Bogaty Lord Pembroke w przebiegły sposób tworzy grupę czterech śmiałków i powierza im zadanie by na podstawie zapisków z notesu jego brata Mortimera odnaleźli zaginioną ewangelię Judasza.
Osobami zwerbowanymi do tego zadania są: Byron Bourke – 27-letni dżentelmen o licznych zainteresowaniach i ogromniej wiedzy. Alistar McLean - młodzieniec z zamiłowaniem do hazardu i gry w karty, a także popadania, co rusz w tarapaty. Horiato Slade – złodziej i włamywacz, ale za razem człowiek o ogromnym talencie plastycznym oraz Harriet Chamberlain – artystka cyrkowa i mistrzyni rzucania nożami.
Otrzymane zadanie, nie jest jednak tak proste jak mogłoby się wydawać. Brat Lorda w ostatnich latach swojego życia, był posądzany o kompletne szaleństwo. Szaleństwo, które nie tylko zakończyło się jego samobójstwem, ale i wpłynęło na sposób zapisywania wskazówek w notesie. Nie są to, bowiem konkretne notatki, ale rzędy cyfr, imion, cytatów bądź rysunków, które z pozoru wydają się nic nie znaczyć.
Wytężając umysły i rozwiązując poszczególne zagadki, nasi śmiałkowie przemierzają Austrię, Rumunię, Turcję i Egipt, szukając kolejnych części łamigłówki. Cały czas podążają za nimi przedstawiciele tajemniczego stowarzyszenia Ordo Novi Templo, którzy zagrażają nie tylko powodzeniu całej akcji, ale i życiu głównych bohaterów.
Przyznam się, że pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy po zapoznaniu się z opisem fabuły to, że będzie to kolejna powieść w stylu „Kodu Leonarda da Vinci”. Okazało się jednak, że te książki mają ze sobą niewiele wspólnego. „Świadectwo” jest bardziej powieścią przygodową o klimacie Sherlocka Holmesa niż thrillerem z nieco przerysowaną fabułą.
Akcja toczy się wartko, a bohaterowie mimo licznych słabości i przewinień wzbudzają ciągłą sympatię. W książce przede wszystkim urzeka angielski klimat, który wydobywa się niemal z każdej jej strony. Autor świetnie wczuł się w atmosferę Londynu i Europy XIX wieku. Mężczyźni są dżentelmenami w melonikach, kobiety delikatnymi damami, podróże odbywają się Orient Expressem, a liczne zaułki spowite są nieodłączną mgłą.
Dostrzegłam co prawda w całości pewną niekonsekwencję: głowni bohaterowie to Anglicy, notes z zapiskami również należał do Anglika, a zdjęcia zamieszczone w książce przedstawiają odręczne notatki bohaterów w języku niemieckim.
Przypuszczam, że wynikło to z faktu, że autor jest pochodzenia niemieckiego i tak było mu to po prostu łatwiej tworzyć kolejne zagadki. Nie przeszkadza to jednak w żaden sposób w odbiorze książki, którą szczerze polecam każdemu.
Dodam jeszcze, że fani Brama Stokera również nie powinni czuć się zawiedzeni.
Rainer M. Schröder "Świadectwo Judasza"
ilość stron: 622
Wyd. Telbit
Warszawa 2010
Ocena: 4/6
Przypominam także o
konkursie i zachęcam do udziału!
ładna okładka ;) Muszę sobie tę książkę kupić :) zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada.. Recenzja rzeczywiście zachęcająca, więc pewnie wypożyczę z biblioteki. Próbowałam ją wygrać w konkursie, ale zabrakło szczęścia ;)
OdpowiedzUsuńHihi, jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby mistrzyni rzucania nożami była jednocześnie delikatną damą.;) Ale Twoja recenzja mnie zaintrygowała - po książkę miałam nie sięgać (winne skojarzenia z Danem B.), ale teraz gdy ją wypatrzę w bibliotece, to zapewne przygarnę.;)
OdpowiedzUsuń>> Moreni: owszem, Harriet jest typem twardej babki ale pozostałe są bardziej w stylu "och, ach, ratunku, pomocy" ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, więc dopisuję do listy :)
OdpowiedzUsuńRecenzja intrygująca tym bardziej, że sama jestem przed lekturą tej książki, która czeka na swoją kolej na polce ;))
OdpowiedzUsuńta książka chyba raczej nie jest dla mnie.. ;))
OdpowiedzUsuńInteresująca książka :) Bardzo spodobał mi się główny motyw :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam...
OdpowiedzUsuńciągle nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńA ja lubię takie zagadkowe książki. Lubię je jako puzzle sobie układać w głowie ;) Jeśli tylko wpadnie w moje łapki to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)