Czwarty tom o profilerze kryminalnym - Hubercie Meyerze. Tym razem urlop psychologa przerwany zostaje przez jego starego znajomego - Domana, który wpakował się w niezłą kabałę. Dziś prosi Huberta nie tylko o pomoc w znalezieniu świadka zdarzenia, ale i o stworzenie takiego profilu strzelca, by odciągnął uwagę od jego osoby. Do tego dochodzi kochanka sprzed lat, która oznajmia, że właśnie życie stracił ich wspólny syn... a jak na dwudniowego kaca tych rewelacji wciąż było za mało, to u podnóża zamku w Mosznej czeka na niego kolejne ciało...
Nikt nie musi wiedzieć rozgrywa się na przestrzeni trzynastu dni, czyli zajmuje dokładnie tyle czasu, ile trwał urlop Meyera. Dwa tygodnie to intensywne tempo, jak na tak złożoną historię. Mamy tu zjawy na zamku, jadowite węże, nieobliczalne kobiety, a w tym wszystkim Meyera domagającego się prawdy, a jednocześnie pamiętającego czyjego tyłka przyszło mu bronić. Od sprawy, która miała być przysługą, po dochodzenie, które miało stać się przykrywką.
Trzeba przyznać, że akurat tę serię Bondy czyta mi się nad wyraz dobrze. Pewnie jest to zasługa objętości, bo niestety cykl o Saszy to przerost formy nad treścią - wszechobecny chaos i dłużyzny. Meyer to z kolei zwarta akcja, uformowana na kształt labiryntu. Końcówka może jest nieco zbyt skondensowana, ale na całość nie będę narzekać.
Ot, dobre czytadło na wakacyjny odpoczynek.
Ilość stron: 384
Wyd. Muza
Ocena: 4/6
Ja wciąż jeszcze nie zapoznałam się z twórczością Bondy, choć obiecuję sobie zrobić to w przyszłości. Interesuje mnie zawód profilera policyjnego
OdpowiedzUsuńTwórczość Autorki wciąż przede mną, nazwisko bardzo głośno. Swoją drogą - cieszy fakt, że na polskim rynku wydawniczym zyskują rodzime thrillery i kryminały rodzimej "produkcji". Pozdrawiam po aktywnym dniu - dziś na zewnątrz 95 minut, a szczepienie 26 maja w Dzień Matki ;-)
OdpowiedzUsuńTwórczość tej autorki jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic tej autorki, ale ta seria brzmi całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuń