Sporo trudu sprawiła mi ta książka. Próbowałam podejść do niej z większym dystansem, zmniejszyć pierwotne - być może zbyt wygórowane – oczekiwania, w końcu od Hilla wymagać można wiele, ale wszystko zdało się na nic...
Tytułowe rogi wyrastają na głowie Iga Perrish'a. Po wyjściu z pierwszego szoku i przerażenia, odkrywa on, że wraz z ich pojawieniem zyskał nowe zdolności. Na ich widok ludzie zaczynają zwierzać się mu z rzeczy, których raczej nikomu by nie powiedzieli, a na dodatek, gdy kogoś dotknie poznaje również jego myśli i wspomnienia. Ig postanawia to wykorzystać do rozwikłania zagadki morderstwa swojej dziewczyny, o które wszyscy oskarżają właśnie jego.
W książce występuje wiele retrospekcji, które są tak wplecione w historię, że można się pogubić co jest wspomnieniem, a co bieżącą akcją. Ale i tak bardziej drażniły mnie wstawki typu: „Zjadł palcami wszystkie. Były 666 razy lepsze niż te, które gotował sobie u Glenny” czy „Zęby kłapnęły mu jak klaps: scena 666, ujęcie pierwsze, akcja!”. Przypuszczam, że zabieg ten miał z założenia czytelnika bawić, ale mnie wyłącznie irytował.
Nie wiem, może ja już po prostu zbyt dobrze znam dalsze dokonania Hilla, aby jedna z jego pierwszych książek mogła mnie zadowolić. Rogi nie zachwycają, ale pozwalają dostrzec jak wiele pracy Joe włożył już w swój warsztat i jak świetnie, na przestrzeni lat, zdołał się rozwinąć.
Rzecz dla tych, którzy lubują się w horrorach starego typu i nie szukają wygórowanej rozrywki.
Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Joe Hill "Rogi"
Ilość stron: 448
Wyd. Albatros
Ocena: 3/6
Raczej nie dla mnie. Tym razem podziękuję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie planuję czytać tej książki.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie zachwyca, natomiast pomysł na fabułę ciekawy. Czasami sama chciałabym mieć takie "rogi". :)
OdpowiedzUsuńA zastanawiałam się nad tą książką...
OdpowiedzUsuń