Mons Kallentoft powraca. Szwedzki pisarz zdobył już uznanie czytelników dwiema książkami z serii Cztery pory zbrodni, a jej trzeci tom – Jesienna sonata – udowadnia, że autor jest w znakomitej formie. Czego niestety nie można powiedzieć o jej bohaterce, Malin Fors, która wpada tym razem w nie lada tarapaty.
Po upalnym lecie Linköping nadal nie może zaznać spokoju. Tonące w strugach deszczu miasto, po raz kolejny staje się areną morderczych porachunków. W pochmurny październikowy ranek, ciało Jerry’ego Peterssona zostaje znalezione w fosie okalającej jego zamek. Cień podejrzenia pada na wcześniejszych właścicieli posiadłości, będącej niegdyś chlubą rodu Fågelsjö. Podjęte śledztwo stoi jednak w martwym punkcie przez ogrom papierkowej roboty. Media szukają sensacji, a na komisariacie brakuje rąk do pracy. Jedyne co udaje się ustalić, to że z pozoru porządnemu biznesmenowi nie brakowało wrogów, a jego interesy dalekie były od praworządnych.
Główna bohaterka, Malin, jest świetną policjantką, ale także bardzo zagubioną kobietą. Niecały rok po porwaniu jej córki, wciąż mocno to przeżywa i błądzi w zrodzonych przez tą sytuację uczuciach. Wytchnienia od trosk szuka w butelce tequili, co zaczyna mieć coraz bardziej opłakane skutki. Nieudany powrót do byłego męża, przeprowadzka Tove, romans z dziennikarzem, powoli ją przerastają. Częściowym wybawieniem okazuje się być sprawa miejscowego milionera, która pozwala skupić myśli na czymś innym. Ratunek jest jednak tylko pozorny, a komisarz zaczyna zatracać się w szponach uzależnienia.
Literacki styl Kallentofta nie należy do tych łatwych i z miejsca czarujących. Nie można powiedzieć by źle się go czytało, ale wymaga od nas większego skupienia oraz spokojniejszego tempa lektury. Jest także bardzo emocjonalny, nawet jeśli w przypadku kryminału brzmi to dość dziwnie. Najmocniejszym jego punktem są, jak ja to nazywam – „wewnętrzne przemyślenia ofiary”. Wplecione w fabułę wypowiedzi, w tej części Jerry’ego, którego świadomość towarzyszy poczynaniom poszczególnych bohaterów. Są one zawsze pełne bólu, samotności i zagubienia. Stanowią coś w rodzaju rachunku sumienia, a zarazem przybliżają czytelnikowi postać, która w normalnych okolicznościach, nic już o sobie opowiedzieć by nie mogła.
I chociaż obecnie Malin bardziej pretenduje do tytułu antybohatera, to odbiorca nie jest w stanie jej potępić. Co rusz irytujemy się kolejnymi działaniami tej kobiety, ale liczymy też, że w końcu uda się jej wyjść na prostą i nie popełniać błędów rodziców. Czy do tego dojdzie? Musicie sprawdzić sami. Ja jestem wielką fanką tej niezależnej babki, która sporo namieszała w świadku przeznaczonym dotychczas wyłącznie dla mężczyzn.
Zacieram też ręce na kolejny tom, bo teraz „zło obudzi się wiosną”, a chodzą i słuchy, że będzie piąta pora roku..
Zacieram też ręce na kolejny tom, bo teraz „zło obudzi się wiosną”, a chodzą i słuchy, że będzie piąta pora roku..
Książę otrzymałam od serwisu Kostnica, za co bardzo dziękuję.
Mons Kallentoft „Jesienna sonata“
Ilość stron: 464
Wyd. Rebis
Poznań 2011
Ocena: 5/6
Chyba gdzieś ją widziałam, ale nie zainteresowała mnie jakoś szczególnie ;]
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, bo lubię kryminały rodem ze Skandynawii ;) A tak się składa, że koleżanka ma tą książkę, więc na pewno kiedyś od niej pożyczę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam, nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :D
Już kiedyś czytałam o tej książce lecz jakoś nie przekonałam się do niej. Teraz tez jakoś nie mam ochoty na ta książkę, nie wiem dlaczego. Na razie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne odczucia po lekturze:)).
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnej części. Pozdrawiam!!
Ciekawe czy rzeczywiście będzie ta piąta pora roku :) bo cykl zapowiada się intrygująco
OdpowiedzUsuń>> Immora: w takim razie już życzę przyjemnej lektury :)
OdpowiedzUsuń>> Bibliofilka: według tego co mówił w jednym z wywiadów, to ma być, ale z pisarzami różnie bywa :)
Jeszcze nic skandynawskiego nie czytałam, wstyd się przyznać:( Z chęcią sięgnę po tę książkę, jeśli nadarzy się okazja.
OdpowiedzUsuńA mnie wyjątkowo nie trzeba zachęcać, już czuję się zachęcona ;)
OdpowiedzUsuńTy już po trzeciej a ja jeszcze przed pierwszą. Zimę przespałam teraz czekam na następną :)
Okładki są bajeczne! Ciekawe jak będzie wyglądać następna.
Piątak poru roku? O kurczę, fajnie! Ciekawe jak ją nazwą :))
Nie czytałam jeszcze żadnego kryminału tego pisarza, lecz ciekawość mnie zżera czy pasowałby mi jego styl pisarski.
OdpowiedzUsuńOczywiście książka jest na mojej liście. Pierwsza część ciągle czeka na przeczytanie, ale mam nadzieję, że wszystko nadrobię niedługo :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mnie i macha łapkami ale niestety na razie nie mam czasu żeby się za nią zabrać. A jak podobały Ci się dwie poprzednie książki? Bo niestety będę zaczynać od 3 i nie wiem czy najpierw przeczytać 2 poprzednie czy nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chętnie bym ją przeczytała. Gratulacje bardzo dobrej recenzji :)
OdpowiedzUsuńZ radością informuję, że zostałaś nominowana przez ze mnie do nagrody One Lovely Blog Award. Szczegóły na moim blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Chętnie sprawdzę, czy polubię Malin - nawet mimo wspomnianych przez Ciebie wad ;) Ale bohaterów u Krajewskiego też lubię, choć do ideałów nie należą... Taki Popielski na przykład, wcale nie jest uroczym typem ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam Twoją recenzję na Kostnicy. Bardzo przypadła mi do gustu. Będę musiała jakoś dostać tę książkę - zwłaszcza, że to skandynawskie cudo :D *serduszko*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ja jak na razie nie mam wyrobionego zdania na temat tej książki....:-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją przeczytałam i mam mieszane uczucia. Nie znam poprzednich tomów ale ten zmęczył mnie emocjonalnie.
OdpowiedzUsuńTeraz potrzebuję "regeneracji"! a potem ... znowu wczytam się losy bohaterów Kallentofa.
Maria