Dla rodziny Liljecronas miały to
być wyjątkowe święta. Wszyscy zebrani przy wspólnym stole, rozmawiający,
śmiejący się. Takie były plany, ale
kiedy w grę wchodzą wielkie pieniądze, trudno jest mówić o jakiejkolwiek
bezinteresowności.
Na odciętej przez zamieć śnieżną
wyspie, dochodzi do morderstwa. Z uwagi na miliardowy spadek po seniorze rodu,
każdy zdaje się mieć motyw do popełnienia tej okropnej zbrodni. Kto stoi za truciem
dziadka? Wnuki chcące ratować swój interes, rządni majątku synowie czy może
przyjezdny stróż prawa? Läckberg w swej historii nawiązuje do stylu takich
znakomitości, jak Christie i Conan Doyle. Mamy jedno pomieszczenie, kilkunastu
podejrzanych oraz narzędzie zbrodni pachnące migdałami.
Zamieć
śnieżna… w luźny sposób łączy się z serią o Erice Falck. Rzecz dzieje się
we Fjällbace, wspomniany stróż prawa jest znajomym z komisariatu Patrika, natomiast
cała reszta to już zupełnie inna bajka.
Tym razem akcję można nazwać
mianem spokojniejszej, bardziej oszczędnej w szczegółach. Charakterystyka postaci
jest wybiórcza. Ich poglądy oraz motywy zachowań poznajemy dopiero w trakcie
przesłuchania przez policję. Bywa, że brakuje nam przez to tła i szerszej analizy zdarzeń.
Niby pytamy, szukamy, ale wszystko jest jak gdyby zawieszone w powietrzu. Na
plus dla autorki wypada za to zabawa konwencją i swoiste „mrugnięcie oka” w
stronę czytelnika.
Zamieć śnieżna i woń migdałów nie jest złą książką, ale nie
wyróżnia się też niczym szczególnym. Mi się podobała, jednak wiem, że
zauroczona Fjällbacką daleka jestem od obiektywizmu.
Camilla Läckberg „Zamieć śnieżna i woń migdałów”
Ilość stron: 144
Wyd. Czarna Owca
Ocena: 4/6
P. S. Ktoś się może wybiera?
P. S. Ktoś się może wybiera?
Książkę mam i cierpliwie czeka na swoja kolej. Dobrze więc, że ją tak pozytywnie oceniłaś :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Twoją recenzją! Ta książka to moje pierwsze spotkanie z tą autorką- sięgnę po kolejne powieści, które wyszły spod jej pióra, ale to prawda, że "Zamieć śnieżna i woń migdałów" jest przyjemną lekturą, chociaż nie wyróżnia się niczym szczególnym. No, chyba, że okładką, która bardzo przypadła mi do gustu. ;-)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki i wolę rozpocząć przygodę z nią od innej pozycji.
OdpowiedzUsuńChcialabym przeczytac cos tej autorki, ale na pewno nie zaczne przygody z nia od tej ksiazki.
OdpowiedzUsuńChyba na początek przeczytam coś jeszcze o samej Erice Falck a dopiero potem sięgnę po coś typu "Zamieci śnieżnej...". Nie jest złą książką ale się niczym nie wyróżnia, a szkoda bo to właśnie te książki, które mają coś nowego do zaoferowania są ciekawsze.:) No chyba, że ktoś chce sięgnąć po coś klasycznego:)
OdpowiedzUsuńDo Krakowa mi daleko więc zazdroszczę Papa Roach i Guano Apes, wprawdzie często nie słucham ale znam : )Dobrej zabawy :)
Wciąż przede mną, ale coraz bliżej ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nawet nie dorwałem w swoje ręce Kaznodziei Lackberg, o którym pisałaś wcześniej, ale więc pewnie minie jeszcze więcej czasu, nim sięgnę po Zamieć... ale chętnie to zrobię :)
OdpowiedzUsuńLubie książki Lackberg, ta właśnie wypożyczona z biblioteki czeka na półce do przeczytania.
OdpowiedzUsuńMam w planie powieści tej autorki, ale na razie muszę przeczytać czekającą na mojej półce dosłownie górę książek :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię powieści podobne do dzieł Christie :) Zamierzam przeczytać. Wybrać byłbym się chciała, jednak mi to nie wyjdzie :(
OdpowiedzUsuńTyle razy miałam sięgnąć po książki tej autorki i do tej pory jakoś nie miałam okazji.Muszę w końcu to nadrobić:)
OdpowiedzUsuń