W sztuce minimalizmu uczymy się ograniczać ilość posiadanych rzeczy, ale w taki sposób by nie czuć żadnej straty. Dominique Loreau głosi, że nadmiar przedmiotów wywołuje w nas zmęczenie. Czujemy się pozbawieni energii, zestresowani. Recepta na to jest jedna: zrezygnuj, wyrzuć, odmów, wyeliminuj. Pozbycie się wszystkiego co zbędne, nie tylko działa jak prawdziwa terapia, ale jest też ogromną sztuką.
Ja do rad Loreau podeszłam połowicznie. Korzystając z długiego weekendu zrobiłam spóźnione wiosenne porządki i wyniosłam z domu wszystkie przedmioty odłożone "na potem" i z etykietką "może kiedyś się przyda". Jestem pewna, że wielu z was ma przynajmniej pół szafy ubrań na tzw. "po domu", pytanie tylko po co nam to? Nie wiem jak wy, ale ja w kółko chodzę w dwóch, tych samych parach dresów, a reszta zalega czekając na lepsze czasy. Podobnie rzecz się miała z gazetami, długopisami i setką innych przedmiotów. Zarażona entuzjastycznym tonem Dominique zakasłałam więc rękawy i wzięłam się do roboty.
Porównując swoje samopoczucie z wnioskami płynącymi z lektury, przyznam, że jest w tym sporo racji. Im mniej rzeczy posiadamy, tym więcej czasu zyskujemy. Nie trzeba ich non stop układać, przenosić, prać. Czujemy się lżejsi, lepiej zorganizowani. Mniej zajęć domowych to z kolei więcej czasu wolnego, a jak wiadomo czas wolny to chwile spędzone z książką :)
Loreau nic nowego nie wynalazła. Kultury wschodu od wieków bazują na prostocie i minimalizmie, ale czasami taki zastrzyk motywacji jest w życiu potrzeby. Osobiście pozycja ta bardzo mi się podobała, zwłaszcza, że jej wydanie to prawdziwa uczta dla zmysłów. Polecam. Ot tak do poczytania w formie ciekawostki.
Dominique Loreau "Sztuka minimalizmu w codziennym życiu"
ilość stron: 208
wyd. Czarna Owca
ocena: 4,5/6
Kiedyś obiło mi się o uszy (i w sumie dużo w tym prawdy), że im więcej człowiek ma rzeczy dookoła, tym jest mniej szczęśliwy. Zdaje się, że jest to najlepsza książka dla zakupoholika :)
OdpowiedzUsuńCzytam tego posta, patrzę na mój pokoik i myślę, ze też przydałaby się tu jakaś rewolucja, bo jak tak dalej pójdzie to będę musiała dokupić szafę, regał albo coś takiego. Podsumowując mój komentarz muszę napisać, że przydało by mi się przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńja regały już dokupiłam, a raczej zmieniłam wszystkie meble na wielką szafę, komodę i masę półek.
UsuńKsiążka chyba nie dla mnie, więc nie wiem, czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, że tobie się spodobała :)
Pozdrawiam
Moze w wolnej chwili ;)
OdpowiedzUsuńByłam minimalistką zanim stało się to modne. :p Rzeczy w nadmiarze nie mam, no chyba że liczyć książki, ale ich nigdy za dużo. Po jakąś książkę o minimalizmie pewnie kiedyś sięgnę, choćby po to, żeby zobaczyć jak bardzo minimalistyczna jestem w skali do zdeklarowanych minimalistów. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio dane mi było przeczytać obszerny artykuł traktujący o minimalizmie. Daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńByć może ja też w końcu musze wyrzucić niektóre rzeczy, chodzi tu głownie o ciuchy, mam pare ciuchow tzw. po domu, w których nigdy nie chodziłam, ale szkoda mi je wyrzucić. Być może ta ksiażka mi w tym pomoże :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńTym razem jednak spasuje, gdyż tematyka "Sztuki minimalizmu w codziennym życiu" nie zainteresowała mnie niestety.
OdpowiedzUsuńCzytałam i miałam bardzo mieszane podejście... Niektóre propozycje faktycznie się przydają, ale jak doszłam do rozdziału, gdzie traktowała o książkach, to się załamałam... Bo pani Loreau radziła, by książek nie gromadzić, a jeśli coś w jakiejś nam się spodoba, to żeby... wydrzeć kartki :] No tutaj to już przegięła ;) Bardzo się ucieszyłam kiedy już mogłam odłożyć tą książkę na bok i o niej zapomnieć ;)
OdpowiedzUsuńw książce jest sporo kontrowersji, ale nie traktowałam jej aż tak dosłownie i poważnie. raczej wybrałam to, co dla mnie wydawało się odpowiednie. radykalny minimalizm w wydaniu pani Loreau zupełnie mi nie leży.
UsuńJa od małego mam obsesję na punkcie rzeczy zbędnych. ;) Najbardziej stresuje mnie, kiedy znajomi przynoszą w prezencie zegarki, aniołki, świeczki, ogółem - bibeloty.
OdpowiedzUsuńKsiążek tak na dobrą sprawę też nie gromadzę: oddaję/wymieniam wszystkie, które nie przypadły mi do gustu.
Ideą tej książki jest zasada, że człowiek czuje się lepiej w przestrzeniach czystych i uporządkowanych. Im mniej mamy wokół siebie, tym mniej hasu w naszych głowach. Lubię minimalizm, ale w pewnych granicach. Niejednokrotnie trudno mi pozbyć się pewnych przedmiotów, bo mam wrażenie, że jeszcze kiedyś się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńKsiążka Minimalizm z pewnością nawiązuje do zasad ładu Feng Shui, prawda?
Pozdrawiam Vario
Do mnie nie przemawia, i tak moim zdaniem nie mam aż tyle rzeczy, żeby je jeszcze ograniczać ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale Sztuka Prostoty, którą posiadam od czterech lat jest rewelacyjna. Często do niej wracam, uspakaja mnie i daje odniesienie. Pomaga nie zagubić się w dzisiejszym świecie. Myślę, że to będzie pogłębienie wymienionej wcześniej książki, więc warto! Sztuka Umiaru też jest godna polecenia.
OdpowiedzUsuń