Nigdy nie ocieraj
łez bez rękawiczek (Torka aldrig tårar utan handskar) to szwedzki mini serial, nakręcony na podstawie
bestsellerowej trylogii Jonasa Gardella. Pochłonęłam go w trzy wieczory i
stwierdzam, że jak na telewizyjną produkcję, został zrobiony
naprawdę solidnie.
Z początku miałam ciężko
przyzwyczaić się do aktorów, bo inaczej wyobrażałam sobie, grane przez nich postacie, ale ostatecznie muszę przyznać, że Simon J. Berger w
roli Paula był
niesamowity. Reszta
chłopaków też dała radę, ale jak w książce, tak w filmie Paul jest moim
ulubieńcem, który zawsze musi mieć ostatnie zdanie, a już akcja z pogrzebem, to
kwintesencja jego charakteru ;)
Dramat literaturze jest wierny, ale nie
szokuje obrazem. Temat został pokazany ze smakiem,
nie pominięto jednak bólu oraz
prawdziwego oblicza choroby. Oczywiście, kto będzie szukał w nim kopii
książki szybko się zawiedzie – zekranizowana historia jest bardziej
powierzchowna i nie przekazuje tak wielu treści, jak powieść Gardella. Mam jednak wrażenie, że problem ten dotyczy większości adaptacyjnych produkcji.
Patrzę więc na
serial, jak na historię dwójki zakochanych
chłopców
i ich znajomych. Jak na opowieść o Stockholmie o którym nikt nie chce mówić,
jak na dokument o pięknej i niezwykłej przyjaźni zanim śmierć przybyła do miasta.
Polecam by po
przeczytaniu książek sięgnąć po ich ekranizację. Dobra produkcja, stanowiąca trafne podsumowanie
tej niesamowitej historii.
źródło: dn.se |
Ale potrzebowałam czegoś takiego! Dzięki za bardzo fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że nasze gusta filmowe są do siebie bardzo podobne - też wynajduje u Ciebie stale coś ciekawego :)
UsuńMyślę, że są bardzo podobne! ;) Bardzo się cieszę, że też mogę Cie czasami zainspirować :)
UsuńOglądałam film - bardzo mi się podobał! ;)
Ja najpierw usłyszałam o serialu, zanim udało mi się dotrzeć do książek. Ekranowy Paul podoba mi się dużo bardziej niż książkowy, który w polskim tłumaczeniu wydaje mi się trochę... wieśniacki. Główni aktorzy moim zdaniem są po prostu cudowni, ale to może przez to, że nie musiałam konfrontować ich ze swoimi wyobrażeniami, a podczas lektury mieli dla mnie po prostu ich twarze ;)
OdpowiedzUsuńScena pogrzebu w serialu - idealna. Pisałam chyba wcześniej, że sposób pisania Gardella, jego pisanie obrazami, moim zdaniem świetnie się sprawdza na ekranizację.
ja znowu w pierwszej kolejności dowiedziałam się o książce - w czym tkwi tylko i wyłącznie Twoja zasługa :) i tak od literatury zapadłam się w filmie i chyba stwierdzenie, ze to moja ulubiona seria, nie będzie wcale użyte na wyrost.
UsuńZacny serial. Okrojony nieco, ale pokazuje wszystko co najważniejsze.
OdpowiedzUsuńbrakowało mi w nim wstawek "historyczny" dokumentujących, jak się miały akty prawe do całej sytuacji, ale wiadoma sprawa, że język filmu nie dałby sobie z nimi rady.
UsuńNie słyszałam o książce ani o ekranizacji. Zapowiada się ciekawie, spróbuję sie zapoznać :)
OdpowiedzUsuńzachęcam, ale pamiętaj, że książka idzie jako pierwsza :))
UsuńTo świetnie, że jest ekranizacja książki, którą kojarzę tylko dzięki Tobie. A nawet mam w kolejce doczytania ;)
OdpowiedzUsuńnakłonienie kogoś do poznania lektury, to największy komplement.
UsuńKurcze, kusi mnie ten serial, a chciałabym zacząć od książek, ale na to się nie zanosi... Może serialowi ulegnę, trudno, czasami trzeba :D
OdpowiedzUsuńpoczekaj, agituj w bibliotekach, zamów na prezent, bo książka za oferuje Ci dużo, dużo więcej.
UsuńOczywiście, ja jak to ja, ograniczona do amerykańskich seriali po raz pierwszy, właśnie dzisiaj, właśnie dzięki Tobie o tym serialu usłyszałam. Cóż.. Bardzo mnie zacheciłaś i zdecydowanie postanawiam sobie dzisiaj, że będę go miała na uwadze. Być może ksiażki nie przeczytam, ale poprzez szklany ekran zapoznam sie z tą historią.
OdpowiedzUsuńNa jakiej stronie mozna go zobaczyc? :(
OdpowiedzUsuń