Kawiarnia w centrum miasta, dokładnie taka, jakie lubię najbardziej - kameralna i skromna. W środku sala wypełniona po same brzegi - tłum, czekających na występ słuchaczy. Wtem na scenę wychodzi ona - Halla Norðfjörð, złotowłosa dziewczyna z gitarą. Bez oślepiających świateł i pompatycznego show. Tylko jej głos oraz instrument. Tyle wystarczy by zadziała się magia.
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
10 miesięcy temu
Na filmiku widać, że udało się jej stworzyć niesamowity klimat....
OdpowiedzUsuńna żywo jest najlepsza. płyta też mi się podoba, ale brakuje na niej piosenek po islandzku -w ojczystym języku śpiewa tylko na EP-kach.
UsuńWyobrażam sobie jak fajna atmosfera musiała panować na tym koncercie... :)
OdpowiedzUsuńIslandczycy mają to muzykowanie gdzieś we krwi :)
OdpowiedzUsuńcała północ żyje muzyką, malarstwem, kulturą ogólnie. zamiast leżeć przed tv, szukają kreatywnego zajęcia na długie zimowe dni :)
UsuńPiękny głos!
OdpowiedzUsuńTakie koncerty lubię najbardziej - kameralnie, skromnie, pięknie... i w takich miejscach :)
OdpowiedzUsuńw Cafe Bergson byłam po raz pierwszy, ale myślę, że nie ostatni - spodobała mi się idea Kuchni społecznej, stąd możliwe, że 28-go znowu tam wstąpię.
Usuńsmęci i tyle
OdpowiedzUsuńTa cisza wśród publiczności mówi wszytko. Mam swoich idoli i marzy mi się aby być na podobnym kameralnym koncercie, ale również nie byłabym zwiedzona, gdybym akurat natrafiła tak jak Ty na występ tej utalentowanej kobiety. Nie powaliła mnie, ale naprawdę przyjemnie jej sie słucha.
OdpowiedzUsuńsłucham bardzo różnej muzyki - jednego dnia nie wychodzę poza rzeczy akustyczne, a następnego młócę death metal. takim oto sposobem w poniedziałek byłam na Halli, a wcześniejszym koncertem był Behemoth. w obu przypadkach liczy się oddanie, temu co się tworzy.
UsuńKocham!
OdpowiedzUsuń