Trzecia książka w dorobku pisarza (przetłumaczona na język polski) i kolejne spore dla mnie zaskoczenie.
Jim Gystad, producent muzyczny, przybywa mocno skacowany na chrzciny. W trakcie mszy koncentruje się by nie upaść, gdy za jego plecami podnosi się chóralny śpiew. Trzy idealnie dopełniające się głosy należą do rodzeństwa Thorsen - Timoteusa, Marii i Tamar. Grupa prze lat odniosła ogromny sukces, ale dziś są wycofani, a wręcz wrogo nastawieni do świata. Jim postanawia to zmienić. Popada niemal w obsesję na punkcie zespołu, wszystko po to, by znów namówić ich na wspólne granie.
Upierdliwy zrzęda, a może pierwszorzędny dupek, Timoteusa Thorsena nazwać można w dwojaki sposób, nie można mu jednak odmówić hardości i jasności umysłu. To prawdziwy mistrz ciętej riposty, a jednocześnie moja ulubiona postać w Pieśni harfy. Zestawienie ze sobą żwawego staruszka i działającego na oślep producenta, ujmuje prostotą i poruszaniem spraw w zasadzie oczywistych.
Miłość, przywiązanie, odrzucenie, szukanie pociechy. Nie ważne gdzie, nie ważne kto, ważne, że wszyscy odczuwamy to samo.
Pieśń harfy to życie ubrane w słowa. Poszatkowane drogi, niespodzianki, rozczarowania. Świetny finał i Levi Henriksen w najlepszej formie.
Levi Henriksen "Pieśń harfy"
Ilość stron: 336
Wyd. Smak Słowa
Ocena: 5/6
Premiera: 16 marca 2016r.
Nie spotkałam się wcześniej z tą książką, ale brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książko miłości moja
książka jest świeżo po premierze, wiec dopiero wskoczy w księgarniach na półki.
UsuńPiękna okładka, ale książka chyba nie w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńSmak Słowa zawsze ma piękne okładki.
UsuńNie powiem, "Pieśń harfy" wydaje się być bardzo nieschematyczną i przede wszystkim poruszająca ważne tematy książką. Nie wiem, dlaczego nie czytałem jeszcze żądnej próbki twórczości autora.
OdpowiedzUsuńw PL wydane zostały jeszcze Śnieg przekryje śnieg i W drodze do domu. obie bardzo dobrze.
UsuńSmak Słowa nie wydaje słabych książek. Na pewno przeczytam, zwłaszcza po takiej recenzji.
OdpowiedzUsuńco prawda to prawda, choć ja gustuje głównie w nich norweskich historiach.
UsuńMuzę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńHm, problematyka wydaje się iście skandynawska ;)
OdpowiedzUsuńmotyw jest typowo skandynawski - zespół złożonych z samych staruszków, ale charakternych i zadziornych, takie pomysły tylko z północy ;)
Usuń