"Rok później, a ja ciągle walczę, żeby trzymać się prosto, całymi dniami chodzę w piżamie, omijam z daleka bieliznę i cierpię na te ciągłe huśtawki nastroju. A ludzie, których ledwo znam, pytają czasami pogodnie: czy planujesz drugie?".
Mawiają, że to najpiękniejszy moment w życiu kobiety, że wszystko się od tej pory zmieni. U Ari zmiana ta była diametralna, jednak nie taka, jaką sobie wyobrażała. Z jednej strony jest szczęśliwa z posiadania dziecka, z drugiej jednak nie potrafi nawiązać z nim właściwej więzi, co dodatkowo ją przytłacza.
Nadzieja na rozwiązanie tej sprawy pojawia się, gdy do sąsiedztwa wprowadza się była piosenkarka w dziewiątym miesiącu ciąży. Aria dostrzega w niej bratnią duszę i szansę na ratunek z okrawającej ją zewsząd depresji.
Elisa Albert napisała chyba pierwszą, według mnie szczerą książkę o macierzyństwie. Żadnych tam banałów o ptaszkach i motylkach czy radości z nocnego wstawania. Na kartach jej powieści rozlewa się chroniczne niewyspanie, ciało, które się bohaterki nie słucha oraz zmiany nad którymi nie jest w stanie w żaden sposób zapanować. To też obraz lekceważenia tego typu problemów, bo ani rodzina ani nawet lekarz, nie traktują jej nastrojów i wołania o pomoc poważnie.
Od urodzenia to obraz kobiecej siły i słabości. To zezwolenie na bycie sobą, bycie zdezorientowaną. W moim odczuciu to bardzo sugestywny i prawdziwy obraz ludzkiego, matczynego życia.
Elisa Albert "Od urodzenia"
Ilość stron: 272
Wyd. Kobiece
Ocena: 4/6
Premiera: 29 marca 2016r.
Elisa Albert "Od urodzenia"
Ilość stron: 272
Wyd. Kobiece
Ocena: 4/6
Premiera: 29 marca 2016r.
Moim zdaniem potencjał książki nie został w pełni wykorzystany, jestem nią rozczarowana!
OdpowiedzUsuńmnie to przerysowanie znowu bardzo odpowiadało. w końcu coś nowego i dosadnego w temacie.
UsuńZgadzam się, niesamowicie prawdziwa książka. Przy okazji bardzo wszechstronna, bo autorka ugryzla w niej kilka istotnych problemów. Nie jest to mój ulubieniec w temacie trudów macierzyństwa ( polecam "Musimy porozmawiać o Kevinie"), ale zasługuje na mocną piątkę:)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam bardzo dobrą książkę o depresji poporodowej, która doprowadziła do tragedii - "Pęknięte odbicie".
OdpowiedzUsuńPopieram i polecam "Pęknięte odbicie"! :)
Usuńdzięki, chętnie przeczytam.
UsuńBrzmi bardzo zachęcająco, chętnie sięgnę
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Twoją recenzją. To mocna książka, w której główna bohaterka nie owija w bawełnę, prosto z mostu dzieli się swoimi bolączkami - szkoda tylko, że dusi je w sobie, zamiast zwrócić się o fachową pomoc. Może głupio to zabrzmi, ale jestem wdzięczna losowi (?), że nie dopadła mnie depresja poporodowa.
OdpowiedzUsuńbohaterka na początku szukała pomocy, ale lekarze ją zbagatelizowali i pewnie temu się zniechęciła.
UsuńMuszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo chyba raczej niezbyt popularny sposób pisania o macierzyństwie, ale bardzo taki popieram!
OdpowiedzUsuńprzynajmniej kobiety, którym jest ciężej nie będą się już czuły przez to gorsze.
UsuńNa początku myślałam, że to nie jest książka dla mnie, ale im więcej o niej czytam, tym bardziej mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńteż się kilka razy zastanowiłam nim się za nią wzięłam, ale wrażenia wynoszę pozytywne.
Usuń