Sztorm zabiera ze sobą 53 mężczyzn. Na wyspie zostają tylko kobiety, dzieci i kilkoro starców. Wszyscy inni przepadli, sprawiając, że mimo głębokiej rany w sercu, trzeba znaleźć siły, aby budować nową rzeczywistość.
Powieść biegnie dwoma torami. Jednym wyspiarskim, krążąc wokół Diinny i
Kirsten oraz drugim, można rzecz urzędniczym, dotykając nowego komisarza Vardø i Ursy, jego żony.
Jest to uniwersalna historia o kobietach, niezależnie od ich miejsca urodzenia czy zamieszkiwania, o trudach, o społeczności domagającej się posłuszeństwa, o zaciśniętych zębach, bólu i walce, której nie można przerwać.
Mieszkanki wyspy wracają do dawnych tradycji - zastawianiu wnyków, składaniu darów żywiołom - szukając w nich czegoś trwałego. To naturalna przemiana, tak, jak konieczność ruszenia na łowy czy prozaiczna decyzja założenia spodni, by zwyczajnie było wygodniej przy oprawianiu zwierząt. Jednak, wszystko to staje się solą w męskim w oku, rysą na odgórnie ustalonym porządku, jednoznacznym dowodem na konszachty z diabłem, paranie się czarami i zwróceniu się ponownie do pogańskich obrzędów.
"Przemiana jaka się w nich dokonała, przemiana w osieroconych kobietach. Nikt tego nie rozumie. Żaden mężczyzna zrozumieć tego nie potrafi".
Kiran Millwood Hargrave bardzo mile mnie zaskoczyła opowieścią o wyspie na północy, o chłodzie, o walce kobiet o swoje. Autorka książek dla młodzieży skrywa w sobie całkiem pokaźny talent, choć bez wątpienia wymaga on jeszcze wielu lat pracy i umiejętności skupienia się na wnętrzu swoich bohaterów.
Nie kojarzcie tego z twórczością Herbjørg Wassmo (mimo, że główne bohaterki noszą to samo imię), bo to zupełnie inny kaliber, ale klimat jest jak najbardziej!
Lubię bardzo północne "klimaty". Ale jeszcze przede mną "Droga na Północ". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już gdzieś o tej książce i Zainteresowała mnie. Mam ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńTa książka stoi już na mojej półce i jestem jej bardzo ciekawa. Myślę, że niebawem po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa twórczości tej autorki. Muszę koniecznie przeczytać. Podoba mi się to, że inspirują ją prawdziwe historie.
OdpowiedzUsuń