Kornelia ceni swoją niezależność. Pracuje w księgarni, w rodzinnym domu urządziła osobne mieszkanie, a w kontaktach z mężczyznami, to do niej zawsze musi należeć ostatnie słowo. Jest energiczną, choć nie do końca wierzącą w swoje możliwości, trzydziestoletnią singielką. I właśnie owe „staropanieństwo” jest głównym źródłem jej problemów. Rodzina oraz przyjaciele stale chcą ją z kimś zeswatać. Na ogół ich wybory okazują się całkowicie chybione, ale kiedy na horyzoncie pojawia się przystojny Piotr, serce Neli zaczyna bić coraz mocniej.
Niestety zaczepna natura dziewczyny doprowadza do rychłego rozstania, ale jej najbliżsi jeszcze długo nie mają się o tym dowiedzieć. Idealną drogą ucieczki od tego tematu okazuje się być nowa miejska inwestycja. Wychodzi bowiem na jaw, że jej dom ma zostać zburzony pod powstającą autostradę, a co więcej, Piotr miał w tych planach osobisty udział. Po czymś takim z pewnością nikt nie będzie jej miał za złe zerwania, tylko co zrobić by uchronić przed zagładą to, co kocha się najbardziej?
Już na początku zaznaczę, że Cztery pory lata nie są stricte kobiecą literaturą. Historia ta nie skupia się wyłącznie na miłosnych zawirowaniach głównej bohaterki, ale pokazuje też mentalność miasteczka w którym ona żyje. W trudnych sytuacjach ludzie dość łatwo się w nim jednoczą, jednak na co dzień nie brak tu plotek oraz wzajemnych podszeptów. Sąsiedzkie spory, kłótnie o gołębie czy też chęć „pokazania się” nie są niczym obcym.
Powieść jest dość obszerna i bogata w szczegóły, ale mimo to znakomicie się ją czyta. Nie ma w niej przypadkowych postaci. Każdy człowiek odgrywa tu istotną rolę, począwszy od ogrodnika, aż po burmistrza. Dla mnie do samego końca największą zagadkę stanowił Dżerry, miejscowy anglista i adorator Kornelii. Osoba o kilku twarzach oraz pomysłach na przyszłość. Na tak wielu sytuacjach odcisnął on swoje piętno, że nie da się go nie zauważyć, mimo iż z natury wydaje się być bardzo spokojny.
Książka pani Renaty urzekła mnie prostą prawdą o życiu. Radości mieszają się w niej z dramatami, uczciwość z urzędniczymi machlojkami, a przy tym wszystko jest tak wyważone, że bez trudu w to wierzymy. Lektury takie jak ta uczą doceniać nasze małe ojczyzny. Budzą w nas pytanie czy tak jak Kornelia bylibyśmy gotowi stanąć w ich obronie, czy może śladem innych bohaterów liczylibyśmy tylko na dodatkowy zysk. Polecam tą barwną i niezwykłą opowieść. Ona zmotywuje was do walki o własne szczęście oraz pokaże, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Książkę otrzymałam od serwisu Sztukateria, dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.
Renata L. Górska „Cztery pory lata”
Ilość stron: 416
Wyd. Replika
Zakrzewo 2011
Ocena: 5/6
Książka raczej nie dla mnie. Odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że mnie zaciekawiłaś ;)Zwykle nie sięgam po twórczość polskich autorów, ale dla tej książki zrobię wyjątek. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa po książkę sięgnę, jeżeli nadarzy się ku temu okazja?
OdpowiedzUsuńMało miasteczkowy klimat to coś dla mnie, znam z autopsji mentalność narodu w którym każdy, każdego zna, poza tym lubię autorkę więc chętnie przeczytam książkę :)
OdpowiedzUsuńNa tę książkę z chęcią zapoluję i mam nadzieję, że uda mi się ją niedługo przeczytać:))
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja zapowiada ciekawą lekturę, przy okazji chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się nawet ciekawa książka. :) Poszukam jej w bibliotece, może akurat znajdę? :D
OdpowiedzUsuńImię Kornelia kojarzy mi się z Anią z Zielonego Wzgórza ;) Zazdroszczę głównej bohaterce pracy w księgarni, a już sam tytuł skutecznie zachęcił mnie do przeczytania :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiąża raczej nie dla mnie, mimo świetnej recenzji.
OdpowiedzUsuńZdarza mi się sięgnąć po tego typu powieści. Książki o życiu czyta się przyjemnie, bo wiele treści w nich zawartych ,wygląda jakoś tak dziwnie znajomo 8) Będę miała "Cztery pory lata" na uwadze.
OdpowiedzUsuńCiekawe. Niestety muszę odmówić sobie przeczytania jej.
OdpowiedzUsuńBrzmi pogodnie :). Czemu nie? :) Nie mogę sobie odpuścić "kłótni o gołębie" :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mogę Ci ją podkraść? ;) Jestem jej bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńNie bardzo przepadam za romansami i historiami mocno miłosnym, ale Twoja recenzja zachęciła mnie. Może jeszcze teraz po nią nie sięgnę, ale kiedyś na pewno. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne odczucia po przeczytaniu tej książki. Mi też niezmiernie przypadła do gustu, choć ,,Za plecami anioła'' o wiele bardziej zachwyciło.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie spodziewałabym się, że ta książka wywrze tak dobre wrażenie! :) Bardzo zachęcająca recenzja mimo, że wolę czytać innego rodzaju książki to i od takich wręcz słodkich - nie stronię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Co prawda nie czytam zbyt często takich książek, ale myślę, że dla tej zrobiłabym wyjątek. :)
OdpowiedzUsuńksiążka czeka na swoją kolej tylko nie wiem kiedy to nastąpi
OdpowiedzUsuńZ opóźnieniem, ale dziękuję Ci za recenzję! Bardzo mnie ucieszyła!
OdpowiedzUsuń