Do sięgnięcia po książkę Emily Diamand zachęciła mnie jej okładka i przedstawiona na niej wizja zatopionego miasta. Potężny Big Ben niemalże w całości pochłonięty przez morze oraz częściowe skojarzenia z filmem Wodny świat sprawiły, że z miejsca nabrałam ochoty aby ją przeczytać.
Mamy rok 2216. Ziemię spotkał wielki potop i cały znany nam świat, zniknął pod powierzchnią wody. Teraz wszystko jest inne. Nie ma komputerów, zaawansowanej technologii, nawet prądu. Londyn to miasto biedaków, a na morzu szaleją drapieżcy. Ostatnie Dziesięć Hrabstw stara się funkcjonować samodzielnie, ale wciąż jest niepokojone przez wrogów. Kiedy drapieżcy napadają wioskę w której żyje Lilly, mordując nie tylko jej babcię, ale też porywając córkę premiera, rozpoczyna się kolejna wielka wojna.
Chcąc uchronić swoją miejscowość przed zagładą oraz ocalić życie przyjaciół, Lilly wyrusza ze swym niezwykłym pupilem – kotem morskim – w niebezpieczną podróż. Przebrana za chłopca, chce dostarczyć porywaczom okup w postaci bardzo cennego klejnotu. Problem w tym, że kamień ten nie do końca jest tym czym się wydaje, a długa trasa wyprawy pełna będzie nieoczekiwanych zdarzeń.
Powieść ujęła mnie pomysłem na fabułę oraz prawdziwą, niebezpieczną i naszpikowaną niespodziankami przygodą. Tutaj niczego nie da się przewidzieć. Co rusz jesteśmy czymś zaskakiwani, a to w przypadku książki poniekąd młodzieżowej, jest sprawą wyjątkowo rzadko spotykaną. Główni bohaterowie – Lilly i Zeph – są swym przeciwieństwem nie tylko ze względu na charakter, ale nawet ojczyzny pochodzenia. Nieświadomi przynależności do dwóch zwalczających się obozów, postanawiają się zaprzyjaźnić, co z czasem okaże się nie lada wyzwaniem.
Okup drapieżców posiada narrację naprzemienną, tzn. raz poznajemy zdarzenia z punktu widzenia Lilly, a kiedy indziej oczami Zepha. Dzięki czemu lepiej jesteśmy w stanie zrozumieć ich wzajemne relacje oraz motywy postępowania. Niemałą rolę odgrywa tu też moja ulubiona postać, czyli kot morski, którego zadaniem jest pomoc w trakcie żeglowania i łowienia ryb. Jednak mimo tych zdolności, swym zachowaniem w niczym nie ustępuje on tradycyjnym sierściuchom :)
Jeżeli macie ochotę na lekką, a zarazem świetnie napisaną przygodówkę, Emily Diamand Was nie zawiedzie. Jej powieść czyta się w zasadzie sama, a otwarte zakończenie pozwala na puszczenie wodzy fantazji. Polecam!
Książę otrzymałam od serwisu Sztukateria, dzięki uprzejmości wydawnictwa Wilga.
Emily Diamand „Okup drapieżców”
Ilość stron: 452
Wyd. Wilga
Warszawa 2010
Ocena: 5/6
A na koniec zaproszenie do konkursu --->
Futurystyczne klimaty to zdecydowanie nie moja działka, ale nieprzewidywalność i ciekawa narracja przemawiają za. A kot- gwóźdź programu. Przekonałaś mnie nim- chętnie przeczytam ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Zapowiada się bardzo ciekawie. Dodaję do "chcę przeczytać".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książka nie dla mnie, ale za to wiem, komu mogłabym ją polecić:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Wpisuję ją na listę do przeczytania, świetna recenzja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca recenzja i chętnie przeczytam książkę:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPoważnie się zastanowię nad kupnem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Powiadasz, świat bez komputerów i zaawansowanej technologi...ciekawe, nie mogę tego przepuścić :)
OdpowiedzUsuńTo dopiero antyutopia! Wreszcie nie ma zaawansowanej technologii, tylko prawdziwe nieszczęście. Mimo, że nie lubię tego gatunku książek, to może kiedyś sięgnę, a przynajmniej komuś polecę.
OdpowiedzUsuńNieprzewidywalność i ta całkowita odmienność dająca się zauważyć pomiędzy bohaterami mnie przyciąga, jednak rok, w którym toczy się akcja odpycha. Zastanowię się jeszcze, ale raczej nie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam. Dawno nie miałam w ręku jakiejś dobrej książki przygodowej.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie spodziewałam się, że ta książka może okazać się tak świetną lekturą. Zdecydowanie warta przeczytania. Szkoda, że to nie mnie udało się załapać na nią :P
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
>> Luna: tak naprawdę typowego futuryzmu tu nie znajdziemy. akcja mogłaby się równie dobrze rozgrywać tu i teraz tyle, że bez prądu.
OdpowiedzUsuń>> Annie: dziękuję :)
>> Scathach: jak już pisałam, który to rok możemy dowiedzieć się jedynie z okładki. w treści nie ma do tego żadnych odnośników.
>> Diana xD: na pewno się nie zawiedziesz :)
Brzmi bardzo ciekawie :) Chętnie zapoznam się z taką historią, nie bez znaczenia jest obecność kociego bohatera :P
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa pozycja :) Muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie do sięgnięcia po nią . U mnie nowa recenzja zapraszam http://anulka1992.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńVario, dzięki Ci wielkie - ja nie miałam o tym zielonego pojęcia, nie klikałam "głosuj", więc nie widziałam tego komunikatu... No nic, poczekam do lutego! Dzięki raz jeszcze! :)
OdpowiedzUsuń>> Dosiak: kot to największy atut tej powieści ;)
OdpowiedzUsuń>> Domi: nie ma za co :) sama też się zgłosiłam i dopiero teraz wychodzi na jaw, jak dawno strona ta nie miała aktualizacji. ale może uda im się ruszyć przed lutym ;)
Od dawna chciałam ją przeczytać. Widziałam, że niedługo druga część - mam nadzieję, że dorwę gdzieś jedynkę. Czuję, że to historia w moich klimatach - troszkę na antyutopię mi wygląda ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !