Kiedy zabierałam się za lekturę
myślałam, że będzie to kolejna obyczajówka z rodziny tych lekkich i kojących,
tym czasem nic z tego. W historii z kotem dzieje się znacznie więcej, niż w
standardowej książce tego typu, a gatunkowo zbliżamy się nawet w okolice kryminału.
Wszystko za sprawą Kasztelowa –
miasteczka nieopodal Gliwic, gdzie złe rzeczy zaczęły spotykać jego
mieszkańców. Ktoś niszczy na zamku pomniki, dewastuje groby i wymyśla całą masę
złośliwości, żeby tylko uprzykrzyć miejscowym życie. Ofiarą jego poczynań staje
się Janina Gawron – bezkompromisowa, polegająca wyłącznie na sobie staruszka,
która na skutek urazu nogi, zmuszona zostaje do zawarcia komitywy z eks-synową.
O tym, że kobiety nie darzą się
sympatią wiadome jest od dawna, lecz dla dobra córek, Ada zaciska zęby i
przenosi się do Kasztelowa. Przecież to tylko rok czasu, „wiedźma” wyzdrowieje,
bliźniaczki będą spokojniejsze o swoją babkę, a ona? No cóż, przyjemności z
tego mieć nie będzie, ale dla córek gotowa jest zrobić naprawdę wszystko. Fakt,
że Ada problemy mieć będzie nie tylko z teściową, znają wyłącznie tutejsze
koty, albowiem to one wyczuwają sadystów, omijając ich szerokim łukiem...
Renatę L. Górską poznałam
przypadkiem, gdy Cztery pory lata trafiły w moje ręce, i chociaż wtedy
kierowałam się wyłącznie przypadkiem, dziś pilnuję każdej nowości. Cenię
bogactwo jej prozy, pomysłowość w budowaniu wątków i sposoby na normalne,
interesujące bohaterki. Nie imponują mi kobiety w stylu wonder woman. Wolę
poczytać o Eli, która się załamuje, która walczy, a przy tym wie i potrafi
szukać dla siebie pomocy.
Temat, który wybrała sobie
autorka jest bardzo wymagający, ponieważ wielu czytelników zmęczyło się już
prowincją. Nie da się ciągle czytać o uprawach i łąkach. O tym jakie to życie
jest wspaniałe, beztroskie. Kiedy jednak skonfrontujemy ze sobą dwa mocne
charaktery, dodamy przestępcę i zagadkowe koty - motyw diametralnie zyskuje na
jakości.
Nie będę Wam zdradzać dalszych
szczegółów, bo sęk polega na tym, by samemu je
odkrywać. Dodam tylko, że ponownie nic się nie zawiodłam.
Brawa za fabułę, za intrygę oraz
prowincję nie zabitą dechami. Mnie się bardzo podobało.
P.S. Ponieważ pani Renata
obchodzi w dniu dzisiejszym swoje urodziny, chciałam złożyć jej
najserdeczniejsze życzenia wszelkiej pomyślności, pasji i dumy z syna :) Niech
dla nas pisze kolejne sto lat!
Renata L. Górska „Historia kotem
się toczy”
Ilość stron: 349
Wyd. Replika
Ocena: 5/6
Premiera: 10 grudnia 2013
Książka wspaniała. Polecam wszystkim. Przyłączam się również do życzeń urodzinowych. Fantastyczny prezent zrobiłaś autorce ;-)
OdpowiedzUsuńcała przyjemność po mojej stronie :))
UsuńJeszcze nie miałam okazji czytać, ale chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuńJak dotąd nie przeczytałam ani jednej książki tej autorki, ale przyłączam się do życzeń:)
OdpowiedzUsuńpolecam Kota i Cztery pory lata. Przyciąganie trochę od nich odstaje, ale też nie jest złe.
UsuńKsiążka wydaje się bardzo przyjemna, więc myślę, że mogłaby świetnie nadać sie na jesienny wieczór :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do wzięcia udziału w moim wyzwaniu - informacje u mnie na blogu :)
Ja jestem psiarą, ale... chyba zaryzykuję :P
OdpowiedzUsuńpies w książce też się pojawia ;)
Usuń"Nie imponują mi kobiety w stylu wonder woman. Wolę poczytać o Eli, która się załamuje, która walczy, a przy tym wie i potrafi szukać dla siebie pomocy." - Dlatego zawsze lubiłam Buffy, której zdarzały się załamania i która często potrzebowała/szukała pomocy. :) Ale ze względu na swoje zdolności i gatunek/konwencję serialu zapewne wpisuje się ona w model, jak to ujmujesz, "wonder woman"? Tak z ciekawości dopytam: co przez to rozumiesz? Chodzi po prostu o bohaterki, którym wszystko się udaje?
OdpowiedzUsuńwonder woman to dla mnie kobieta, która prze do przodu nie bacząc na konsekwencje i której wszystko się udaje. jeżeli, ktoś jest zbyt idealny i za bardzo, wytrwały to przestaje mu ufać. każdy z nas przeżywa chwile załamania. a Buffy też lubię, ale tylko wersje serialową. i fakt do WW bardzo jej blisko, ale grosza na tym polu jest Lara Croft - tak perfekcyjna, że aż zęby bolą. Buffy przy niej to swojska dziewucha :)
UsuńTen tytuł jest straszny, ale może i dałabym jej szansę...
OdpowiedzUsuńPo tę książkę z chęcią kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie :) no i ten kot...
OdpowiedzUsuńwłaściwie to koty, więc jest jeszcze lepiej :))
Usuńmówisz, że są koty? heh to coś dla mnie :) poza tym wysoko oceniasz, więc chcę się przekonać, jak książka wypadnie w moich oczach :)
UsuńMusze koniecznie wziąć się za tą autorkę, byłam nawet w bibliotece i miałam książkę w swoich rękach, po czym wybrała coś innego, ot głupota, mam nadzieję, że następnym dostanę jakąś jej lekturę, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń