Catherine to dwudziestoparolatka
uwielbiająca się bawić. Każdy wieczór jest dla niej okazją do wypadu na miasto,
a ten często kończy się późną nocą z przygodnym partnerem. Dziewczyna nie myśli
o konsekwencjach takiego stylu życia. Wierzy, że nic złego jej się nie stanie i
faktycznie, w niedługim czasie poznaje troskliwego mężczyznę, którego
zazdroszczą jej wszystkie koleżanki.
Równocześnie z „historią
kopciuszka” poznajemy też losy Cathy. Totalne przeciwieństwo wcześniejszej
bohaterki. Cath żyje właściwe tylko w czterech ścianach swojego domu. Zanim wyjdzie do
pracy obsesyjnie sprawdza wszystkie zamki w drzwiach i oknach, a wracając
okrężną drogą, ponawia ten rytuał parokrotnie.
Kiedy jakaś powieść, trafia do
mnie niezapowiedzianie (prezent, niespodzianka) nigdy nie czytam jej opisu.
Lubię przeciągać towarzyszącą jej nutę niepewności i z książką Heynes, miałam
tak do momentu pokazania na stronie jej zdjęć. Potem zaczęły się z waszej
strony zachęty do szybkiej lektury, i wszystko było by w porządku, gdyby w
mojej łepetynie nie pojawiło się wówczas przeświadczenie, że historia będzie
miała coś wspólnego z Jackiem Ketchumem.
Kto czytał Dziewczynę z sąsiedztwa albo Jedyne dziecko, ten wie jakie wyobrażenie kiełkowało
w mojej głowie i dlaczego na tym polu, tak bardzo się zawiodłam. Kiedy jednak
pominiemy moje sadystyczne zamiłowania i skupimy się na merytorycznej stronie
powieści, otrzymamy znakomite studium zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Nie
spotkałam do tej pory książki, która by w tak dokładny, i wydaje mi się, że
wierny prawdzie sposób, budowała kolejne „warstwy” choroby. Poznajemy tu jakby
dwie, zupełnie obce dla siebie dziewczyny, a następnie łączymy je w jedną,
przerażoną postać.
Często się mówi: „jak można być
tak ślepym i na to pozwolić?” Po tej lekturze zrozumiecie, że otworzenie oczu w
takich sytuacjach jest naprawdę trudne. Nienawiść objawia się bardzo cicho w
ludzkiej naturze, a zakochane serce kompletnie nie współpracuje z rozumem.
Mimo zawodu w kwestii napięcia,
jestem historią mile zaskoczona. Mądra, uwrażliwiająca pozycja.
Elizabeth Haynes „W
najciemniejszym kącie”
Ilość stron: 436
Wyd. Papierowy Księżyc
Ocena: 4,5/6
Czuję się zaintrygowana!
OdpowiedzUsuńNie czytałam książek Ketchuma. Pozycja wydaje mi się strasznie intrygująca i zacieram na nią łapki :)
OdpowiedzUsuńja do tej pory tylko te dwie, wspominane w recenzji, ale przyszłości planuję kolejne z nim spotkania.
UsuńKsiążka wydaję się być ciekawa. I z fabuły i z okładki, być może po nią sięgnę, jak zwolni mi się grafik :) Ketchuma nie znam, Elizabeth Hayes również.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
polecam obu autorów i większość ksiażek z Księżyca. mają nosa na dobre tytuły.
UsuńKsiążka wywarła na mnie ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńbardzo cenię to wydawnictwo. Wydają naprawdę dobre tytuły i dlatego tytuł wciągam na listę. Przekonałaś mnie.
OdpowiedzUsuńprzepadam za ich serią psychologiczną, ale nawet ksiażki dla młodzieży (np. moja siostra...) robi na czytelniku wrażenie.
UsuńDość intrygująco się zapowiada. Poluje na takie pozycje!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowałaś. Oł jes - to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńpolecam. do tej pory nie spotkałam podobnej książki.
UsuńNie wiem skąd miałaś przeświadczenie, że książka klimatem przypominać będzie powieści Ketchuma, oj nie dziwię Ci się, że spotkało Cię rozczarowanie, bo jeśli chodzi o "Dziewczynę..." i "W najciemniejszym kącie" to historie te są skrajnie różne. Na mnie powieść Hayes zrobiła dobre wrażenie, to pouczająca i interesująca lektura.
OdpowiedzUsuń"Kiedy jednak pominiemy moje sadystyczne zamiłowania" - i po tym zdaniu pomyślałam nie tylko, że mamy ze sobą coś, poza czytaniem wspólnego, ale także pewnie i moja wyobraźnia nie zostałaby zaspokojona. Mimo to jestem ciekawa tego napięcia panującego w lekturze :D PS. Uwielbiam twoje zdjęcia nagłówkowe. Jak Ty to robisz, że one mają taką głębię, wyrazistość itd?
OdpowiedzUsuńgłębia i ostrość do zasługa samego aparatu. ja tylko staram się wrzucać zdjęcia w wysokiej rozdzielczości, żeby ten efekt zachować.
UsuńA ja byłam oczarowana tą książką i uważam, że to jeden z lepszych thrillerów, jaki dany było mi spotkać.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ty się zawiodłaś, ale wynika to chyba z faktu, że byłaś przekonana, że to notabene klon dzieł Ketchuma a tutaj jednak było coś zupełnie innego.
Jakiś czas temu czytałem. W sumie mocno się zawiodłem, Ketchum zdecydowanie lepszy, ale książka zła nie jest, jestem w stanie zrozumieć, że dużej części czytelników się spodobała ;-)
OdpowiedzUsuńKetchum jest mocniejszy, ale też jego książki kładą akcent w zupełnie innym miejscu niż Kąt. tu bardziej chodzi o wewnętrzną przemianę bohaterki i narastającą grozę w jej związku. niż bestialstwo i wyrachowanie oprawcy.
UsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńO książka bardzo ciekawa, do tego opisałaś ją bardzo enigmatycznie, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów ale za to bardzo zachęcająco :) Zresztą... jakoś wydaje mi się, że to wydawnictwo nie umie zawieść czytelnika, przynajmniej jeśli chodzi o poziom wydawanych książek :):)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu :)
http://czytajzfantazja.blogspot.com/2013/11/wszyscy-robia-konkurs-robie-i-ja.html
Ketchum czeka na półce zakupiłam podczas promocji, jednak jeszcze nie czytałam. Co do książki to trochę mnie przerażą co druga książka dotyka jakieś choroby , cierpienia, troszkę staje się to już mdłe, ale po Twoim wpisie i tutaj innych myślę, że tym razem dam szansę tej książce, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że tym tekstem doskonale oddałaś swoje przeżycia nad nią. Po pierwszych dwóch akapitach skierowałaś moje myślenie o tej książce na pewną drogę, by potem zaskoczyć tematem właściwym tej powieści. I jest to z pewnością tytuł, który muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuń