Smilla nie przywiązuje się do
przedmiotów, ani ludzi. Od sympatii bliźnich woli matematykę, a cały świat
stanowią dla niej lód oraz śnieg. Dziwi więc, rodzącą się przyjaźń, między nią
i małym chłopcem imieniem Esajas. Ich niepisana umowa, polegająca na głośnym
czytaniu sobie książek, zbliża tych dwoje bardzo blisko do siebie.
Stąd też w dniu, w którym Esajas
ginie spadając z dachu, Smilla nie godzi się z wyjaśnieniem, że sam się na
niego wspiął. Dobrze wie, że osoba z lękiem wysokości, nigdy nie wyszłaby tak wysoko,
chyba że ktoś, by ją do tego zmusił. Wbrew swoim przyzwyczajeniom oraz
policji, Smilla postanawia wyjaśnić tę zagadkę, narażając się tym samym na
wielkie niebezpieczeństwo.
Peter Høeg
fantastycznie nakreślił charakter głównej bohaterki. Jej alienację, zawziętość.
W kilku miejscach szczerze uśmiałam się z kąśliwych uwag, kierowanych przez nią
do urzędników, ale w ocenie książki niestety daleka jestem od zachwytu. Historia
sama w sobie jest interesująca. Spodobał mi się charakter Smilli oraz to jak
stopniowo zachodzi w niej przemiana. Z pozoru nie zobowiązująca przyjaźń wciąga
ją w wir kolejnych zdarzeń, na końcu których stoi spisek i nieśmiała miłość.
Mam tylko
żal do Høega o zbytnią drobiazgowość, bo
miejsca, gdzie przybliżał kolejne wyprawy na Grenlandię, albo opisywał ich
elementy techniczne, sprawiały, że miałam ochotę, za przeproszeniem, dać sobie
tą książką w łeb. Ja nie wiem po co aż tyle tego, bo walorów nie znalazłam w
tym żadnych, a naprawdę popsuło mi to lekturę.
Motyw
dochodzenia oraz przemyśleń bohaterki – zdecydowanie na plus, jednak nie da się
zaprzeczyć, że powieść jest przesadnie zawiła i szczegółowa.
Peter Høeg
„Smilla w labiryntach śniegu”
Ilość
stron: 420
Wyd. Zysk
i S-ka
Ocena:
3,5/6
Nie znam autora, znaczy jego twórczości alepowoli przekonuję się do twórczości autorów skandynawskich. Książka wydaje się być ciekawa, a taka drobiazgowość niektórym przeszkadza a innym nie :-)
OdpowiedzUsuńHøega nie poleciłabym tym, którzy dopiero zaczynają obracać się w takich klimatach. jest on ciężki w odbiorze, i jednak mocno odstaje od skandynawskiej literatury.
UsuńJa też nie lubię zbytniej drobiazgowości. Takie rozkładanie na czynniki pierwsze strasznie mnie drażni, dlatego nie skuszę się na powyższa książkę.
OdpowiedzUsuńprzyznaję się, że wiele opisów potraktowałam pobieżnie wzrokiem i przeszłam dalej.
UsuńNiedawno czytałam i czegoś zabrakło, ale jednocześnie książka mnie urzekła.. Na pewno do niej wrócę jeszcze kiedyś - a naprawdę bardzo rzadko mam taką pewność! :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję wziąć książkę do recenzji. Teraz cieszę się, ze się nie zdecydowałam .
OdpowiedzUsuńWiesz... jakoś tak szczerze cieszę się, że skrytykowałaś tę książkę. Nie miałam do niej przekonania, a wszelkie pochwały traktowałabym bardzo podejrzanie. Mnie ani historia szczególnie nie ciekawi, ani tytuł nie zachęca... Jakoś nie pasuje do kryminału. Przynajmniej teraz wiem, że jej raczej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńna pewno są tacy, których ta książka zachwyci, ale ja stanowczo do nich nie należę.
UsuńMimo Twojej średniej oceny, fabuła wydaje mi się być bardzo ciekawa, nawet tą szczegółowość mogę autorowi wybaczyć. :)
OdpowiedzUsuńKlimaty nie moje, ale może kumpela się skusi :)
OdpowiedzUsuńjeśli ma słabość do dalekiej północy, nie powinna narzekać, ale uprzedź ją jakiego charakteru jest to książka.
UsuńA ja chętnie przeczytałabym tę powieść :)
OdpowiedzUsuńSmilla pierwszy raz wydana była w Polsce bodajże w 1996 roku, więc bez trudu powinnaś ją znaleźć w bibliotece.
UsuńZa autora chciałbym się zabrać w przyszłości, ale chyba nie zacznę od tej książki, gdyż nie lubię, gdy ma miejsce drobiazgowość.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytam będąc nastolatką i to był mój błąd, bo bardzo źle ją wspominam, dlatego powinnam dać jej szansę i przeczytać ją jeszcze raz, ale moje uprzedzenie jest większe niż moja ciekawość.
OdpowiedzUsuńtrzeba potrafić wgryźć się w takie historie. łączyć odległe od siebie fakty i mieć sporo cierpliwości. u mnie też chyba było na to za wcześnie...
UsuńTo druga recenzja z niezbyt wysoką notą, dlatego raczej nie skusze się na "Smilla w labiryntach śniegu".
OdpowiedzUsuńLubię śnieżne klimaty, myślę, że Grenlandia może mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię zbytniej drobiazgowości w książkach, odbiera mi przyjemność czytania i sprawia, że lektura mi się dłuży.
OdpowiedzUsuńsą powieści, w których opisy czytam z wielką przyjemnością, szczególnie gdy służą one tworzeniu klimatu. ale szczegóły dotyczące wypraw, kto je zorganizował i dlaczego, kompletnie do nich nie należą.
UsuńSzkoda, że autor skupił się na tych drobiazgach. Widać, że chciał dopracować książkę, jednak tylko sobie tym zaszkodził...
OdpowiedzUsuńNiestety jest na tyle zawiła, że przy końcówce można zapomnieć od czego się wyszło... ale z drugiej strony z pewnością są czytelnicy, których "skomplikowanie niczym struktura płatka śniegu" zachwyci. Mnie spodobał się mroźny, tajemniczy i surowy klimat, jak udało się zbudować autorowi :)
OdpowiedzUsuńkońcówka strasznie mi się kojarzyła z Carpenterowskim Coś.
UsuńZaciekawiła mnie teraz ta pozycja, choć trochę boję się, że będę się nudzić za bardzo przez tą szczegółowość.
OdpowiedzUsuńHistoria interesująca, ale podejrzewam, że mimo wszystko wynudziłabym się przy tej książce:/
OdpowiedzUsuńMimo niedociągnięć jestem jej ciekawa.
OdpowiedzUsuń