Ostatnio w sieci popularny jest temat zabaw dziecięcych i tego, jak samemu spędzało spędzało się wtedy czas - wszystko przez Marcina Prokopa i jego książkę, o której jutro będzie więcej na blogu. Wzięło mnie przez to na wspominki i zmobilizowana jednym konkursem, wyskrobałam taką oto odpowiedź:
Podstawową zabawą rocznika ’87, była oczywiście różowo-neonowa guma,
zawieszana od kostek po szyje i przeskakiwana na dziesiątki różnych
sposobów. Najpierw było raz dwa trzy, potem raz dwa, a na raz człowiek
często się „kuł”, bo zapomniał o środku, że trzeba go było wyskakać
obiema nogami ;)
Nieśmiertelny był również berek, albo „masz go na wysokim” – biegało się po całym podwórku na zasadzie berka, ale kto wspiął się na coś wyższego, ten był nietykalny.
Do szkoły nosiło się buty na zmianę, butlę herbaty, drugie śniadanie, książki i oczywiście pięciokilogramowy segregator wypełniony po brzegi karteczkami ;) Na przerwach była wymiana i targowanie się, że Kaczor Donald to tylko za dwa inne wzory, a gwiazdy muzyki pop (spice girls czy backstreet boys - tak to "te" czasy) to minimum trzy albo cztery :)
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że niby ta kolekcja to taka pierdoła, a do dziś mam segregator schowany na strychu. Gdzieś tam leżą też żetony z tazo (szał na Gwiezdne Wojny), a nim nastał na nie szał, zbierało się jeszcze karteczki z notesów z różnymi motywami, niestety one już się nie zachowały.
Były też pojedynki, kto włoży do buzi więcej gumy szok i się nie wykrzywi, budowanie zoo z udziałem zwierzaków z Kinder Niespodzianki, układanie puzzli (kocham je do dziś!) i moja pierwsza gra elektroniczna „Jajcołap”, czyli rosyjski Wilk i Zając skaczący po ekranie z koszyczkiem na jajka - nadal działa :))
Rany ile to już lat od tamtej pory minęło… aż normalnie żal mi tego okresu… A jakie były Wasze ulubione gry? Mamy jakieś wspólne wspomnienia?
p.s. zwróćcie uwagę na konsekwencję językową w albumie Tazo - "specjalna edition" i od razu robi się weselej :)
Nieśmiertelny był również berek, albo „masz go na wysokim” – biegało się po całym podwórku na zasadzie berka, ale kto wspiął się na coś wyższego, ten był nietykalny.
Do szkoły nosiło się buty na zmianę, butlę herbaty, drugie śniadanie, książki i oczywiście pięciokilogramowy segregator wypełniony po brzegi karteczkami ;) Na przerwach była wymiana i targowanie się, że Kaczor Donald to tylko za dwa inne wzory, a gwiazdy muzyki pop (spice girls czy backstreet boys - tak to "te" czasy) to minimum trzy albo cztery :)
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że niby ta kolekcja to taka pierdoła, a do dziś mam segregator schowany na strychu. Gdzieś tam leżą też żetony z tazo (szał na Gwiezdne Wojny), a nim nastał na nie szał, zbierało się jeszcze karteczki z notesów z różnymi motywami, niestety one już się nie zachowały.
Były też pojedynki, kto włoży do buzi więcej gumy szok i się nie wykrzywi, budowanie zoo z udziałem zwierzaków z Kinder Niespodzianki, układanie puzzli (kocham je do dziś!) i moja pierwsza gra elektroniczna „Jajcołap”, czyli rosyjski Wilk i Zając skaczący po ekranie z koszyczkiem na jajka - nadal działa :))
Rany ile to już lat od tamtej pory minęło… aż normalnie żal mi tego okresu… A jakie były Wasze ulubione gry? Mamy jakieś wspólne wspomnienia?
p.s. zwróćcie uwagę na konsekwencję językową w albumie Tazo - "specjalna edition" i od razu robi się weselej :)
Mamy prawie same wspólne wspomnienia z tego czo czytam i widzę. Karteczki z Sailor Moon, Archiwum X, Romeo i Julia ale i Tytanie. Dodałbym jeszcze Roswell ze świetną piosenka Dido. Jakoś tak sentymentalne mi się zrobiło.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Roswell!! mam wszystkie odcinki i wracam do nich od czasu do czasu :) natomiast nigdy nie potrafiłam zrozumieć fenomenu Jeziora Marzeń. nudziło mnie kiedyś, znudziło i ostatnio.
UsuńO tak, karteczki towarzyszyły mi nawet w czasie snu, bo trzymałam je pod poduszką :)
OdpowiedzUsuńAle świetny wpis! Nie znam tego „masz go na wysokim”, może to jakaś regionalna zabawa? Ja rocznik '85, więc bardzo podobnie, choć my zawsze zakładaliśmy, że ci, którzy już załapali się na "gimnazjum" mieli nieco inną mentalność, a my "przed gimnazjum" to prawie jeszcze PRL ;) A widać nie...
OdpowiedzUsuńKarteczki - cudowna sprawa! Tę rosyjską grę mam do dziś! Żetony też były. I czasy zespołów pop ;) Choć ja wymigałam się przed nimi starych rock'n'rollem (ach, Bryan Adams). Było tego mnóstwo! Guma obowiązkowa! I podchody. I oranżada w proszku na sucho :D Czasem myślę jakie wspomnienia będą miały dzisiejsze dzieci :/
mieszkam na pograniczu śląska i małopolski, więc może to faktycznie, jakiś regionalny wymysł, nie mniej przerwy w podstawówce były nim opanowane. a oranżadę w proszku też się jadło i mocniejszej muzyki słuchało, ale to dopiero w szóstej klasie podstawówki - kupiłam wtedy swoją pierwszą "metalową" płytę - S&M Metallicy - i myślałam wtedy, że to było ostre ;)
UsuńPierwsza Metallica robiła wrażenie ogromne :D
UsuńO matko, gumy "Szok"! :D Ciekawe czy gdzieś można je jeszcze dostać? :P
OdpowiedzUsuńU mnie było jeszcze zbieranie żetonów z Pokemonami. :)))
Karteczki z Titanica mam do dzisiaj :D
OdpowiedzUsuńAch, ile wspomnień właśnie powróciło.... :)
OdpowiedzUsuńKiedy ja byłem młody (ha ha, mówię tak, jakbym miał ze 100 lat!) popularna była gra w gumę, choć nigdy w nią nie grałem, zbieranie różnych żetonów i oczywiście karteczek ;) Jako, że wychowałem się na wsi, często bawiliśmy się w podchody i chowanego. Pamiętam także, że było wielkie zainteresowanie serialami DIsney Chanel, a przede wszystkim "Hannah Montana". "Nie ma to jak hotel" i "Czarodzieje z ....." (nie pamiętam tej ulicy).
OdpowiedzUsuńprzypuszczam, że większość nas od dzieciństwa dzieli maksymalnie 20-15 lat, a wydaje się jakby to było wieki temu. strasznie się rzeczywistości od tamtej pory zmieniła. a Hannah Montana nigdy na oczy nie widziałam, za moich czasów wstawało się o 7 rano, żeby oglądać na niekodowanym paśmie Diabelski Młyn z Canal + :P
UsuńO, jestem z pokolenia, które grało w różne gry "boiskowe", nie tylko w "gumę". Bardzo popularna była dosyć wariacka gra w "nadepki"... Dosyć to było idiotyczne, gdy dziś pomyślę, ale wtedy lubiliśmy:) Nikomu nie było szkoda obuwia, bo dzieciaki nie chwaliły się najnowszymi modelami adidasów;)
OdpowiedzUsuńKarteczki :-)
OdpowiedzUsuńOj ile się naskakałam w gumę ;) Karteczki były chyba moim największym skarbem - im więcej, tym lepiej ;)
OdpowiedzUsuńOoo w gumę się skakało, karteczek aż tak bardzo dobrze nie pamiętam. :) Ogólnie kiedyś więcej czasu spędzało się na świeżym powietrzu, a nie tak jak teraz - dzieciaki przed kompem/ komórką/ tabletem itp :)
OdpowiedzUsuńsama coraz częściej łapię się na tym, że gdzieś idę, niby spaceruję, a i tak z komórką w ręce, bo komuś trzeba odpisać, albo coś trzeba sprawdzić. szaleństwo współczesnych czasów dopada niestety każdego.
UsuńPamiętam jak bardzo przerąbane miał jedyny chłopak na naszym podwórku, kiedy zmuszałyśmy go, żeby grał z nami w gumę... No i do dziś mam swój segregator z ogromną kolekcją karteczek - zbierałam tylko te z Kubusiem Puchatkiem. Jestem z tych kilku lat później (rocznik '92), więc zamiast Tazo z Gwiezdnych Wojen miałam te z Pokemonami, ale szał był ten sam.
OdpowiedzUsuńMiło czasem wrócić do tych wspomnień, odkryć coś w piwnicy czy w pokoju. Jako nastolatka miałam manię wyrzucania wszystkiego, ale dziś błogosławię rodziców za ich chomikowanie - dzięki temu mam nieco więcej żywych wspomnień. :)
MASZ RUSKIE JAJKA?! Skąd?! Normalnie mam łzy w oczach jak patrzę na zdjęcie tej gierki. Taka prosta, a tyle wspomnień. Strasznie chciałabym ją mieć, może sobie jeszcze kiedyś kupię.
OdpowiedzUsuńdostałam jak byłam dzieckiem i dotrwała do dziś. tamagotchi też mi w szufladzie leży :)
UsuńMoje tamagotchi utopiłam nie raz w wannie :< pamiętam, że to, które mieliśmy ja i mój brat były jakieś całkiem inne niż te, które widzieliśmy u innych dzieciaków. My mieliśmy tylko po jednym zwierzaku, ja miałam psa, a on kota, było bardzo dużo różnych funkcji i w ogóle wyglądały inaczej. Tęsknię za tymi starymi zabawkami, które przynosiły tyle radości.
UsuńKarteczki oczywiście też zbierałam, miałam cały segregator, te z Czarodziejką z Księżyca to były moje ulubione, a te z Titanica najcenniejsze, którymi się wymieniało tylko z największymi kumpelkami :D Pamiętam, że jak byłam w zerówce, to syn jednej z przedszkolanek, kilka lat starszy, zawsze przychodził do mojej grupy i wymieniał się na każdą karteczkę jaką chciałam :D
Mimo, że jestem nieco młodszym rocznikiem to tez pamiętam wiele z tych rzeczy :) Skakanie w gumę, szoki, karteczki, zbieranie pokemonów i pewnie wiele innych ;)
OdpowiedzUsuńJestem inny rocznik, więc niczego nie rozpoznaję. ;) Bawiłam się - i nadal bawię; póki nie mam osiemnastki, to jeszcze się liczę jako dziecko, prawda? zresztą całe życie będę się uważać za dziecko, kto mi zabroni ;) - klockami lego po kuzynce, pluszakami (mam ich kilkadziesiąt). Ogólnie lubiłam budować z przypadkowych przedmiotów, np. mosty z paczek chusteczek. No i do tego dochodzą gry komputerowe, od zawsze uwielbiam przygodówki. ;)
OdpowiedzUsuńMiałam milion karteczek :) Cudowne czasy :)
OdpowiedzUsuńmnie do dziś zastanawia, jakim cudem te segregatory i książki wraz z butami, mieściły mi się do plecaka i byłam w stanie go unieść. nawet teraz jego ciężar robi wrażenie.
UsuńKarteczki! Uwielbiałam się nimi wymieniać :)
OdpowiedzUsuńJestem troszeczkę młodsza, ale wszystko o czym piszesz jest mi ta dobrze znane. Szkoda że te wspaniałe czasy już za nami...
OdpowiedzUsuńOoooch, uśmiechałam się szczerze, czytając ten wpis, jestem z tego samego pokolenia. Z gier kojarzy mi się jeszcze Eurobiznes, "podróbka" Monopoly. Fioletowe (chyba) pola, to była Szwecja: Sztokholm, Göteborg i Malmö. Grając w wakacje z kuzynkami jeszcze wtedy nie miałam pojęcia, że mnie pociągnie właśnie w te strony ;)
OdpowiedzUsuńmój szał na północ zaczął się od dobranocki i książek Astrid oraz Tove, ale też dopiero po latach skojarzyłam, że pisarze, muzycy nawet filmy, co najbardziej zapadały mi w pamięci pochodzą z tego samego kraju.
UsuńJa jestem '93 a gumę, karteczki i bieganie po podwórku bawiąc się w berka, podchody, chowanego wspominam z sentymentem. Oj, ale przywołałaś wspomnienia... :)
OdpowiedzUsuńRocznik '86, więc wiele wspólnego :) niektóre cuda nawet się zachowały, tyle wspomnień :D
OdpowiedzUsuńOooo! Tazosy pamiętam, karteczki zachowały mi się do dziś, gumę do skakania doskonale pamiętam! Do tego jeszcze skakanka (np. misiu misiu), policjanci i złodzieje na rowerach! Ten berek z wchodzeniem na górę znałam, ale bez tej nazwy i wchodziło się na trzepak. Kto był niżej przegrywał. :) Pamiętam również, jak co wieczór około godziny 18-19 zbieraliśmy się na podwórku, z 30-40 osób było, od 7 do 18 latków i bawiliśmy się w chowanego. Świetne to było! Aż łezka się w oku kręci. ;)
OdpowiedzUsuńJestem rocznik '89, ale również (po dziś dzień) mam te segregatory z karteczkami (także z Sailor Moon pełna kolekcja dużych jak i małych!). I buty na zmianę się nosiło i w berka ganiało do nieprzytomności (u mnie jeszcze w "Gąski, gąski do domu" plus podchody!) "Wilk i Zając" i łapanie jajek to także gra, którą pamiętam i mam do dziś - ale już nie działa T_T Zaś na SW mam fazę do dziś - podobno kręci się już następna część (nawet zwiastun był!) :D Ach, te lata :) Z gier na takim cudzie podłączonym pod komputer grałam jeszcze zawzięcie w... Superfrog :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie "zmobilizowana jednym konkursem" - jaki to konkurs? :D
Teraz sobie przypomniałam, że w gumę skakałyśmy z dziewczynami w... chodakach! Ależ był szał na te buty! :D
Usuńkonkurs zorganizowany przez Izę z bloga: magiaksiazki.blogspot.com, to w nim zdobyłam książkę Longina.
Usuńmoje dzieciństwo komputera nie obejmowało - pierwszy dostałam dopiero pod koniec gimnazjum, ale u kuzyna strzelało się w kaczki na jakiś cudzie podłączonym do telewizora ;)
Hi hi pamiętam te czasy i jeszcze wcześniejsze ;) Zrobiłaś mi sentymentalną podróż i normalnie od razu zamawiam książkę Prokopa ;)
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, po podczas przeprowadzki nie zachowały się moje rzeczy z przeszłości. Uświadomiłam sobie, że nie ma też już mojego rodzinnego domu, mój maż również nie ma strychu na który mógłby pójść. Jedyne co przemyciłam to swoje stare pamiętniki (pisałam w takim z kłódką ;))
Aj! ta gierka, co on łapał te jajka!!! i wymiana karteczek! Pamiętam jak namiętnie graliśmy w szkole w grę, podczas której odbijaliśmy piłką tenisową o ścianę i trzeba było ją przeskoczyć, kiedy wracała. Nie pamiętam jak to nazwaliśmy,a le potrafiłyśmy całymi godzinami po lekcji ta skakać i przy okazji oczywiście omawiać super ważne sprawy!!! Za moich czasów weszła gra tamagotchi i wszyscy mieliśmy swoje wirtualne zwierzątka, które co jakiś czas umierały:P Nie wspomnę już o grafię tych jajeczek. Ale to było cudowne!!! I wróżby - wpisywało się imię i nazwisko dziewczyny i chłopaka i daty urodzenia czy adres, liczyło się litery poszczególne potem się to jakoś dodawało i wychodziła konkretna liczba i dana liczba coś oznaczała np że mnie kocha, że będzie ze mną chodził itd itd itd o matko! jakie to było głupie:P i świetne jednocześnie:)
OdpowiedzUsuń